– Musimy eliminować błędy przy przechodzących piłkach. Jeśli dobrze zagrywamy, to musimy być wyczuleni na to, że piłka będzie wracała na naszą stronę i lepiej rozwiązywać takie sytuacje – powiedział w mediach klubowych po wygranej z Treflem Gdańsk atakujący Bogdanki LUK Lublin, Mateusz Malinowski.
Historyczna wygrana z Treflem
Miniony piątek zapisze się w historii lubelskiej siatkówki, bowiem po raz pierwszy w historii występów Bogdanki LUK Lublin w PlusLidze pokonała ona Trefla Gdańsk. Potrzebowała do tego aż pięciu setów. – Szala zwycięstwa przechylała się z jednej strony na drugą. Na szczęście to my zeszliśmy z parkietu jako zwycięzcy. Dopisaliśmy dwa bezcenne punkty do tabeli. Bardzo cieszymy się nie tylko z wyniku, ale również z dobrej gry. Drużyna spisała się na medal – nie ukrywał drugi trener gospodarzy, Maciej Kołodziejczyk.
Lublinianie już w pierwszym secie mieli przebłysk dobrej gry. Wprawdzie go przegrali, ale później objęli prowadzenie 2:1. Trefl się nie poddał i doprowadził do tie-breaka, ale ten już padł łupem LUK-u. – W pierwszym secie dobrze graliśmy. Prowadziliśmy 18:15. Gdybyśmy trochę więcej spokoju wprowadzili do naszej gry, to powinniśmy go wygrać. Niestety, cały czas robimy błędy, które nie powinny się pojawiać. Jednak drużyna cały czas się zgrywa, a nasza gra wygląda coraz lepiej. Przede wszystkim wciąż jednak musimy eliminować błędy, jak moje zderzenie i Marcina Kani w tie-breaku, czy przy przechodzących piłkach. Jeśli dobrze zagrywamy, to musimy być wyczuleni na to, że piłka będzie wracała na naszą stronę i lepiej rozwiązywać takie sytuacje – ocenił MVP piątkowego meczu, Mateusz Malinowski.
„Kopać ile wlezie”
Przed lublinianami kolejne wyzwanie, gdyż o kolejne punkty powalczą w Warszawie z miejscowym Projektem, który nie zaznał jeszcze goryczy porażki. – Projekt to podobny przeciwnik do Trefla. W Warszawie dwoma czołowymi postaciami są Bartłomiej Bołądź i Artur Szalpuk, a w Gdańsku Kewin Sasak i Mikołaj Sawicki. W Treflu mocnym przyjmującym jest Argentyńczyk, a w Projekcie Francuz. Wydaje mi się, że stołeczna drużyna ma słabszą zagrywkę, więc w tym upatrujemy swojej szansy. Ma też jeden punkt, w który możemy zagrywać. A sami musimy utrzymywać swój poziom i kopać ile wlezie – zakończył Mateusz Malinowski.
źródło: LUK Lublin TV, opr. własne