Aluron CMC Warta Zawiercie po zwycięstwie nad zespołem z Lubina szybko musiała zacząć pracę nad przygotowaniem do kolejnego meczu w Pucharze CEV. -Tego czasu jest na prawdę mało zarówno na trening jak i regeneracje, ale wszystkie drużyny grają z bardzo podobną częstotliwością więc nie widzę sensu żeby na to narzekać – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Mariusz Schamlewski.
Liga pędzi jak szalona, dopiero graliście z Barkomem Każany Lwów a już trzeba było myśleć o tym kolejnym meczu, brakuje tego czasu na trening i regenerację?
Mariusz Schamlewski: Tego czasu jest na prawdę mało zarówno na trening jak i regeneracje, ale wszystkie drużyny grają z bardzo podobną częstotliwością więc nie widzę sensu żeby na to narzekać. W takich momentach trzeba doceniać pracę naszych fizjoterapetów którzy mają pełne ręce roboty po każdym treningu i meczu aby pomóc chłopakom jak najszybciej się zregenerować do następnego spotkania.
Byliście faworytami tego meczu, jednak lubinianie postawili trudne warunki.
– Wiedzieliśmy że czeka nas trudne spotkanie, ponieważ drużyna z Lubina zagrała wcześniej bardzo dobry mecz w Suwałkach. We wszystkich setach odjeżdżaliśmy dopiero w końcówce więc to też świadczy o tym jak mecz był zacięty.
Dobra gra w bloku i obronie to są wasze atuty? Bo w tym meczu tego nie brakowało.
– Bardzo dobrze realizowaliśmy założenia taktyczne co przełożyło się na jedenaście punktowych bloków i osiem wybloków. Dochodzi do tego liczba podbitych przez nas piłek. Na pewno dobra gra w bloku i obronie ułatwia bardzo mocna zagrywka którą odrzucamy rywali od siatki.
Siatkówka to jednak nieprzewidywalna dyscyplina – w drugim secie prowadziliście już 10:1, ale rywale szybko doprowadzili do remisu i gry na przewagi.
– W drugim secie po świetnej serii zagrywek Mateusza Bieńka wdarło się delikatne rozluźnienie, parę nieskończonych piłek w ataku i nagle na tablicy pojawił się remis. Na szczęście w odpowiednim momencie koncentracja wróciła na właściwy poziom i końcówka należała do nas.
WYKORZYSTAĆ PROBLEMY RYWALI
Przed Wami zmagania w kolejnej rundzie pucharów europejskich, tym razem do Sosnowca przyjeżdża Hebar Pazardhik. Jak zapatrujecie się na ten mecz?
– Dochodzą do nas informacje, że klub z Bułgarii ma problemy finansowe i część zawodników znalazła już nowych pracodawców i nie do końca wiemy w jakim składzie przyjadą, ale niezależnie od tego chcemy wygrać obydwa spotkania i awansować do kolejnej rundy Pucharu CEV.
W przypadku pucharów nie macie też atutu własnej hali, bo jednak Hala w Sosnowcu nie jest waszym podstawowym obiektem. Ma to jakieś znaczenie czy jednak już jesteście przyzwyczajeni do gry na różnych obiektach?
– Mamy możliwość trenowania dzień wcześniej na hali w Sosnowcu, do tego dochodzi jeszcze poranny rozruch. Myślę że przy tak doświadczonej drużynie jest to wystarczające żeby przyzwyczaić się do hali.
Po sezonie w pierwszej lidze teraz wróciłeś do PlusLigi, widzisz jakieś różnice między tymi rozgrywkami? Czegoś nowego cie ta pierwsza liga nauczyła?
– Uważam że różnica pomiędzy PlusLiga a pierwszą ligą jest ogromna. Przychodząc do drużyny z Zawiercia okazało się że mam zdecydowanie więcej do nadrobienia niż mi się wydawało, jeśli chodzi o mój poziom sportowy. W pierwszej lidze dzięki temu że Dawid Murek mocno we mnie wierzył i od początku sezonu postawił na mnie, zyskałem więcej pewności siebie.
źródło: inf. własna