– Po zwycięstwie w Rzeszowie już możemy być niemal pewni awansu do dalszej fazy, a do wygrania grupy potrzebujemy jeszcze jednego zwycięstwa i to jest nasz cel – powiedział na łamach serwisu plusliga.pl po pokonaniu Asseco Resovii środkowy Itasu Trentino, Jan Kozamernik.
Wyjątkowy mecz dla Kozamernika
Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów nie sprawili niespodzianki w trzeciej kolejce Ligi Mistrzów. Przed własną publicznością ulegli 0:3 Itasowi Trentino, w którym jednym z filarów był Jan Kozamernik, były zawodnik ekipy z Podkarpacia. – To był bardzo emocjonalny mecz dla mnie. Bardzo przyjemnie było znów przyjechać do Rzeszowa. Już jak dojeżdżaliśmy tutaj pod halę autokarem, to czułem się wspaniale i odżyło we mnie wiele pozytywnych wspomnień. Fajnie było znów poczuć te emocje i atmosferę w hali. Na końcu jednak najbardziej liczy się wynik, a ten był znakomity dla mojej obecnej drużyny. Wygraliśmy to spotkanie 3:0, więc osiągnęliśmy optymalny rezultat, ale zwycięstwo wcale nie przyszło nam łatwo. Asseco Resovia pokazała się z dobrej strony, może poza końcówkami setów, ale to też dlatego, że my wywieraliśmy presję. Jestem więc bardzo zadowolony z okazałego zwycięstwa – powiedział środkowy gości, Jan Kozamernik.
Rzeszowianie swoje szanse mieli w drugim secie, w którym prowadzili 23:21, a jednak ulegli mistrzowi Italii po batalii na przewagi. – Mimo tego, że atmosfera w hali była już naprawdę bardzo gorąca, a wynik trudny dla nas, to jestem pod wrażeniem tego jak wyszliśmy z opresji, bo sam nie byłem pewny, czy damy radę to zrobić. Wierzyliśmy jednak do końca w zwycięstwo. Próbowaliśmy różnych rozwiązań w grze i graliśmy przede wszystkim mądrze, bez popełniania niewymuszonych błędów. Na koniec wyszło nam to bardzo dobrze i uważam, że to był ważny moment meczu, bo potem grało nam się już dużo łatwiej – dodał słoweński siatkarz.
Jak na mistrza przystało
Drużyna z Trydentu świetnie radzi sobie w Lidze Mistrzów, w której w tym sezonie ma na koncie komplet zwycięstw. Jest o krok od zapewnienia sobie pierwszego miejsca w grupie na koniec rywalizacji grupowej. – Myślę, że po zwycięstwie w Rzeszowie już możemy być niemal pewni awansu do dalszej fazy, a do wygrania grupy potrzebujemy jeszcze jednego zwycięstwa i to jest nasz cel, żeby pozostać na czele grupy. Chcielibyśmy zapewnić sobie jak najbardziej komfortową sytuację przed ostatnimi meczami i być może wtedy dać też szansę gry zmiennikom, a na treningach koncentrować się bardziej na przygotowaniach do meczów w lidze włoskiej. W następnym spotkaniu zmierzymy się u siebie z Tours VB i będziemy chcieli wykorzystać atut własnej hali, w której nie gra się łatwo drużynom przyjezdnym. Postaramy się wygrać ten mecz i jak najszybciej zapewnić sobie pierwsze miejsce w grupie – podkreślił jeden z liderów włoskiego zespołu.
Itas równie dobrze radzi sobie w lidze włoskiej, w której na koncie ma na razie tylko jedną porażkę i to odniesioną w miniony weekend w Modenie, ale mistrzowie Włoch nie zachłysnęli się udanym początkiem sezonu. – To robi wrażenie, ale jak na razie o niczym nie świadczy i niczego nam nie daje. Pamiętamy jaką serię wygranych meczów w lidze miała w poprzednim sezonie drużyna z Perugii, która jednak w fazie play-off nie była już tak skuteczna. Cieszy to, że wygraliśmy do tej pory większość meczów, ale to nam nie daje żadnego komfortu przed najważniejszą częścią sezonu. Jak się wygrywa, to z jednej strony samopoczucie jest bardzo dobre i pewność siebie wzrasta. Z drugiej strony, serie zwycięstw mogą też usypiać czujność i skutkować tym, że potem gra się na zbyt dużym relaksie. Staramy się mieć to w świadomości i do każdego meczu podchodzić z należytą koncentracją – zakończył Jan Kozamernik.
Zobacz również
Kamil Rychlicki: Tu bardzo fajnie gra się w siatkówkę
źródło: inf. własna, plusliga.pl