– W dwóch ostatnich meczach przeplataliśmy dobrą grę z gorszymi fragmentami, ale w tych najważniejszych momentach potrafiliśmy wejść na swój najwyższy poziom i wygrać zarówno to spotkanie w Nysie, jak i to u siebie z Cuprum – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki przyjmujący PGE GiEK Skry Bełchatów, Bartłomiej Lipiński.
Z Nysy wywieźliście cenne zwycięstwo. Chyba smakuje ono tym bardziej, że odnieśliście je po długim i wyczerpującym spotkaniu?
Bartłomiej Lipiński: Zdecydowanie ten mecz nie należał do najłatwiejszych. W pierwszym secie graliśmy bardzo fajnie. W drugim na zagrywkę poszedł Remek Kapica i popsuł naszą dobrą grę. Najważniejsze jest jednak to, że potrafiliśmy podnieść się w czwartej partii i w ostatecznym rozrachunku wywieźć dwa punkty z naprawdę ciężkiego terenu w Nysie.
Prawdziwych siatkarzy poznaje się po tym jak kończą
No właśnie, ten mecz mocno falował. Sytuacja zmieniała się w każdym secie, więc tym cenniejsze pewnie jest to, że ostatnie słowo należało do was?
– Rzeczywiście, w dwóch ostatnich meczach przeplataliśmy dobrą grę z gorszymi fragmentami, ale w tych najważniejszych momentach potrafiliśmy wejść na swój najwyższy poziom i wygrać zarówno to spotkanie w Nysie, jak i to u siebie z Cuprum.
Można powiedzieć, że te mecze wygraliście charakterem?
– Na pewno tak, bo w takich meczach, które graliśmy w Bełchatowie czy w Nysie, powstaje zespół. A dobry zespół poznaje się nie po tym jak gra dobrze, ale po tym jak zachowuje się w trudnych momentach. Zwycięstwa w tych dwóch spotkaniach będą nas budowały i zwiększały naszą pewność siebie. Nadal bowiem jesteśmy na etapie zgrywania się. Myślę, że z meczu na mecz nasza gra będzie wyglądała coraz lepiej.
Tak naprawdę jesteście całkowicie nową drużyną. Według pana jaki procent możliwości obecnie prezentujecie?
– Myślę, że na razie gramy na 60% swoich możliwości. Cały czas się docieramy i szukamy wspólnego języka. Wiadomo, że nasza gra nie wygląda jeszcze tak jakbyśmy sobie tego życzyli i nasi kibice by od nas oczekiwali, ale na pewno jesteśmy na dobrej drodze, aby grać jeszcze lepiej i dopisywać kolejne punkty do swojego dorobku w tabeli.
Ten ostatni tydzień był dla was dosyć trudny, bo rozegraliście 14 setów. Przyzna pan, że to końska dawka siatkówki na początek sezonu?
– To prawda. Liga pędzi, ale nie mamy na to żadnego wpływu. Staramy się o tym nie myśleć. Skupiamy się na tym, aby jak najlepiej się zregenerować i w 100% być gotowym na każde spotkanie. Myślę, że jesteśmy dobrze przygotowani, bo ciężko pracowaliśmy w okresie przygotowawczym. Oby nam zdrowie dopisało i obyśmy byli gotowi na kolejne spotkania, które będą rozgrywane co kilka dni.
Chcą postraszyć nawet faworytów
Przed wami mecz z Bogdanką, która jest trochę nieobliczalna i ma trochę problemów zdrowotnych. Będzie to chociaż trochę łatwiejsze spotkanie od tych poprzednich?
– Liga bardzo się wyrównała. Nie ma łatwych spotkań. Każdy kolejny mecz pokazuje, że naprawdę ciężko jest odnosić zwycięstwa i trzeba się mocno namęczyć, aby wyszarpać punkty. Staramy się skupiać na swojej grze. Jeśli będziemy grali na odpowiednim poziomie i będziemy dawali z siebie maksimum, to bez względu na to, kto będzie po drugiej stronie siatki, będziemy punktowali nie tylko w meczach z zespołami, które są niżej notowane, ale również z tymi, które mają aspiracje do gry o medale.
Zobacz również:
Dreszczowiec w Nysie dla bełchatowskiej Skry
źródło: inf. własna