ŁKS Commercecon Łódź przegrał w pierwszym meczu grupowym Ligi Mistrzyń z rumuńskim CS Volei Alba-Blaj. Bardziej niż sam wynik martwi styl w jakim siatkarki uległy rywalkom. Mecz wyglądał, jakby dużo większym problemem dla ŁKS-u był ŁKS niż zawodniczki po drugiej stronie siatki.
Po meczu w hali Sport Arena atmosfera zawrzała i wylało się sporo emocji. Sam trener Alessandro Chiappini, który zazwyczaj stara się wyciągać nawet ze słabych spotkań pozytywy i na nich się skupiać i budować dyspozycję zespołu, tym razem nie był w stanie bronić siebie i zespołu. – Ten mecz jest łatwy do analizy. Rumuński zespół grał tak, jak się spodziewaliśmy, czyli prosto. Byliśmy perfekcyjnie na nich przygotowani – mówił po meczu trener, co tylko dobitniej potwierdzało wniosek, że jeżeli doskonale wiesz, co zrobi przeciwnik i umiesz na to zareagować, a mimo wszystko przegrywasz, to odpowiedzią na pytanie o rezultat są błędy własne zespołu.
Włoski trener podkreślił, że nie wystarczy mieć dogodną sytuację na boisku – trzeba ją jeszcze wykorzystać. – Jeśli samemu sobie nie pozwalasz na grę, to co możesz zdziałać? Jeśli nie przebijesz piłki na drugą stronę, to nie masz nawet szansy na punkt. To proste. Na koniec trener dodał, że zespół przegrał na własne życzenie.
Przed kamerami po meczu stanęła też Kamila Witkowska, która zazwyczaj potrafi na chwilę stłumić pomeczowe emocje po porażce i wyjść do mediów. Tym razem również to środkowa mówiła w imieniu zespołu, ale dużo trudniej niż zazwyczaj było jej powstrzymać emocje. Jej słowa potwierdziły to, co widać było również na boisku. – Walczymy ze sobą, a nie z przeciwnikiem. Ten mecz wyglądał okropnie. Jest mi bardzo wstyd. Przepraszam wszystkich kibiców, którzy przyszli na to spotkanie i to oglądali. Najbardziej jest mi przykro, że po trzecim secie spuściłyśmy totalnie głowy i nie szło tego zespołu już wyciągnąć. Bardzo szybko się poddałyśmy, a nie o to chodzi w ŁKS-ie.
Siatkarka dodała też, że pojedynczy dobry mecz, nie są dowodem na to, że zespół idzie do przodu. Drużyna wciąż popełnia błędy i nie potrafi znaleźć rozwiązania. Znamienne były jej słowa, że Wiewióry nie są dziś faworytem w żadnym spotkaniu.
źródło: inf. własna, sport.wprost.pl