Moya Radomka Radom przegrała 0:3 z Grot Budowlanymi Łódź. Prowadzony przez włoskiego szkoleniowca zespół prezentuje dość nierówną formę. O powodach takich wahań, swoim pochodzeniu i automotywacji opowiedział naszemu portalowi trener Stefano Micoli.
KOLEJNE BŁĘDY WŁASNE
Justyna Żółkiewska: Jak by pan podsumował ten mecz? Na pierwszy rzut oka brakowało po waszej stronie takiego ognia sportowego i widocznej chęci wygranej.
– To nie pierwszy raz, kiedy zaczynamy mecz w taki sposób. Tak jak mówisz, to ważne. Inni nazywają to błyskiem w oku. Ja nie mogę zmienić niczyjego charakteru. Mogę spróbować zmienić nastawienie niektórych. Nad tym z pewnością musimy pracować.
Co właściwie według pana zadecydowało o waszej przegranej?
– W tym meczu nie decydowała wyłącznie dobra zagrywka przeciwniczek. One świetnie pracowały również swoim systemem blok-obrona. Nam tego bardzo brakowało. Szybko nas ustrzelili na przyjęciu, a to sprawiło nam ogrom problemów. Budowlani w pierwszym secie mieli wielką skuteczność w pierwszej akcji (ok 67% – przyp.aut), bo my nie sprawialiśmy im zagrywką absolutnie żadnych trudności. To także po ich stronie było powyżej 50% przyjęcia pozytywnego. To zupełnie uniemożliwia pracę systemem blok-obrona z naszej strony. Zapłaciliśmy za to właśnie w taki sposób. Gorzej, że nie udało nam się rozwiązać na swoją korzyść sytuacji na wysokiej piłce. Z lepszą skutecznością w tego typu akcjach może byłoby prościej.
Doszło do tego też o kilka prostych błędów za dużo.
– Mieliśmy drugiego seta praktycznie w swoich dłoniach. Od momentu, w którym prowadziliśmy 22:18, popełniliśmy zbyt dużo banalnych błędów.
Jestem ciekawa z jakiego powodu używa pan zmiany pod koniec setów, kiedy Klaudia Nowakowska pojawia się w miejsce Hilary Johnson.
– Klaudia Nowakowska, zawsze pojawiając się w drugiej linii, bardzo pomagała nam w przyjęciu i ustabilizowaniu tego elementu.
TRZEBA BYĆ AUTENTYCZNYM
Zmieniając na moment temat na poza siatkarski. Moim zdaniem nie wygląda pan na typowego Włocha. Większość włoskich trenerów, która tu pracowała wyraża bardzo wyraźnie swoje emocje. Pan tak nie robi. Dlaczego?
– Może nie jestem aż taki wyrazisty, bo pochodzę z północy mojego kraju. Bergamo to wciąż Lombardia, ale dochodzą do tego korzenie we Fruli (chodzi o pochodzenie z regionu Fruli-Wenecja Julijska-przyp.aut). Mógłbym być nieco bardziej ekspresyjny, ale wolę utrzymać spokój. Po to, żeby pomóc drużynie jak najlepiej tylko mogę.
Dlaczego? Nie sądzi pan, że czasem trzeba rozbudzić zespół, przekazując trochę swoich emocji?
– Mnie się wydaje, że każdy trener powinien być sobą. Jestem sobą, więc zdecydowanie nie mogę się zachowywać jak jak największy fan. Każdy trener powinien być sobą.
Marco Fenoglio (trener Chemika Police – przyp.aut) na przykład żyje meczami ze swoim zespołem.
– On ma swój charakter, a ja mam swój. Ja mogę krzyczeć na swój zespół. Zachęcać swoje siatkarki. Z pewnością nie będę się jednak odbiegał od swojego normalnego zachowania. Trener powinien być autentyczny.
Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego pana zespół jest aż taki niestabilny. Zagraliście świetne spotkanie w Rzeszowie. Potem przegraliście z UNI Opole i tutaj. Co się dzieje?
– Także w meczu z policzankami graliśmy w pierwszych dwóch setach bardzo wyrównane spotkanie. Po 20 punkcie, jak to się często zdarza, popełniliśmy zbyt dużo błędów. Także dzięki dobrej grze przeciwniczek. Oczywiście powinniśmy nad tym pracować w trakcie treningów. Nie powinniśmy tolerować prostych błędów przede wszystkim w polu zagrywki, także na treningu.
WŁAŚCIWE NASTAWIENIE
Mówił pan w innych rozmowach, że w trakcie treningu powinna być obecna także radość. Tego wam także brakuje?
– To nie kwestia radości. Według mnie trenujemy bardzo dobrze. Tak jak mówiłem chodzi o błędy. Popełniamy je jak widać, a to zdarza się także na treningu. Brakuje nam właśnie chęci, żeby tych błędów już nie popełniać. To raczej kwestia wymagań co do samego siebie. To nie może być tak, że tylko zachęta trenera cię motywuje. To ty musisz być wymagający dla siebie. Jeśli to wszystko nie wychodzi od ciebie. Nie ma żadnych cukierków, które nagle sprawią, że jesteś zmotywowany. Nie ma żadnych proszków podnoszących twoją motywację. Muszą być inne źródła dobrego nastawienia. Musisz mieć wymagania w stosunku do siebie.
Zobacz również:
Łodzianki zagrały cierpliwie i pokonały Radomkę
źródło: inf. własna