– W czwartym secie nie mieliśmy nic do stracenia. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Graliśmy odważnie w każdym elemencie. Udało nam się przytrzymać zespół z Będzina blokiem, mieliśmy też dużo kontr. Uwierzyliśmy w to, że możemy wygrać w piątym secie – powiedział po zwycięstwie z MKS-em Będzin rozgrywający Lechii Tomaszów Mazowiecki, Bartłomiej Neroj.
Pokonali lidera
Nowy rok zaczęliście od mocnego uderzenia, wygrywając z liderem z Będzina. Ten wynik pokazał, że dobrze przepracowaliście przerwę świąteczno-noworoczną?
Bartłomiej Neroj: – Cieszymy się, że wygraliśmy pierwszy mecz w tym roku, tym bardziej, że graliśmy z zespołem, który zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Nie ukrywam, że okres świąteczny był dla nas zbawienny, bo mieliśmy kilka urazów w drużynie. Dodatkowo sprawy osobiste wykluczyły nam z dwóch meczów Kristapsa Smitsa. Dopiero teraz byliśmy niemal w komplecie. Niemal, bo jeden zawodnik nie trenował z nami ze względu na kontuzję. Ale ten mecz pokazał, że przy naszej dobrej grze możemy rywalizować z każdym.
W spotkaniu z MKS-em przegrywaliście 1:2, ale nie spuściliście głów i pokazaliście charakter.
– Graliśmy z liderem, więc wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Drugi i trzeci set nam nie wyszły, więc w czwartym nie mieliśmy nic do stracenia. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Graliśmy odważnie w każdym elemencie. Udało nam się przytrzymać zespół z Będzina blokiem, mieliśmy też dużo kontr. Uwierzyliśmy w to, że możemy wygrać w piątym secie. Duża w tym zasługa kibiców, którzy licznie wspierali nas w tym meczu. Bardzo przyjemnie grało się w takiej atmosferze. Bardzo byśmy sobie życzyli, aby taka atmosfera była na każdym meczu. Takie wsparcie kibiców dodałoby nam jeszcze więcej pewności siebie.
Ciężar gry nie opierał się tylko na jednym zawodniku, więc pewnie dystrybucja piłek też odegrała spore znaczenie?
– Nie ukrywam, że MKS Będzin jest fizycznym i dobrze technicznie skaczącym do bloku zespołem. Trzeba było więc kombinować. Nie mogliśmy grać jednym zawodnikiem, bo taka gra byłaby zbyt prosta. Cieszę się, że każde skrzydło grało na dobrym poziomie, dzięki temu mieliśmy otwarte wszystkie strefy w ataku. Miałem trochę ułatwione zadanie. Jak jedno skrzydło się przycięło, to miałem odejście do drugiego, a jak drugie miało słabszy moment, to mogłem zagrać środkiem. Przez to będzinianie musieli skupić się na całej siatce, a nie tylko na jednym jej fragmencie.
Bonusowa zdobycz
Te punkty są bezcenne w kontekście tego, jaki ścisk panuje w tabeli?
– Na pewno są one dla nas bardzo ważne, bo w pierwszej rundzie nasza gra falowała. Z niektórymi przeciwnikami graliśmy fajne mecze, ale z innymi zaprezentowaliśmy się poniżej swoich możliwości i straciliśmy kilka punktów. Jeśli ustabilizujemy swoją dyspozycję i będziemy grali na równym poziomie, to śmiało możemy rywalizować z każdym. Będziemy starali się, aby nasza forma nie falowała, a gra była płynna i równa.
Akurat te punkty zdobyte w meczu z MKS-em są dla nas bonusem, ale mogą nie mieć żadnego znaczenia, jeśli teraz przegramy z zespołami będącymi w naszym zasięgu. Dlatego musimy być bardzo skoncentrowani i walczyć o każdy punkt. W tabeli jest ścisk. Kilka zespołów ma tyle samo punktów, a my cały czas walczymy o miejsce w ósemce. Mam nadzieję, że uda nam się wywalczyć spokojnie miejsce w play-off, a wtedy głowa będzie trochę luźniejsza i będziemy mogli zastanawiać się, co dalej.
Czyli ten najbliższy mecz będzie z serii tych, które wypadałoby wygrać?
– Zdecydowanie tak. Chociaż sala w Głogowie jest specyficzna, trudna do grania. Jest w niej też dużo kibiców, którzy wspierają swój zespół. Musimy być mocno skoncentrowani, aby wywieźć stamtąd punkty. Fajnie byłoby zdobyć ich komplet, ale siatkówka to jest gra błędów. Ktoś może mieć dzień konia, ktoś inny słabszy dzień. Ale nawet jak ma się gorszy dzień, to i tak trzeba starać się takie spotkania wygrywać. Pracujemy ciężko, skupiamy się na tym meczu i jedziemy po punkty do Głogowa.
Zobacz również
Przemysław Toma: Mamy ochotę namieszać w I lidze
źródło: inf. własna