Kurz po igrzyskach nieco opada. Teraz jest czas na podsumowania i analizy. Jest też czas na prostowanie zakrętów historii i my jeden z tych zakrętów chcemy wyprostować. Jak wszyscy wiemy sędzia Juraj Mokry podciął skrzydła Niemcom, dał im w łeb i zaprosił Francję do półfinału. Z tym, że to nie do końca prawda, bo nie wszystko, co się wydarzyło w półfinale, pokazała telewizyjna kamera.
Sami zaraz po feralnych wydarzeniach ćwierćfinału Francja – Niemcy pisaliśmy, że słowacki sędzia zachował się co najmniej kontrowersyjnie. Okazuje się, że nasi krajowi sędziowie byli dużo bardziej dociekliwi i przeanalizowali przebieg końcówki czwartego seta i tie-breaka, odkrywając dlaczego Tobias Krick dostał czerwoną kartkę – bo nie mógł dostać żółtej.
akt I – jak niemcy zarobili kartkę, o której nikt nie pamięta
Żeby zrozumieć, co się wydarzyło, musimy cofnąć się do końcówki czwartego seta. Przy stanie 21:24 Anton Brehme kończy atak ze środka, ale decyzja Juraja Mokrego jest taka, że była to piłka rzucona i punkt wędruje do Francuzów, kończąc seta. Z tą decyzją nie mogą pogodzić się niemieccy siatkarze, głośno protestując przy słupku. Oczywiście nic tym nie zyskują, a sędzia schodzi ze stanowiska, aby przeprowadzić losowanie przed decydującą partią. Lukas Kampa wciąż jednak dyskutuje z arbitrem, niewybrednie komentując jego pracę i zarzucając mu niesprawiedliwość.
I tu dochodzimy do pierwszego zdarzenia, którego nie odnotowali ani komentatorzy, ani kamery telewizyjne. Jeszcze przed rozpoczęciem tie-breaka Lukas Kampa zostaje ukarany żółtą kartką.
Tutaj musimy dodać komentarz, co tak naprawdę oznacza żółta kartka. Żółta kartka jest upomnieniem nie tylko dla zawodnika, ale też dla całego zespołu. Jest poniekąd informacją dla drużyny, że zawodnik przekroczył pewne granice i od teraz skończyły się słowne prośby i rozmowy wychowawcze. Co najważniejsze – zespół żółtą kartkę jako sankcję za zachowanie może dostać tylko raz w meczu.
akt II – jak niemcy powinni się pilnować
Tu dochodzimy do sedna komentarzy pomeczowych, że Juraj Mokry powinien w tie-breaku ukarać Kricka żółtą kartką, bo wcześniej mu jej nie pokazał. Owszem – pokazał! Pokazał Kampie, a więc też całemu zespołowi i odtąd kolejną sankcją za tę samą skalę przewinienia stała się kartka czerwona (oczywiście można ją też pokazać bez wcześniejszej żółtej, a jeżeli przewinienie jest poważniejsze, to i czerwoną można od razu pominąć, i wyrzucić zawodnika na ławkę kar lub usunąć z meczu.
Istotą jest, że nie można w tej sytuacji argumentować, że zachowanie kwalifikowało się tylko na żółtą kartkę. Jeżeli się na nią kwalifikowało, to po żółtej dla Kampy, Krick już mógł dostać tylko czerwoną.
Akt III – jak sędzia pogroził Francuzom
Wciąż jednak pozostajemy w retoryce: „Ależ panie sędzio! W takim momencie czerwona? Przecież on nic nie zrobił – ile panu zapłacili?” I tutaj wkracza kolejna sekwencja zdarzeń, która rzuca światło na decyzje słowackiego sędziego. W tie-breaku przy stanie 6:3 dla Francji soczyście atakuje Krick i nawet nie odwraca się do swoich, żeby się cieszyć, tylko zostaje wzrokiem na Francuzach. Mokry jeszcze wtedy nie reaguje na tę sytuację i nie interpretuje tego, jako celowe i niesportowe zachowanie.
W kolejnej akcji równie efektownie kończy Clevenot, ale to N’Gapeth zostaje na siatce i z satysfakcją patrzy jak przegraną akcję muszą przełknąć Niemcy. Wtedy już Juraj Mokry wkracza do akcji, bo chyba czuje, że jeżeli nie ugasi tych prowokacji, to może się źle skończyć. Robi coś, czego również nie pokazano w transmisji – daje żółtą kartkę N’Gapethowi!
akt IV – jak krick zrobił głupotę, a na mokrym psy powiesili
I tak dochodzimy do punktu kulminacyjnego całej sytuacji. Krick kończy kolejną akcję i robi dokładnie to samo, co N’Gapeth i zresztą on sam kilka akcji wcześniej. W tym momencie decyzja sędziego nie mogła być już inna, niż ukaranie Niemca, bo przecież przed chwilą dokładnie za takie zachowanie ukarał Francuza. Jedyna różnica polegała na tym, że Niemcy już mieli na swoim koncie żółtą kartkę, więc Mokry nie miał innego wyjścia, jak sięgnąć po czerwony kartonik. Kurtyna!
Oczywiście wciąż interpretacja tego zdarzenia należy do każdego indywidualnie, ale z dziennikarskiego obowiązku postanowiliśmy nieco z innej perspektywy spojrzeć na tę sytuację, bo okazuje się, że można w kilkanaście minut posłać na cały świat jednoznaczny przekaz, który nie pozostawia suchej nitki na nomen omen Mokrym Juraju.
Dziękujemy za czujność naszym arbitrom Wojciechowi Targoszowi i Markowi Krupskiemu, którym się chciało zawalczyć o dobre imię swojego południowego kolegi, który nawet jeżeli ktoś ma wciąż wątpliwości – pozostaje jednym z najlepszych sędziów na świecie.
źródło: inf. własna