– Odbudowaliśmy się w trakcie meczu i to cieszy. Od trzeciej partii graliśmy dużo spokojniej, szczególnie w trudnych momentach. Chętniej ryzykowaliśmy, a to przynosiło pozytywny skutek – mówił po spotkaniu 25. kolejki PlusLigi w Katowicach Klemen Čebulj. Przyjmujący ocenił starcie z GKS-em, zapowiedział walkę w Niemczech i zdradził, co będzie najistotniejsze w fazie play-off.
Pobudka w trzecim secie
Pierwsze dwa sety przegraliście. Dlaczego?
Klemen Čebulj: – Katowiczanie bardzo dobrze zagrywali, czym skutecznie utrudnili nam przyjęcie i zmusili nas do gry z wysokiej piłki. To zrobiło w końcówce różnicę. Rywale nakręcali się później swoją dobrą grą. W drugim secie dopatruję się też naszej winy, bo był moment, kiedy mogliśmy zagrać dużo lepiej. W trzeciej partii, można powiedzieć, obudziliśmy się i zagraliśmy jak drużyna.
– Tak, odbudowaliśmy się w trakcie meczu i to cieszy. Od trzeciej partii graliśmy dużo spokojniej, szczególnie w trudnych momentach. Chętniej ryzykowaliśmy, a to przynosiło pozytywny skutek. Niestety nie mamy teraz czasu ani na treningi, ani na odpoczynek, ciągle jesteśmy w drodze, gramy dużo meczów. W niedzielę wyjeżdżamy już do Niemiec.
Trudno szukać optymalnej formy, gdy nie można trenować?
– Na to po prostu nie ma czasu. Gramy co trzy dni, a jak nie gramy, to spędzamy masę czasu w autobusie na wyjeździe. Przed spotkaniem w Katowicach mieliśmy jeden trening. Podobnie sytuacja będzie wyglądać przed pierwszym meczem finałowym Pucharu CEV w Niemczech, o ile zdążymy. Marzec jest dla nas bardzo trudny. Przyznaję, że niełatwo złapać dobry rytm. Musimy walczyć i grać najlepszą siatkówkę, na jaką nas stać.
„zagrać jak w trzech ostatnich setach z GKS”
Na papierze jesteście silniejszą drużyną od zespołu z Lüneburga. Macie przewagę psychologiczną?
– Na pewno z boku tak to może wyglądać, że jesteśmy lepsi, ale sport bywa nieprzewidywalny. W siatkówce każdy może wygrać z każdym. Przed rywalizacją trudno przewidzieć wynik końcowy. Oczywiście będzie to na ten moment najważniejszy mecz. Będziemy na sto procent wszyscy skoncentrowani i zdrowi, a to najważniejsze. Chciałbym, żebyśmy zagrali tam tak, jak w trzech ostatnich setach w Katowicach, czyli jak drużyna.
Zbliża się play-off. W tym momencie zanosi się, że zagracie z BOGDANKĄ LUK Lublin bądź Treflem Gdańsk. Z którym zespołem wolałbyś rywalizować?
– Myślę, że nie ma co gdybać. Do tego czasu mamy wciąż sporo spotkań do rozegrania. Liczy się tylko koncentracja na kolejnym rywalu. Niezależnie z kim przyjdzie nam się zmierzyć, musimy patrzeć przede wszystkim na siebie. Cały czas musimy budować swoją pewność siebie i łapać wyżyny swoich możliwości. Nie mam drużyny, która by mi lepiej odpowiadała.
najważniejsza faza sezonu przed nami
Jakie nastroje panują w Rzeszowie w związku z waszym miejscem w tabeli?
– Aktualnie zajmujemy czwartą lokatę w tabeli. Uciekło nam troszkę punktów z rywalami nie z najwyższej półki, ale cała zabawa zaczyna się w play-off. Oczywiście musimy budować naszą grę i właśnie wtedy zagrać najlepszą siatkówkę.
Ten sezon jest według ciebie bardziej wyrównany niż poprzedni?
– Zdecydowanie tak. Widzimy, że dużo klubów zbudowało mocniejsze składy. Poziom ligi wynika też z tego, że nie ma czasu na trening i regenerację, których profesjonalny siatkarz potrzebuje. Przez nieustanną grę głowa też jest troszkę zmęczona, ale musimy walczyć. Nie ma co się oglądać na mecze, które już za nami. Musimy patrzeć w przyszłość, a liga pędzi jak szalona.
źródło: inf. własna