– Sądzę, że jest to bardzo ciężkie do zrobienia, żeby wygrać wszystkie spotkania, nie przegrać żadnego meczu. Na razie mamy dobrą passę w lidze, zapewniliśmy sobie pierwszą pozycję w tabeli – mówił MVP spotkania w Jastrzębiu-Zdroju. Przyjmujący przeanalizował spotkanie, zapowiedział kolejne starcie i odniósł się do ilości rozgrywanych meczów w lidze.
Jak skomentujesz spotkanie Jastrzębski Węgiel kontra Trefl Gdańsk?
Tomasz Fornal: – Trzy punkty zostają w Jastrzębiu-Zdroju, co mnie bardzo cieszy. Pierwsze dwa sety były pod naszą kontrolą. Mimo trudności w trzeciej partii zakończyliśmy spotkanie w trzech setach. Chciałbym tutaj oddać drużynie z Gdańska, że to ona zaczęła lepiej grać po tych dwóch przegranych odsłonach – zaczęli więcej bronić i utrzymywać piłkę w grze, też zaserwowali parę mocnych zagrywek, z których odbiorem my mieliśmy problem, też w ataku byli skuteczniejsi. Jednakże to my w tej końcówce okazaliśmy się lepsi. Cieszy nas też to, że mecz się nie przedłużył, bo graliśmy o późnej godzinie.
filar
Podczas jednej z akcji przewróciłeś się i trudno było ci się podnieść. Czy coś ci dolega, coś cię boli?
– Poślizgnąłem się na własnej plamie potu, ale to się zdarza. Walczymy, pocimy się, więc podłoga jest czasem mokra. Noga się podwinie, ucieknie i człowiek się przewraca. Coś cię pociągnie, zakłuje, ale wszystko w porządku. Nie ma powodu do zmartwień. W twoich rękach statuetka MVP.
Czy można zatem powiedzieć, że jesteś głównym filarem Jastrzębskiego Węgla?
– Nie zastanawiałem się nigdy nad tym. Wy – dziennikarze – możecie w mediach wysnuwać różne teorie. Prowadzicie kanały na YouTube, gdzie dyskutujecie i poruszacie różne siatkarskie kwestie, analizujecie mecze. Jastrzębski Węgiel to drużyna, która zmierza do jednego celu, czyli wygrania jak najwięcej, by ostatecznie zgarnąć wszystkie możliwe trofea. Czy to się w tym sezonie uda? Zobaczymy z perspektywy czasu. Można zobaczyć, że atmosfera w naszej drużynie jest w porządku, dobrze się dogadujemy. Nie szukałbym więc liderów.
Chciałabym poruszyć jeszcze kwestię tych celów, które w waszym przypadku przed sezonem są wszystkim znane. Jednak biorąc pod uwagę fakt, że jesteście jedyną niepokonaną drużyną w lidze, czy dążycie do tego, by wygrać np. wszystkie mecze rundy zasadniczej lub wszystkie mecze w sezonie?
– Sądzę, że jest to bardzo ciężkie do zrobienia, żeby wygrać wszystkie spotkania, nie przegrać żadnego meczu. Na razie mamy dobrą passę w lidze, zapewniliśmy sobie pierwszą pozycję w tabeli. W niedzielę możemy powiększyć dystans od drugiego miejsca, więc skupmy się na następnym meczu, a potem na Lüneburgu. A tak naprawdę, jak się liga skończy i medale zostaną rozdane, zobaczymy, jaki był tego rezultat. Wspomniałeś niedzielny mecz.
starcie na szczycie
Czego się spodziewasz po wiceliderze?
– Spodziewam się dobrej gry, bo zagrają ze sobą na ten moment najsilniejsze drużyny w tym sezonie. Myślę, że będzie to widowisko i gratka dla kibiców.
Czyli będzie to pięciosetowy pojedynek?
– Nie, będą trzy sety dla nas, ale jeśli będzie pięć partii, to wcale się nie zdziwię (śmiech). Wierzę i mam nadzieję, że zrobimy wszystko, żeby wygrać w trzech setach, ale to będzie na pewno ciężkie starcie i zdaję sobie z tego sprawę, że może być i pięć.
Czy to natężenie spotkań i ogólna ich ilość zaczyna ci dokuczać?
– Wydaje mi się, że ten temat jest wałkowany od kilku tygodni i zawodnicy powiedzieli już wszystko, co mogli powiedzieć. Władze klubów zdecydowały o zmniejszeniu ligi i tak naprawdę za dwa sezony będziemy grać w szczuplejszym składzie. Warunki są, jakie są. Narzekanie nie zmieni tego, że będziemy grali mniej. Jedyne, czego bym sobie życzył to, żeby prezes załatwił dla nas teleport, byśmy mogli błyskawicznie się przemieszczać z punktu A do punktu B na mecze, bo dla mnie największym wyzwaniem są podróże. Same mecze bardzo lubię grać, chociaż uważam i zgadzam się z resztą osób wypowiadających się w tym temacie, że drużyn w PlusLidze jest za dużo.
źródło: inf. własna