Zle miłego początki – tak można określić występ w derbach Śląska mistrza Polski. Jastrzębski Węgiel niespodziewanie przegrał pierwszego seta z GKS-em Katowice. Dla ekipy Grzegorza Słabego była to pierwsza wygrana partia w sezonie. Potem jednak faworyci robili już swoje i w trzech kolejnych partiach nie dali rywalom większych szans.
ZMIANY W WYJŚCIOWEJ SZÓSTCE GKS-U I MOMENTALNY EFEKT
Solidne wejście w mecz zaliczyli gospodarze. Po asie oraz atakach Bartosza Gomułki prowadzili 7:5. Atakujący był bardzo aktywny od początku. Wiatr w żagle zaczął łapać Łukasz Kaczmarek, w wyniku czego wynik oscylował wokół remisu. Punktowy blok Gomułki na Timothee Carle przywrócił katowiczanom dwa oczka zaliczki (10:8). Podopieczni trenera Słabego kontrolowali przebieg boiskowych zdarzeń i utrzymywali trzypunktową przewagę (17:14). Mimo dobrej postawy Carle czy też stawiania bloku przez mistrzów Polski i kontaktu (18:17), nadal grę prowadzili katowiczanie, którzy po bloku na Norbercie Huberze wygrywali 21:18, grę przerwał po raz pierwszy trener Mendez. Po sam koniec nic się nie zmieniło. Pierwszy wygrany set GiEKSy w sezonie stał się faktem po ataku Alexandra Bergera (25:22).
JASTRZĘBSKA ODPOWIEDŹ, GOSPODARZE JUŻ NIE TAK SKUTECZNI
Na starcie drugiej części goście prowadzili dwoma punktami (2:0, 4:2). Często grali środkiem. Ponownie na prawej stronie pracował Gomułka (5:4). Do gry podłączył się także Jewgienij Kisiliuk, dając nawet remis swojej drużynie (7:7). Nieustannie to jednak jastrzębianie nadawali ton grze, prowadząc dwoma oczkami (11:9). Toczyła się zacięta gra punkt za punkt, a drużyny z reguły kończyły pierwsze piłki. Po paśmie trzech autowych ataków Kisiliuka mistrzowie Polski prowadzili już 18:12. Nie kończył ataków również Łukasz Usowicz, robił to w kontrze Fornal (20:12). Na sam koniec odsłony świetnie zameldował się Marcin Waliński, który ustrzelił dwa asy z rzędu (24:14). Tuż po tym goście doznali zadyszki, ale wyjaśnił wszystko na prawej flance Kaczmarek (25:17).
KONCERT I PRZESTRZEŃ DLA ZMIENNIKÓW
W kolejnej partii 5:3 wygrywali przyjezdni. Z dobrej strony pokazywał się Anton Brehme, który skończył atak ze środka i dołożył asa (7:3). Obie drużyny grały szczelnym blokiem, ale zapunktował nim Jastrzębski Węgiel, powstrzymując Kisiliuka (10:4). Mistrzowie Polski z akcji na akcję grali coraz lepiej. Swój indywidualny koncert zaczął rozgrywać Carle, który punktował w ofensywie, oraz zagrywką (17:8). W szeregach gości doszło do zmian, okazję do gry dostali zmiennicy. Duża różnica punktowa nadal się utrzymywała, ale asami popisali się Krzysztof Gibek i Joshua Tuaniga (20:13). Z dość sporym spokojem objęli prowadzenie przyjezdni. Ostatnie słowo należało do Brehme na środku (25:17).
ZZA LINII 9. METRA
Po błędzie katowiczan zespół z Jastrzębia-Zdroju miał dwa oczka zaliczki (4:2). Katowiczanie włożyli wszelkie siły w zagrywkę. Asa zainkasował Bartłomiej Krulicki, a po chwili dwoma z rzędu popisał się Gomułka, co dało GKS-owi prowadzenie 8:7. Partia numer cztery zaczęła układać się pod znakiem punktowych zagrywek. Po asach Benjamina Toniuttiego i Bergera było po 10. Tuż po tym katowiczanie zaczęli popełniać błędy, dwie akcje skończył Carle. Nie brakowało chaosu. Ujrzeliśmy kolejnego asa, tym razem autorstwa Walińskiego (16:10). Podopieczni trenera Mendeza kroczyli po triumf, ale nieco krwi napsuł Aymen Bouguerra, który dwukrotnie zapunktował serwisem (20:16). Momentalnie odpowiedział po tym Carle, jastrzębianie byli o krok od triumfu. Po zepsutej zagrywce Gomułki komplet punktów pojechał do Jastrzębia-Zdroju.
MVP: Anton Brehme
GKS Katowice – Jastrzębski Węgiel 1:3
(25:22, 17:25, 17:25, 18:25)
Składy zespołów:
GKS: Krulicki (7), Gomułka (14), Berger (5), Kisiliuk (13), Usowicz (5), Tuaniga (3), Mariański (libero) oraz Hudzik, Domagała, Bouguerra (2), Gibek (3), Fenoszyn
JW: Kaczmarek (15), Toniutti (1), Carle (15), Brehme (10), Fornal (8), Huber (7), Popiwczak (libero) oraz Finoli, Żakieta (3), Waliński (6)
Zobacz również
Wyniki i tabela PlusLigi – sezon 2024/2025
źródło: inf. własna