W spotkaniu sąsiadów w tabeli górą Cuprum Stilon Gorzów. O wygranej gorzowian zadecydował jednak dopiero tie-break. Powody do niezadowolenia mają po raz kolejny kibice Asseco Resovii Rzeszów, która po dwóch zwycięstwach, ponownie musiała przełknąć gorycz porażki.
35:33
Obie ekipy postawiły na odważne granie w pierwszym tempie. Remis utrzymywał się do stanu 6:6. Sporo piłek od rozgrywającego otrzymywał Bartosz Bednorz. Gorzowianie jednak skutecznie pracowali w bloku i jako pierwsi odskoczyli na dwa “oczka”. Problemy miał Stephen Boyer, po którego błędzie było już 9:6 dla gości. Ekipie z Rzeszowa udało się delikatnie zniwelować straty przy serwisie Bednorza, ale dopiero autowy atak Chizoby dał remis 12:12. Gorzowianie mieli jednak dobre pomysły w trudnych sytuacjach. To dało im ponownie trzy “oczka” zapasu. W końcówce seta pojawiło się kilka błędów po stronie gości i znów ich zapas punktowy całkowicie stopniał. Nerwowy fragment wydłużył się do wymagającej gry na przewagi, która zakończyła się bo błędzie Chizoby Neves Atu.
WRÓCILI
Po stronie Rzeszowa lepiej zaczął grać Boyer, a gorzowianie mieli spore problemy w ofensywie. Gospodarze zbudowali przewagę 6:3. Wtedy jednak na ratunek pojawił się Robert Taht i Stilon wyrównał na 7:7. Dobrze w ataku prezentował się Marcin Kania, ale po drugiej stronie na siatce wtórował mu Dawid Woch. Ekipa przyjezdna wyszła na pierwsze prowadzenie w tym secie dzięki nie tylko ofensywie, ale też czujnej pracy w bloku. Na półmetku było już 14:11 dla Gorzowa. Zespół z Podkarpacia odrobił początkowo straty, ale w polu serwisowym regularność prezentowali rywale i dało im to zapas 20:15. Do wyrównania bilansu w setach doprowadził ostatecznie pajpem Taht.
FALAMI, ALE Z SUKCESEM
Gorzowianom sprzyjał początek trzeciej odsłony. Najpierw as serwisowy Tahta, a później kontynuacja dobrej pracy w bloku dały im przewagę 3:0. Nie do końca precyzyjnie rozgrywał Vuk Todorović, co ułatwiło rzeszowianom powrót do gry. Po skończonej piłce Klemena Cebulja to Resovia prowadziła 6:5. Rozpoczęła się gra punkt za punkt. Sytuacja zmieniała się kilkukrotnie to na korzyść jednych, to drugich. Przyjezdni mieli swój moment, ale słabe rozegrania Todorovica sprawiły, że znów zaczęło się wszystko od nowa – 16:16. Szkoleniowiec gorzowian dał odpocząć kilku podstawowym graczom, a wejście Przemysława Stępnia dało świeżość. Stilon zbudował zapas 22:20 w ostatnim momencie, ale niewykorzystane szanse zemściły się kolejną “nerwówką”. Kropkę nad “i” postawił Boyer.
NA DŁUŻSZE GRANIE
Pierwsze minuty znów należały do Gorzowa w ofensywie. Gdy Kamil Kwasowski skończył trudną piłkę, goście prowadzili 6:2. Jeśli tylko były dobre decyzje w ataku, goście mieli wszystko w swoich rękach. Rzeszowianie zbliżyli się na moment na dwa “oczka”. Rywale robili jednak wszystko, by zamknąć kierunek rywalom i na półmetku wciąż mieli bezpieczny dystans 14:8. Od tego momentu podopieczni Tuomasa Sammelvuo nie mieli żadnych argumentów. Set zakończył się kolejnym kapitalnym blokiem gorzowian, tym razem na Bartoszu Bednorzu.
MUR NIE DO PRZEJŚCIA
Ekipa z województwa lubuskiego kontynuowała swoją grę blokiem. Po skutecznym zbiciu Brazylijczyka było 4:2 dla Gorzowa. Impas w swojej ekipie przełamał jednak Cebulj i doszło do remisu. Wyrównana gra toczyła się niemal do samego końca. Gdy zatrzymany został Boyer, był to już 20 punktowy blok Stilonu w tym meczu. Prowadzenie 13:11 dał gorzowianom pewny atak Nevesa Atu. Najważniejsza piłka meczu również poszła do niego. Brazylijczyk wykorzystał ją w pierwszej próbie i triumf Stilonu stał się faktem.
MVP: Kamil Kwasowski
Asseco Resovia Rzeszów – Cuprum Stilon Gorzów 2:3
(35:33, 18:25, 31:29, 17:25, 13:15)
Składy zespołów
Resovia: Woch (12), Kłos (6), Boyer (19), Bednorz (8), Cebulj (22), Ropret (1), Zatorski (libero) oraz Niemiec, Vasina (11), Kozub (1), Sapiński (3)
Cuprum Stilon: Lipiński (9), Taht (20), Kania (16), Neves Atu (28), Kwasowski (22), Todorović, Granieczny (libero), Ferens, Stępień, Strulak
Zobacz również:
źródło: inf. własna