– Na pewno będę celował w klasę rozgrywkową wyżej. Jest to mój cel i spełnienie marzeń. Nie poddam się, dopóki tam nie będę i się tam nie pokażę. Mam nadzieję, że zaprezentuję się z dobrej strony. To wszystko jest na bardzo dobrej drodze, żeby w tej PlusLidze być – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Daniel Popiela, środkowy MKS-u Będzin.
Krzysztof Sarna, Strefa Siatkówki: Chyba jeszcze utrzymujesz się w urodzinowym nastroju, bo kiedy wszedłeś na rozgrzewkę i akurat muzyka się zgrała, to można było zdecydowanie po tobie dostrzec.
Daniel Popiela: – Zdecydowanie tak. Trzyma mnie nastrój urodzinowy, ale trzyma też atmosfera w hali, która jest wyśmienita. Trzyma też to, że gramy super, mamy bardzo zgraną ekipę i wygrywamy mecz za meczem. To również jest dla nas super, że pokazujemy się z jak najlepszej strony i prowadzimy w rywalizacji z BBTS-em Bielsko-Biała.
Kibice zaśpiewali ci “100 lat”. Jak się z tym poczułeś?
– W sumie byłem zaskoczony, ale też bardzo zadowolony. Ucieszyłem się gdzieś tam w głębi serca. Myślę, że to dla każdego fajne przeżycie. Tym bardziej że 23 lata ma się podobno raz w życiu (śmiech).
Przyszedłeś do MKS-u z Norwida Częstochowa, z którym wywalczyłeś awans do PlusLigi z nadzieją, że będziesz grał w pierwszym składzie. Nie otrzymujesz tych szans za wiele. Czy jest to frustrujące?
– Myślę, że w życiu sportowca na pewno jest to frustrujące. Sądzę, że jak się daje z siebie 100% na treningu i się nie wychodzi na boisko, to jest to frustrujące. Uważam też, że chłopaki grają na tyle dobrze, że wiem, że czegoś się przy nich uczę i że jest to też dla mnie sezon nauki. Mam nadzieję, że wygramy tę ligę, nie patrząc na to, co się dzieje wokół. Dla mnie teraz liczy się złoto i nic więcej. Liczę, że to złoto będzie. To jest najważniejszy cel, a nie skupianie się na tym, co było indywidualnie. Wiadomo – mógłbym więcej zagrać, ale takie są decyzje trenera i nie jestem od tego, żeby je negować.
Czy po tym sezonie planujesz zostać jeszcze na zapleczu PlusLigi, czy będziesz celował w klasę rozgrywkową wyżej?
– Pomidor (śmiech). Na pewno będę celował w klasę rozgrywkową wyżej. Jest to mój cel i spełnienie marzeń. Nie poddam się, dopóki tam nie będę i się tam nie pokażę. Mam nadzieję, że zaprezentuję się z dobrej strony. To wszystko jest na bardzo dobrej drodze, żeby w tej PlusLidze być. Wiem, że tam będę i wierzę, że MKS Będzin też tam będzie. Liczę, że dam z siebie wszystko i będzie dobrze.
Po tym, co powiedziałeś, można dedukować, że w przypadku awansu pozostaniesz w klubie z Będzina?
– Nie mogę jeszcze chyba zdradzać takich sekretów. Raczej nie będzie to klub z Będzina, ale będzie to klub z PlusLigi, który aspiruje do gry o jak najwyższe cele. Mamy jeszcze do rozegrania co najmniej dwa mecze i chcę się na tym skupić. Najważniejsze jest dla mnie, żeby teraz zdobyć złoto. Dopiero później będę myślał, co będzie w następnym sezonie, a także co muszę zrobić lepiej, żeby grać. Mam nadzieję, że wszystko się uda spełnić. Jeśli nie, to wciąż będę dawał z siebie maksa na treningach, pomagał zespołowi z boku, tak jak staram się to robić. Taka jest rola sportowca. Nie zawsze się ma to, czego się chce.
Ewentualne zdobycie drugiego złota stanowiłoby chyba bardzo fajne i wymarzone wręcz zwieńczenie kariery na I-ligowych parkietach?
– Na pewno tak. Nie wyobrażam sobie teraz zdobycia srebra. W grę wchodzi tylko złoto. Tylko to mnie interesuje. Na pewno będzie to fajne zwieńczenie tego, że po trzech latach zdobyłem dwa złote medale. Mam nadzieję, że tak będzie i bardzo na to liczę. Wierzę, że dam sobie radę, bo znam swoje umiejętności i wiem, na ile mnie stać. Dam z siebie wszystko i w PlusLidze pokażę się z jak najlepszej strony.
Ten pierwszy mecz z BBTS-em o złoto wydawał się dla was najtrudniejszy z dotychczasowych trzech. Czy wynik pierwszego starcia pokazuje, jak sprawy będą się mieć w kolejnych pojedynkach?
– Mam nadzieję, że tak będzie. Moim zdaniem w pierwszym secie toczyła się trochę wojna nerwów z obu stron, która została wygrana przez nas. W drugim secie popełniliśmy za dużo błędów na zagrywce. Trzecia i czwarta partia, a szczególnie czwarta toczyła się pod nasze dyktando. Mecz nie był najwyższych lotów, ale mamy ten jeden do przodu. Teraz będzie się grało łatwiej. Mam nadzieję, że zostały tylko dwa mecze. Mocno w to wierzę i myślę, że jest to na pewno dobry prognostyk na przyszłe spotkania.
Zobacz również:
I liga M: MKS z pierwszym krokiem do PlusLigi, Visła o krok od brązu
źródło: inf. własna