– Dziewczyny powinny być z siebie dumne. Mimo że mecze oba mecze zakończyły się tie-breakami, to były to różne spotkania. W pierwszym meczu w Bielsku-Białej kontrolowaliśmy jego przebieg praktycznie cały czas, a zespół z Rzeszowa gonił i udało mu się nas przełamać. Tym razem to Rysice kontrolowały starcie i my je musieliśmy gonić. Wyrwaliśmy dwa sety, być może na tie-breaka zabrakło sił. Trzeba przyznać, że ekipa z Podkarpacia zagrała lepsze zawody. Nie chcę powiedzieć, że w każdym elemencie, ale na pewno zagrywka ponownie zrobiła dużą różnicę – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Bartłomiej Piekarczyk, trener BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała.
rzeszowianki lepsze
PGE Rysice Rzeszów zameldowały się finale TAURON Ligi po tym, jak po raz drugi pokonały BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała 3:2. W porównaniu do pierwszego meczu to rzeszowianki nadawały warunki gry i wykazywały się inicjatywą. W tie-breaku podopieczne trenera Antigi zaczęły grę z wysokiego „c”, wszak przy serii zagrywek Ann Kalandadze prowadziły 6:0. – Myślę, że w tych trudnych meczach pokazałyśmy charakter, a także to, że jesteśmy tą „ciut” lepszą drużyną, bo przez cały sezon nie udało nam się wygrać żadnego tie-breaka, a w tym półfinale udało nam się wygrać oba. Myślę, że po odrzuceniu bielszczanek od siatki zagrywką, niż wtedy, kiedy miały perfekcyjne przyjęcie – mówiła w rozmowie z klubowymi mediami Gabriela Orvosova, atakująca Rysic.
Półfinał pomiędzy Rysicami a BKS-em zdecydowanie mógł podobać się kibicom, wszak obydwie potyczki zakończyły się wynikiem 3:2. W przypadku rywalizacji policko-łódzkiej starcia zakończyły się rezultatem 3:0 i 3:1. – Spodziewałyśmy się takiego spotkania, bo BKS jest bardzo walczącym zespołem. Bielszczanki walczą o każdą piłkę i nawet przewaga sześciu punktów w tie-breaku nic nie znaczy – kontynuowała czeska atakująca, która w meczu z BKS-em zdobyła 27 punktów (21 atak, 6 blok) i atakowała ze skutecznością 43%, a do tego odebrała statuetkę MVP.
O mistrzostw Polski Rysice zagrają z Grupą Azoty Chemikiem Police. To powtórka finałów z sezonów 2020/2021 i 2021/2022. Za każdym razem zespół z Pomorza Zachodniego okazywał się lepszy. – Cele są takie, żeby sięgnąć po złoto. Droga nie była łatwa i nie będzie łatwa, ale mam nadzieję, że nam się uda – zakończyła Orvosova.
Zobacz również:
TL: Znamy finalistów mistrzostw Polski! Pary gry o medale i zasady rywalizacji
POZOSTAJE DUMA
Inne nastroje z pewnością towarzyszą siatkarkom drużyny z Bielska-Białej, które po zakończonym spotkaniu miały łzy w oczach. Z jednej strony były bliskie przedłużenia rywalizacji i odniesienia chociażby jednego zwycięstwa, z drugiej jednak zabrakło im pewnych elementów. – Na pewno możemy być dumni z naszego zespołu. Dziewczyny powinny być z siebie dumne. Mimo że mecze oba mecze zakończyły się tie-breakami, to były to różne spotkania. W pierwszym meczu w Bielsku-Białej kontrolowaliśmy jego przebieg praktycznie cały czas, a zespół z Rzeszowa gonił i udało mu się nas przełamać. Tym razem to Rysice kontrolowały starcie i my je musieliśmy gonić. Wyrwaliśmy dwa sety, być może na tie-breaka zabrakło sił. Trzeba przyznać, że ekipa z Podkarpacia zagrała lepsze zawody. Nie chcę powiedzieć, że w każdym elemencie, ale na pewno zagrywka ponownie zrobiła dużą różnicę. Nasze przyjęcie nie było takie, jakiego byśmy oczekiwali i nie mogliśmy uruchamiać naszych środkowych. Myślę, że to nasz główny problem na ten moment, ale wierzę, że sobie z nim poradzimy. Mamy w tym roku jeszcze o co grać – wyjaśnił Bartłomiej Piekarczyk, szkoleniowiec BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała.
I dodał: – Cieszę się, że nie spuściliśmy głów po tych trudnych sytuacjach. W pierwszym i w drugim secie wciąż walczyliśmy o każdą piłkę, wciąż do końca meczu i z tego bardzo się cieszę, a dziewczyny mogą być dumne. Nie chcę powiedzieć, że brakuje nam umiejętności, ponieważ w tym roku mamy umiejętności, żeby grać naprawdę wielkie zawody, co już pokazaliśmy. Uważam, że mieliśmy umiejętności na to, żeby być w tym finale. Nie udało się teraz, ale wierzę, że uda się za rok.
rozbicie na start
Bielszczanki po tym, jak doprowadziły do tie-breaka, zetknęły się z wyraźną klasą rzeszowskiej drużyny. Ann Kalandadze rozegrała koncert w polu serwisowym, w wyniku którego Rysice prowadziły 6:0. Mimo gonitwy zespołu z województwa śląskiego, przewaga ta okazała się kluczowa, wszak ekipa z Podkarpacia nieustannie trzymała dystans 2-3 punktów. – Na pewno Ann Kalandadze robi bardzo dużą różnicę. Te zagrywki lecą z prędkością, do której nie jesteśmy przyzwyczajeni. Myślę, że to nie był ten detal. Detalem było to, że nie potrafiliśmy dograć łatwej piłki, a także nasze bycie nieprecyzyjnymi. Tymi rzeczami przegrywaliśmy. Mogliśmy obrócić kilka kontr na swoją stronę, zagrać jeszcze lepiej po swojej stronie siatki, a tego zdecydowanie zabrakło. Wierzę, że taki mecz da nam dużo doświadczenia i materiału do analizy. Mamy o co grać, ale musimy poprawić grę po swojej stronie boiska – tłumaczył 36-latek.
REWANŻ ZA UBIEGŁY SEZON?
W grze o brąz bielszczanki zmierzą się z Grot Budowlanymi Łódź. To istna powtórka rywalizacji o 3. miejsce z minionego sezonu. Wówczas po trzech spotkaniach z medali na swoich szyjach cieszyły się łodzianki. W fazie zasadniczej BKS dwukrotnie triumfował 3:2, niemniej jednak konfrontacja o 3. miejsce zapowiada się na jeszcze bardziej wyrównaną. – Najważniejsza będzie regeneracja, zwłaszcza na ten moment. Jesteśmy dobrze przygotowani do tego etapu i teraz musimy odpocząć. Formy nie buduje się przez tydzień ani nie traci się jej przez kilka dni. Jesteśmy w dobrej dyspozycji, nie boimy się kolejnych spotkań i będziemy nadal walczyć – zakończył Bartłomiej Piekarczyk.
Zobacz również
TL: Byłe mistrzynie Polski znowu powalczą o złoty medal
źródło: BKS Bielsko-Biała - YouTube, opr. własne