– Z dwoma przedstawicielami drużyny, którzy w Nysie mieszkają na stałe, nie ma kontaktu. Wiemy, że ich posesje mocno ucierpiały, więc nadal walczą z żywiołem. Domyślam się, że mogą nie mieć prądu – powiedział w rozmowie z Sarą Kalisz z TVP Sport Robert Prygiel, prezes PSG Stali Nysa.
Bez gry w Rzeszowie
W pierwszej kolejce PlusLigi PSG Stal Nysa miała zmierzyć się na wyjeździe z Asseco Resovią Rzeszów. Podopieczni Daniela Plińskiego mimo sytuacji powodziowej na Opolszczyźnie udali się do Rzeszowa. Ostatecznie jednak podjęto decyzję, że mecz się nie odbędzie. Stal więc wróciła do Nysy, ale to nie zakończyło problemów.
W mieście pojawiła się fala powodziowa, która spowodowała problemy z wodą pitną, prądem czy dostępem do internetu. – Mamy sygnały od większości siatkarzy, że jest ok. Z dwoma przedstawicielami drużyny – członkiem sztabu i zawodnikiem, którzy w Nysie mieszkają na stałe, nie ma jednak kontaktu. Wiemy, że ich posesje mocno ucierpiały, więc nadal walczą z żywiołem. Domyślam się, że mogą nie mieć prądu – powiedział Robert Prygiel, prezes PSG Stali Nysa.
Będzie druga fala?
Sytuacja w Nysie jest dynamiczna. Niewykluczone, że przez miasto przejdzie kolejna fala powodziowa. – W mieście są duże straty. Widać je gołym okiem. Najgorsze jest to, że przekazano nam oficjalne informacje od starostwa, że tama na wysokości Kozielna pękła. Jezioro Otmuchowskie jest przepełnione, Jezioro Nyskie ma niewielką rezerwę. Mówi się, że może nadejść druga fala, która będzie mocniejsza niż poprzednia – nie ukrywa obaw sternik Stali.
Co dalej ze Stalą?
W wyniku pierwszej fali nie ucierpiała nyska hala, w której swoje mecze rozgrywają siatkarze PSG Stali. Teraz nie odbywają się w niej jednak żadne imprezy sportowe, a służy ona mieszkańcom. Tymczasem w czwartek Stal powinna u siebie rozegrać mecz drugiej kolejki z PGE GiEK Skrą Bełchatów. Wydaje się jednak, że nie będzie to możliwe. – Obiekt jest suchy i bezpieczny, ale obecnie służy mieszkańcom wysiedlanych wsi, a także służbom. Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją i przyznam szczerze, że nie wiem, co mam robić. Presja gry na nas ciąży. Kalendarz nie jest z gumy. Z drugiej strony mamy jeszcze dwie dodatkowe hale w Nysie, by zagrać, ale wizja drugiej fali i problemy komunikacyjne w mieście nas przerastają. Nie wiemy też, czy drużyna nie powinna opuścić Nysy, ale przecież jej członkowie nie mogą zostawić rodzin i bliskich. Czuję się bezradny – zakończył Robert Prygiel.
Niektóre zweryfikowane zbiórki na pomoc ofiarom powodzi:
Zbiórka Siepomaga.pl
Zbiórka Bank Żywności
źródło: sport.tvp.pl