– Zmieniliśmy skład nie po to, aby walczyć tylko o utrzymanie. TAURON Liga jest tak specygiczna, że można spodziewać się w niej niespodziewanego. Chciałbym, abyśmy weszli do ósemki i aby klub z roku na rok robił krok do przodu – powiedział trener ITA TOOLS Stali Mielec, Mateusz Grabda.
Budowa od nowa
Za wami turniej w Mielcu, który zakończyliście na drugim miejscu. Jest pan zadowolony z gry dziewczyn na tym etapie przygotowań?
Mateusz Grabda: – Jesteśmy całkowicie nowym zespołem. Mamy w swoich szeregach 10 nowych dziewczyn. Musimy więc wprowadzić pewne systemy gry w bloku i w obronie, których dziewczyny nie doświadczyły wcześniej albo doświadczyły, ale w innym wyobrażeniu. Czasami łatwiej jest przekazać coś komuś, kto jest czystą kartą niż dziewczynie, która przez 7 lat grała w siatkówkę w systemach pracy, które mi nie odpowiadają albo ma nawyki, które są błędne. To nie jest łatwe i potrzebny jest na to czas.
Ale w końcu odnieśliście zwycięstwo, więc to chyba cenna lekcja dla dziewczyn?
– Ze sparingu na sparing gramy coraz lepszą siatkówkę. Nie było łatwo, kiedy przegrywaliśmy wszystkie mecze. Na początku uczyliśmy się siatkówki w meczach z Developresem i BKS-em, coś drgnęło w spotkaniach z ŁKS-em. Widać było, że dziewczyny powoli zaczynają przekładać to, co dzieje się na treningach, na warunki meczowe. Z kolei w meczu z Radomką było już widać, że potrafimy grać w siatkówkę i przełożyć dyspozycję z treningu na mecz. Muszę pochwalić dziewczyny za ten mecz, bo nie jest łatwo przyjść do nowego klubu, dostać kilka reprymend od trenera, który egzekwuje pewne rzeczy. Cieszę się, że z tygodnia na tydzień jesteśmy coraz lepsi. Mam nadzieję, że utrzymamy fazę wznoszącą w poprawie indywidualnych umiejętności, co przełoży się na lepszą grę drużyny.
Falowanie i spadanie
Chociaż w spotkaniu z Budowlanymi to się nie udało?
– Dokładnie. Zagraliśmy zupełnie inny mecz. W meczu z Radomką było widać, że drużyna bardzo chce grać i cieszy się siatkówką. Minęło kilkanaście godzin i zespół pokazał 50% tego, co dzień wcześniej. Takie są zalety i wady młodej drużyny. Jej gra faluje. Mam nadzieję, że w pewnym momencie się ustabilizuje. Liczę się jednak z tym, że gra zespołu będzie falowała, że wiele praktycznie wygranych meczów możemy przegrać, ale też wiele przegranych możemy wygrać. Te dziewczyny wyszły ze Szczyrku, przyszły do nas z klubów I ligi lub TAURON Ligi, ale nie grały w elicie w zespołach, w których stanowiły o ich sile. Musimy więc zapewnić im dobrą pracę, nauczyć je siatkówki, która będzie od nich wymagana na przestrzeni całego sezonu i stworzyć z nich drużynę.
W Mielcu trochę podjęto ryzyko, stawiając na młody zespół?
– Chcieliśmy młody zespół. Nie obawiam się tego, bo przez wszystkie swoje lata pracy w klubie praktycznie nigdy nie miałem drużyny opartej na bardzo doświadczonych zawodnikach. Przez większość tych lat zespół był budowany z młodych, perspektywicznych chłopaków, którzy wcześniej przeszli szkolenie centralne w Spale. Zarówno w Siedlcach, jak i w Kielcach była trampolina do dalszego rozwoju dla tych chłopaków, aby później szli gdzieś wyżej. Teraz możemy oglądać Mateusza Rećko i Kubę Szymańskiego, którzy są w Kędzierzynie-Koźlu czy Mikołaja Sawickiego, który trafił do Lublina. Jestem dumny z tego, że chociaż w małym stopniu przyczyniłem się do tego, aby ci chłopcy grali w siatkówkę na wysokim poziomie. Mam nadzieję, że podobnie będzie z tymi młodymi dziewczynami, które przyszły do Mielca po młodzieżowej reprezentacji Polski. Uważam, że tkwi w nich bardzo duży potencjał. Nie mogę obiecać, że zostanie on wydobyty z nich już w tym sezonie, ale dla nas jako trenerów jest to dodatkowy bodziec, aby poświęcać im jeszcze więcej czasu, aby za kilka lat oglądać je w topowych klubach i reprezentacji Polski.
Coś więcej niż utrzymanie
Priorytetem dla was w tym sezonie będzie utrzymanie?
– Nie chciałbym tak mówić. Zmieniliśmy skład nie po to, aby walczyć tylko o utrzymanie. TAURON Liga jest tak specygiczna, że można spodziewać się w niej niespodziewanego. Chciałbym, abyśmy weszli do ósemki i aby klub z roku na rok robił krok do przodu. Kiedy w listopadzie przyszedłem do Mielca, to każdy skazywał Stal na spadek. Podjąłem się jej utrzymania w lidze. Obroniła nas ciężka praca, więc wierzę, że w tym sezonie będzie podobnie.
Czyli przed wami sporo pracy?
– Jestem nauczony tej pracy. Nie mam problemu z tym, aby 3 godziny spędzić w hali do południa i po południu. Chcę poświęcać dużo czasu tym młodym dziewczynom. Wiadomo, że nie można być nadgorliwym i dać im trochę swobody w pracy i tego, aby same przetworzyły sobie pewne rzeczy. Myślę, że przez 6 tygodni pracy dziewczyny poznały mój charakter, moją specyfikę pracy i wierzę, że moja filozofia gry będzie przez nie wprowadzona na boisko.
Zobacz również
Kontuzja rozgrywającej klubu TAURON Ligi. Czy zdąży na start rozgrywek?
źródło: inf. własna