CUK Anioły Toruń po zaciętym meczu pokonały AVIĘ Solar Sędziszów Małopolski. Było to drugie zwycięstwo torunian w turnieju finałowym II ligi mężczyzn. Dało to gospodarzom upragniony awans do I ligi. – Mamy to, o czym marzyliśmy, o czym Toruń marzył od trzech lat. Ja swoje zadanie wykonałem. Powiedziałem, że będzie dobrze. Dzięki chłopakom, uwierzyli, że można wygrać. Bardzo się z tego cieszę – powiedział w rozmowie z Telewizją Toruń Krzysztof Stelmach.
CUK Anioły Toruń wywiązały się z roli faworyta. Po walce torunianie pokonali AVIĘ Solar Sędziszów Małopolski. Było to ich drugie zwycięstwo w turnieju finałowym. Torunianie zapewnili sobie awans do I ligi mężczyzn. – Bardzo trudny turniej. Przede wszystkim ta drużyna, z którą teraz graliśmy. Niesamowita drużyna. Może nie mają indywidualności, ale to jest kolektyw. Drużyna, która ma ikrę. Napsuła nam dużo nerwów i trochę zabrało nam to zdrowia. Ale najważniejsze jest to, że wygraliśmy. Mamy to, o czym marzyliśmy, o czym Toruń marzył od trzech lat. Ja swoje zadanie wykonałem. Powiedziałem, że będzie dobrze. Dzięki chłopakom, uwierzyli, że można wygrać. Bardzo się z tego cieszę – powiedział tuż po spotkaniu w rozmowie z TV Toruń Krzysztof Stelmach.
Pod kontrolą Leona
Pierwsze starcie w turnieju finałowym Anioły wygrały dopiero po tie-breaku. Tamto spotkanie z hali obserwował Wilfredo Leon, główny udziałowiec klubu. W sobotę zabrakło go w hali, ponieważ uczestniczył w ślubie Aleksandra Śliwki. Mimo to Leon obserwował poczynania Aniołów a swoją radość po ostatniej piłce pokazał za pośrednictwem mediów społecznościowych. – Brawo panowie! Mamy I ligę – napisał.
Na koniec „o pietruszkę”
Oba pojedynki w turnieju finałowym były dla Aniołów bardzo wymagające. Wyniki pozostałych spotkań poukładały się tak, że ostatni mecz – czyli starcie faworytów z Torunia i Rudzińca zdecyduje tylko o końcowej kolejności w turnieju. – Graliśmy półfinały prawie tak samo. Teraz też wyszedłem tą podstawową szóstką, ale były zmiany. Zmieniliśmy Farynę na Skadorwę, który zagrał bardzo dobry mecz. Nasza drużyna jest wyrównana. Nawet zawodnicy, którzy nie byli na boisku, prezentują dosyć dobry poziom. W półfinale udowodnili to, grając już niby o nic z drużyną z Wielunia. Ta „druga szóstka” potrafiła z nimi wygrać. W niedzielę chyba czeka ich to samo, bo nie sądzę, że ci, którzy grali te dwa mecze, będą na chodzie. Nie ma szans. Już po piątkowym meczu stracili dużo zdrowia. Taki mecz, który trwał ponad 2,5 godziny, zostawia ślad na zdrowiu, w nogach. Ale musimy zagrać ten niedzielny mecz. To spotkanie o pietruszkę – podsumował Stelmach.
Bez kalkulacji
AVIA Solar Sędziszów Małopolski dość niespodziewanie awansowała z turnieju półfinałowego. Podopieczni trenera Józefackiego mieli na to szansę, ponieważ Anioły, mimo gry drugim składem, pokonały zespół z Wielunia. – Nie było żadnej kalkulacji. Graliśmy, żeby wygrać półfinał. Dzięki temu, że wygraliśmy z wielunianami drużyna z Sędziszowa była w finale. Nic nie kalkulowaliśmy. Zawsze mówiłem zawodnikom, że nie ma co kalkulować tylko trzeba pracować. Jak się będzie dobrze pracowało, to przyjdą tego owoce. I mamy te owoce – powiedział szkoleniowiec.
Kibice, którzy wypełnili halę w Toruniu, wspierali swój zespół. Docenił ich również trener Aniołów. – I liga zasługuje, żeby była w Toruniu. To widać po trybunach. Kibice, którzy przez te dwa dni byli niesamowici, dopingowali nas. Tu trzeba powiedzieć, że to był następny zawodnik na trybunach, który nam pomagał i był z nami. Sądzę, że w tym meczu ktoś nawet zwątpił, ale po to się gra w siatkówkę, żeby wygrywać, żeby nie odpuszczać i my nie odpuściliśmy. Graliśmy z bardzo mocną drużyną – zakończył Krzysztof Stelmach.
Zobacz również:
Wyniki i tabela turnieju finałowego II ligi mężczyzn
źródło: opr. własne, TV Toruń