– Nasze nastawienie było zupełnie inne w meczu. Graliśmy z dużo lepszą drużyną niż MKS Będzin i można to otwarcie powiedzieć. Uważam, że wykonywaliśmy świetną robotę w wielu elementach. Po drugiej stronie stała kapitalna drużyna. U nas wszystko funkcjonowało lepiej, myślę, że to rozpoczęło się od głowy – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Damian Hudzik, środkowy GKS-u Katowice.
MARNY START
GKS Katowice w cztery dni przegrał dwa pierwsze mecze w PlusLidze sezonu 2024/2025. Najpierw w niedzielę, 15 września katowiczanie przegrali spotkanie 'za sześć punktów’ z Nowak-Mosty MKS-em Będzin. Następnie rozegrali awansem mecz 8. kolejki w Warszawie. Miejscowy PGE Projekt wygrał zgodnie z planem 3:0. Stołeczni posiadają już sześć punktów w ligowej tabeli, podczas gdy ekipa ze Śląska z niecierpliwością spogląda na zapunktowanie. – Na pewno byliśmy rozczarowani po tym, co stało się w meczu z MKS-em Będzin, ponieważ bardzo chcieliśmy wygrać to spotkanie, ale przegraliśmy. To trudne, ale cały czas mamy przed sobą sporo gier do rozegrania i wygrania, przed nami cały czas 28 meczów. Musimy wychodzić bardzo skoncentrowani na zadaniu w każdym spotkaniu, ponieważ jest to szalenie wymagająca liga i nie wybacza dekoncentracji – mówił w rozmowie z klubowymi mediami Jewgienij Kisiliuk, przyjmujący GKS-u Katowice.
Odniósł się on także do zagrywki brązowych medalistów mistrzostw Polski. Stołeczni w starciu z GieKSą zapunktowali nią siedmiokrotnie przy czterech asach zespołu z Katowic. – Projekt starał się skutecznie zmieniać serwis z krótkiego na mocniejszy i odwrotnie. Mają w swoim składzie medalistów olimpijskich, mistrzów świata i graczy absolutnie światowej klasy. Potrafią właściwie wszystko na boisku – dodał Ukrainiec, który zdobył 13 punktów i atakował ze skutecznością 39%.
INNY CIĘŻAR GATUNKOWY
Nie da się zaprzeczyć, że obydwa spotkania miały inny ciężar gatunkowy. W starciu z beniaminkiem karty były jak najbardziej otwarte i jeszcze przed meczem mówiło się, że to GKS jest faworytem. W konfrontacji z Projektem katowiczanie natomiast sami zdawali sobie sprawę z różnicy klas dzielącą obydwa zespoły, niemniej jednak zaprezentowali się lepiej w porównaniu do inauguracyjnej potyczki na tle mocniejszego rywala. – Nasze nastawienie było zupełnie inne w meczu. Graliśmy z dużo lepszą drużyną niż MKS Będzin i można to otwarcie powiedzieć. Uważam, że wykonywaliśmy świetną robotę w wielu elementach. Po drugiej stronie stała kapitalna drużyna. U nas wszystko funkcjonowało lepiej, myślę, że to rozpoczęło się od głowy. Przemowa trenera z szatni była bardzo dobra i wyszliśmy bez presji. Staraliśmy się grać i bawić. To był najważniejszy czynnik – wyjaśnił Damian Hudzik, środkowy GKS-u Katowice.
iNtensywny kalendarz
Katowiczanie w odstępie czterech dni rozegrali dwa mecze. Teraz czeka ich minimalnie więcej odpoczynku, ponieważ kolejne zawody rozegrają w poniedziałek, 23 września. Do stolicy województwa śląskiego zawita PSG Stal Nysa, która jednocześnie zadebiutuje w nowym sezonie PlusLigi. Początek tego spotkania zaplanowano na godzinę 20:30. – Na pewno chcę grać cały czas. Ani trochę nie przeszkadza mi, że mecze są co 3-4 dni. Po ostatnich dwóch sezonach, a zwłaszcza ostatnim przyzwyczailiśmy się do tego, a przynajmniej większość zawodników. Wiadomo, że dla reprezentantów to dużo większy problem. Widzę po drużynie, że raczej nikt nie odczuwa dużego zmęczenia mentalnego, bo zazwyczaj to daje się w pierwszej kolejności we znaki. U każdego ochota do pracy jest duża, bo były zmiany. Wchodzący zawodnicy z ławki pokazują jakość. To oznacza, że na treningach też ją pokazują. Nastawienia do walki w drużynie jest bardzo dużo. Nikt nie myśli o zmęczeniu w naszych szeregach – zakończył środkowy GiEKSy, który zainkasował 5 punktów i atakował ze skutecznością 43%.
Zobacz również:
PlusLiga: Rzeszowianie zainaugurowali sezon wygraną
źródło: YouTube - GKS Katowice