Trefl Gdańsk początek sezonu PlusLigi może zaliczyć do udanych. Po 8. kolejkach plasuje się na 3. miejscu w tabeli. O tajemnicy Trefla i o tym, jak i znajdowaniu złotego środka na kolejne sezony ligowe z prezesem gdańskiego klubu rozmawiał we wprost.pl Michał Winiarczyk.
Ewolucja
Co roku siatkarze Trefla Gdańsk sprawiają niespodzianki i są niewygodnym rywalem. Nie inaczej jest w tym sezonie PlusLigi. Gdańszczanie świetnie otworzyli rozgrywki i po 8 rozegranych meczach plasują się na 3. miejscu w tabeli.
Chociaż w okienku transferowym ponownie z klubu odeszło kilku kluczowych zawodników, to udało się to pozyskać w ich miejsce wartościowych graczy. Wrócił między innymi Kewin Sasak. – Gdy Kewin Sasak odchodził do Czech, to rozmawialiśmy, że niech idzie na rok i zobaczymy co będzie. Jego powrót był naturalny. Fajnie pokazał się w tamtejszych rozgrywkach. Co do libero (Voitto Koykka), to historia jest taka, że zaufałem pewnemu agentowi. Kilka lat temu polecał mi zawodnika, który dziś stał się światowej klasy libero. Mam tu na myśli Lauri Kerminena, obecnego gracza Dynama Moskwa. Agent powiedział mi, że Koykka może być jeszcze lepszy niż on. Na dziś uważam, że nie widać zmian jakościowych w drużynie, bo DNA klubu zostało zachowane. Nowi zawodnicy fajnie się wkomponowali – ocenił transferowe decyzje prezes Dariusz Gadomski.
Początek rozgrywek PlusLigi zdominowała jednak dyskusja o siatkarskim kalendarzu. Trudno pogodzić interesy wszystkich zainteresowanych, bowiem kadrowicze są zbyt obciążeni, a pozostali gracze mają nawet pół roku przerwy.
Złoty środek
Ten sezon jest wyjątkowy, bowiem jest krótszy. To oznacza, że najlepsze zespoły grają prawie zawsze co trzy dni, a i pozostałe drużyny muszą mierzyć się z napiętym grafikiem. – Problem z kalendarzem jest taki, że zaczynamy ligę 15 października, a kończymy 15 maja. Brakuje miesiąca grania. Czeka nas zaraz walne zgromadzenie. Z tego co wiem, pod głosowanie zostanie poddany terminarz na najbliższe trzy lata. Przyszły sezon będzie luźniejszy – zapowiedział prezes Trefla Gdańsk.
Zmniejszenie ligi samo w sobie nie rozwiąże problemu, ale z pewnością odciąży trochę kluby. – Na tę kwestię zawsze trzeba patrzeć szerzej. Zmniejszenie ligi oznacza spadki, a także ryzyko, że jakiś ośrodek może się zamknąć. Z jednej strony kadrowicze są przemęczeni, a z drugiej inni zawodnicy przez pół roku nie mają styczności z siatkówką. Trzeba znaleźć złoty środek. Myślę, że liga 14-zespołowa da trochę oddechu. Z tego co się orientuję, są propozycje światowej federacji o wyznaczonych terminach odpoczynku dla kadrowiczów po dużych imprezach – podsumował Dariusz Gadomski. Wszystko wskazuje na to, że możemy spodziewać się zmian w światowym siatkarskim kalendarzu.
źródło: sport.wprost.pl