Małgorzata Leon, żona reprezentanta Polski – Wilfredo Leona w rozmowie z Edytą Kowalczyk, z redakcji Przeglądu Sportowego podzieliła się swoimi doświadczeniami z życia u boku jednego z najlepszych siatkarzy na świecie. Opowiedziała o ich życiu codziennym, z daleka od blasku reflektorów. Powiedziała też o realiach gry i trenowania na Kubie. -Jak dla mnie nie ma to nic wspólnego z uprawianiem sportu dla czerpania z niego radości – przyznała. Wspomniała też o wspólnej działalności małżonków w klubie z Torunia, który niedawno wywalczył awans do TAURON 1. ligi.
Wyzwania codzienne
Małgorzata Leon opisała codzienne życie jej rodziny jako „bardzo normalne”. Gdy Wilfredo trenuje, ona zajmuje się domem i trójką dzieci. Przyznała, że bycie żoną sportowca wiąże się z wieloma wyzwaniami. Siatkarza bardzo często nie ma w domu, ponieważ wyjeżdża na mecze lub jest na zgrupowaniu reprezentacji. Często muszą komunikować się przez połączenia wideo. Ona spędza najwięcej czasu z dziećmi, ale siatkarz kiedy tylko może, wspiera ją w wychowywaniu potomstwa. – Oczywiście Wilfredo angażuje się w opiekę, dzieci za nim przepadają. (…) nawet w trudnych dniach staram się doceniać to, co mam i czuję wdzięczność z bycia mamą tej wesołej gromadki – powiedziała w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego Małgorzata Leon.
Mimo wszystkich trudności, na co dzień stara się być cierpliwa i kontrolować emocje, ale nie zawsze jest to łatwe. – Z roku na rok coraz mocniej uczę się cierpliwości, ale nie jestem z natury oazą spokoju. (…) Dlatego staram się pracować nad swoimi emocjami, uregulować je. Kiedy mam taką możliwość, zostawiam dzieci z mężem lub kimś z rodziny i wychodzę zresetować głowę – podkreśliła żona Wilfredo Leona.
Ciężkie warunki do życia i treningów
Wilfredo Leon, wychowany był w bardzo trudnych warunkach na Kubie. Nauczył się tam ciężkiej pracy i wytrwałości. Codzienne, katorżnicze treningi i fatalne warunki, w jakich dorastał, ukształtowały jego silny charakter. -Wilfredo musiał codziennie pokonać kilka kilometrów, by dotrzeć na trening. Albo przynieść wodę ze studni do pokoju w internacie, nawet jeśli na zewnątrz panował niemożliwy do wytrzymania upał. Wiele historii, jakie opowiadał mi ze swojego dzieciństwa, były wprost nie do wyobrażenia. Kiedy ich słuchałam, miałam łzy w oczach – zdradziła żona przyjmującego reprezentacji Polski.
Małgorzata opowiedziała też, jakie metody pracy z młodzieżą stosowano na Kubie, kiedy siatkarz był jeszcze dzieckiem. -Jak dla mnie nie ma to nic wspólnego z uprawianiem sportu dla czerpania z niego radości, tylko z wojskowymi metodami. W tej szkole trenowali po osiem godzin dziennie. Zresztą już wcześniej, w Santiago de Cuba, w wieku siedmiu czy ośmiu lat, Wilfredo każdego dnia chodził na treningi, a w weekendy rozgrywał mecze. Kiedyś po bardzo ciężkim treningu zasłabł przed własnym domem. -Raz Wilfredo wrócił z treningu tak odwodniony, że zasłabł dwa schodki przed wejściem do domu. Po ośmiogodzinnym treningu w pocie czoła musiał jeszcze wejść na piętro, do mieszkania, które zajmowali z rodzicami. Dwóch ostatnich stopni nie dał rady już pokonać i zemdlał – zdradziła Małgorzata.
Te bardzo trudne doświadczenia z młodości i dzieciństwa zahartowały go na całe życie. Podczas seniorskiej kariery był w stanie znieść naprawdę intensywne treningi. -Mam wrażenie, że żadne przeciwności losu nie są w stanie złamać mojego męża. Tym bardziej że Wilfredo nigdy nie narzekał, nie mówił: „patrzcie, przez co przeszedłem, jaki ze mnie biedak”. Tak po prostu wyglądała rzeczywistość, w której funkcjonował – dodała żona siatkarza.
