Kolejne dwa pojedynki siatkarskiej Ligi Narodów dobiegły końca. Reprezentacja Serbii zgodnie z planem pokonała reprezentację Tajlandii i tym samym zapisała na swoje konto pierwsze trzy punkty. Natomiast Chinki niespodziewanie przegrały z Kanadyjkami. Tym samym obie te formacje mają po 6 oczek i sąsiadują ze sobą w tabeli.
PRZEKONUJĄCY TRIUMF SERBEK
Siatkarki z Serbii w trzech setach rozprawiły się z Tajlandkami i tym samym odniosły pierwsze zwycięstwo w Lidze Narodów. Spotkanie rozpoczęło się po ich myśli, kiedy to przy serii zagrywek Sary Lozo i szczelnemu blokowi objęły prowadzenie 7:2. Z dobrej strony prezentowała się Moksri Chatchu-On, ale niezmiennie skuteczne w ofensywie był gospodynie. Co więcej – wywierały one presje zagrywką, a po tajlandzkiej stronie przyjęcia nie było. Serbki rozgrywały koncert, wygrywając pierwszą część do trzynastu.
Początek drugiej części należał do wyrównanych, gra punkt za punkt toczyła się do stanu po 8. Dopiero dwie kontry skończone przez Sooksod Thanachę dały ekipie z Azji dwa oczka zaliczki (10:8). Kontynuowały skuteczną grę z pierwszej piłki Tajlandki, choć momentami dochodziło do błędów ich autorstwa. Dopiero po dwóch punktowych blokach z rzędu Serbek tablica wyników wskazała na remis 15:15. Gra zespołu z Europy często falowała, co ponownie dało dwa oczka zaliczki Tajlandii, po asie Chatchu-On było już 20:16. Przyjezdne przybliżały się do triumfu, ale w ostatnim momencie dwoma asami popisała się Vanja Bukilić, dając tym samym kontakt (23:22). Skończona kontra przez Bojanę Milenković oznaczała remis (23:23). Niemniej jednak losy tej odsłony rozstrzygnęły się w długiej i zaciętej grze na przewagi. Atak Bukilić i kontratak Mlienković dały zespołowi z Bałkanów triumf (29:27).
Od dwupunktowego prowadzenia zaczęły trzeciego seta Tajlandki (3:1). Aktywny był serbski blok, który szybko zadecydował o prowadzeniu europejskiej drużyny (6:5). Wynik oscylował wokół remisu, dopiero po błędzie drużyny z Tajlandii, kontrze i asie Bukilić Serbia prowadziła trzema punktami (15:12). Żadna z drużyn nie potrafiła złapać swojego rytmu, błędami własnymi podopieczne Giovanniego Guidettiego wypuściły zaliczkę z rąk (16:16), by po dwóch punktowych blokach Lozo i jej kontrze wygrywać 19:16. Do głosu doszła też Ana Bjelica i gospodynie doprowadziły do zakończenia (25:19).
Serbia – Tajlandia 3:0
(25:13, 29:27, 25:19)
Składy zespołów:
Serbia: Osmajić (12), Mirković (4), Kurtagić (8), Milenković (5), Lozo (14), Bukilić (17), Popović (libero) oraz Bjelica (4), Miljević, Pusić (libero)
Tajlandia: Wipawee (10), Pornpun, Thatdao (1), Hattaya, Pimpichaya (2), Chatchu-On (11), Piyanut (libero) oraz Donphon, Sasipapron (1), Natthanicha, Thanacha (10), Wimonrat, Jarasporn (3), Supattra (libero)
NIESPODZIEWANA PRZEGRANA CHINEK
Chinki sensacyjnie przegrały ze słabiej notowaną reprezentacją Kanady 1:3. Dobre wejście w zawody zaliczyły przyjezdne, które pracowały zagrywką oraz blokiem (6:3). Ich gra jednak falowała, nie wystrzegały się błędów własnych, przez co wynik często oscylował wokół remisu. Dopiero po błędzie Yuan Xinque ekipa z Ameryki miała dwupunktowe prowadzenie, którego nie wypuściła już po sam koniec (25:22).
W drugiej części po dwóch asach Li Yingying Chinki wygrywały 3:1. Zachowywały wysoką skuteczność w ataku, punktowały też w kontratakach (9:4). Taki stan rzeczy utrzymywał się przez zdecydowaną większość drugiej odsłony. Azjatki rozgrywały swój koncert, podczas gdy Kanadyjki był całkowicie bezradne (15:6). Zaliczyły jeszcze dobry moment, zmniejszając straty do czterech oczek, ale przewaga okazała się zbyt spora, by całkowicie ją zniwelować.
Podopieczne Shannon Winzer wzięły przykład i po asie serwisowym oraz kontrach wygrywały 3:0 na start trzeciego seta. Chinki nie dawały jednak za wygraną i stawiały trudne warunki blokiem, wysuwając się na trzypunktowe prowadzenie (7:4). Kanadyjki momentami się myliły, ich gra falowała i przeplatała się z lepszymi momentami (10:6, 10:10). Żaden z zespołów nie potrafił wypracować rytmu do stanu po 17. W samej końcówce wyższy bieg włączyły Kanadyjki, które po błędzie rywalek i kontrze Kiery Van Ryk prowadziły 20:17. Wywierały jeszcze presję blokiem Chinki, zbliżając się na jedno oczko (21:20), a po autowym ataku Alexy Gray doszło do remisu 22:22. Przyjezdne atakowały ze zmiennym szczęściem, ale w międzyczasie asa ustrzeliła Jazmine White, kropkę nad „i” postawiła Gray (25:23).
Podrażnione takim stanem rzeczy Chinki z wysokiego „c” rozpoczęły czwartą odsłonę. Po asie Yuanyuan Wang wygrywały 4:1, ale Van Ryk momentalnie doprowadziła do wyrównania po 5. Przez moment trwała gra punkt za punkt, by po błędach przyjezdnych Chinki ponownie legitymowały się prowadzeniem i to czteropunktowym (13:9). Gra Chinek także falowała, kolejnym asem popisały się White (13:12) i Wang (15:12). Gospodynie starcia pewnie szły po swoje, po kontrze Li prowadziły już 19:14. Kanadyjki po raz kolejny nie spuściły z tonu i zagrały zespołowo. Po wszechstronnych uderzeniach w kontrach zniwelowały straty do jednego oczka (19:18). Zagrywka była tym elementem w końcówce, który przesądził o zwycięstwie Kanadyjek. Najpierw solidnym serwisem i dwoma asami popisała się Van Ryk (22:20), by po chwili kolejne dwa asy ustrzeliła Vicky Savard i zamknęła starcie (25:22).
Chiny – Kanada 1:3
(22:25, 25:20, 23:25, 22:25)
Składy zespołów:
Chiny: Yuan (7), Diao (2), Gong (15), Wang Y. (9), Li (24), Wu (12), Wang M. (libero) oraz Gao, Zhang (2), Zheng (2), Ding
Kanada: Van Ryk (27), White (9), Gray (21), Brie (4), Johnson (8), Maglio (7), Murmann (libero) oraz Savard (2), Baker (1), Mitrovic
Zobacz również:
LN K: Japonki i Włoszki z cennymi i pewnymi zwycięstwami
źródło: inf. własna