W ostatnim czasie nie cichną głosy o chęci stworzenia oddzielnego turnieju europejskiego dla najlepszych klubów ze Starego Kontynentu. Elitarne rozgrywki mogą jednak przynieść nie tylko pozytywne wrażenia, ale także negatywne konsekwencje. Takie zdanie ma na ten temat były szkoleniowiec polskich siatkarzy, Andrea Anastasi. Opowiedział o nich w rozmowie z Krystianem Natońskim z Polsatu Sport.
Andrea Anastasi w latach 2011-2013 prowadził męską reprezentację Polski. Wraz z nią 64-latek zdobywał złoto m.in. Ligi Światowej czy brązowy medal mistrzostw Europy. Włoch spędził też wiele lat w polskiej lidze. Przez pięć sezonów trenował bowiem Trefl Gdańsk, a trzy kolejne spędził w stolicy jako szkoleniowiec Projektu Warszawa.
DOCENIŁ POLSKIE KLUBY
Mimo że teraz pracuje we włoskiej Serie A, rozgrywki plusligowe nie są mu obce. Trener przyznał, że śledzi polską ekstraklasę. – Nie ulega wątpliwości, że tacy siatkarze jak Kurek i Leon dodają tym zmaganiom pikanterii. Oglądając poszczególne spotkania zauważam, że są bardzo ciekawe i przede wszystkim wyrównane. To bardzo miłe dla oka i nie wiadomo, co może się wydarzyć – przyznał. Jako niespodziankę wskazał grę lublinian, którzy plasują się w czołówce tabeli.
Szkoleniowiec Piacenzy widzi potencjał w klubach z PlusLigi. Uważa, że w tegorocznej Lidze Mistrzów ponownie triumfować może któraż z polskich ekip, ale jako potentata do tytułu wskazuje też włoskiego giganta. – Polskie drużyny mają w tym roku niebywałą szansę na sukces w Lidze Mistrzów, ponieważ w zeszłym sezonie i Trentino, i Lube i mojemu zespołowi (Piacenza – przyp. red.) nie udało się do niej zakwalifikować. To otwiera waszym ekipom szeroko drzwi do naprawdę dobrego wyniku i gry w finale. Pamiętajmy jednak, że w Champions League gra jeszcze Perugia. Nie będzie zatem łatwo z nią wygrać. Niemniej sądzę, że Jastrzębie czy Zawiercie mogą zajść w tych rozgrywkach naprawdę bardzo daleko.
EUROLIGA – TAK CZY NIE?
Koszty generowane w klubowych turniejach nie od dziś są tematem, który spędza sen z powiek drużynom w nim uczestniczącym. Często z tego względu wiele czołowych zespołów odpuszcza udział w rozgrywkach. Przykładem mogą być chociażby Klubowe Mistrzostwa Świata, które od kilku sezonów nie są obsadzane zbyt obficie. – Jest tam parę drużyn z Brazylii, Włoch, a Polaków w ogóle nie ma. Trzeba zatem zastanowić się, co zrobić, aby pomóc klubom ekonomicznie, ale przede wszystkim podnieść poziom rywalizacji.
Andrea Anastasi zwrócił jednak uwagę na pomysł stworzenia oddzielnych rozgrywek europejskich, o których głośno mówi się od jakiegoś czasu. Jego zdaniem może to wpłynąć nie do końca pozytywnie na siatkówkę na Starym Kontynencie. – Pomysł z organizacją elitarnych rozgrywek, o którym się mówi i w których prym miałyby wieść przede wszystkim ekipy z Włoch i Polski może stać się problematyczny w dalszej perspektywie. Dojdziemy do sytuacji, że te rozgrywki staną się zbyt elitarne. Oczywiście, to coś pozytywnego patrząc z punktu widzenia siatkówki we Włoszech i Polsce, ale nie wydaje mi się, żeby miało to pozytywny wpływ na siatkówkę europejską. Myślę zatem, że trzeba bardzo uważnie i ostrożnie przenalizować potencjalną nową formułę rozgrywek – tłumaczył Włoch.
Zobacz również:
źródło: opr. własne, Polsat Sport