O hejcie
Małgorzata przyznała, że spotkali się kiedyś z Wilfredo z rasistowskimi komentarzami. Uważa jednak, że gorsze są uwagi dotyczące sportowych osiągnięć oraz występów jej męża. Często ludzie nie dostrzegają pełnego kontekstu, nie znają kulisów sytuacji. Oceniają zawodników tylko na podstawie wyników meczów lub ich dyspozycji w danym dniu. -Bardziej bolą uwagi dotyczące kwestii sportowych. (…) To, co widać na boisku stanowi jedynie ułamek tego, co dzieje się w życiu. Nie zawsze widać, z czym ktoś się aktualnie mierzy, jaki jest jego stan zdrowotny. Dopiero gdy przytrafi się poważna kontuzja, która eliminuje cię z gry na kilka tygodni, to jest to zauważalne. Nie da się dostrzec wszystkiego, co składa się na obraz półtoragodzinnego meczu, oglądając jedynie to spotkanie. A przecież tylko na tej podstawie inni wydają swoje osądy – wyraziła swoją opinię Małgorzata Leon. –Dlatego czasami boli mnie, gdy widzę jakie wiadro pomyj wylewa się na czyjąś głowę – dodała do swojej wypowiedzi.
Wspólny projekt – klub CUK Anioły Toruń
Małgorzata i Wilfredo angażują się w różne projekty, w tym klub siatkarski CUK Anioły Toruń. Ona pełni rolę wiceprezeski, a Wilfredo jest jednym z inwestorów. Pracują nad rozwojem drużyny i Akademii Wilfredo Leona. Wspólnie podejmują kluczowe decyzje dotyczące przyszłości zespołu. – Wilfredo jest taką ostateczną instancją przy podejmowaniu strategicznych decyzji w klubie. (…) Przed każdym sezonem biorę udział w budowaniu drużyny, wspólnie decydujemy o strategii rozwoju klubu oraz Akademii Wilfredo Leona. Do tej pory w dużej mierze pracujemy zdalnie, więc takie bieżące kwestie organizacyjne realizują osoby będące na miejscu. Wilfredo jest też w kontakcie z trenerem i omawiają kwestie związane z funkcjonowaniem drużyny – podsumowała żona zawodnika reprezentacji Polski.
Małgorzata powiedziała, że po zakończeniu sportowej kariery, widziałaby swojego męża w roli trenera jakiejś drużyny. -Uważam, że byłby świetnym trenerem, bo nie tylko pracował z najwybitniejszymi szkoleniowcami XXI w., więc ma od kogo czerpać, ale też sam ma niezwykle trafne spostrzeżenia dotyczące tego, co dzieje się na boisku – powiedziała o swoich wrażeniach dotyczących potencjału męża. Wilfredo jednak nie myśli o tym, by zostać szkoleniowcem. Woli podejmować decyzje biznesowe i zarządzać klubem. -On nie do końca chciałby podążać w tym kierunku. Bardziej chciałby się spełniać w obszarach biznesowych, bo i w tej kwestii ma świetne wyczucie – dodała Leon.
Sukcesy Wilfredo Leona
Wilfredo Leon, zaledwie jako 14-latek, został kapitanem reprezentacji Kuby i zdobył z nią wicemistrzostwo świata w 2010 r. Wcześnie musiał opuścić ojczyznę, aby móc występować w zagranicznym klubie. Najpierw trafił do wielkiego Zenitu Kazań, a sześć ostatnich sezonów spędził w Perugii. W niedawno zakończonym sezonie zdobył Puchar Włoch oraz złoty medal Serie A. Wkrótce dołączy do klubu z Lublina i będzie to niewątpliwie hit transferowy w PlusLidze. –Wilfredo wygrał już we Włoszech wszystko, a w swojej karierze bardzo chciał zagrać w Polsce. Teraz wszystko ułożyło się idealnie, by poczynić ten krok – podsumowała osiągnięcia męża Małgorzata Leon.
Zobacz również:
źródło: przegladsportowy.onet.pl