Po latach spędzonych w TAURON 1.Lidze Kamil Kosiba zadebiutował w PlusLidze. Siatkarz stanowi o sile Stali Nysa, która w inauguracyjnym meczu sezonu 2023/2024 musiała uznać wyższość Jastrzębskiego Węgla. Emocji nie brakowało, a to wszystko przy pełnych trybunach. – Cieszę się, że trafiłem do miejsca, gdzie można powiedzieć że ta siatkówka jest trochę jak religia. Miasto żyje tymi meczami, czuć że ten sezon się rozpoczyna – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Kamil Kosiba.
Kosiba: Mam nadzieję że pomogę drużynie
Ten transfer z TAURON 1. Ligi do PlusLigi to motywacja i swojego rodzaju nagroda za ciężką pracę w poprzednich sezonach, gdzie nie raz byłeś ważną postacią swoich zespołów?
Kamil Kosiba: Zacznę od tego, że ja po prostu lubię to, co robię. Uprawiam ten sport od pewnego czasu i na pewno wyzwania których się podejmuje i kolejne kroki w karierze są słuszne. Czekałem na ten moment by w końcu przeskoczyć szczebel wyżej, stwierdziłem że to jest odpowiedni moment. Cieszę się, że udało się znaleźć klub, który zapewni mi ten rozwój. Nie ukrywam, że Stal Nysa była tym klubem do którego chciałem trafić i który wiem jak pracuje i wiem, że da mi możliwość rozwoju i na pewno jeśli pokaże się z dobrej strony, to dostanę swoje szanse na boisku. Cieszę się że tu trafiłem. Kilka lat spędziłem w pierwszej lidze, tak jak mówisz, trochę pograłem i to doświadczenie na pewno mam, więc nie przychodzę tutaj jako laik. Mam nadzieję że pomogę drużynie i wspólnie będziemy osiągać dobre wyniki.
Po okresie przygotowawczym widzisz już jakieś różnice między pierwszą ligą a ekstraklasą?
– Na pewno jest różnica w przygotowaniach. Ostatnie dwa miesiące, które spędziliśmy troszkę dały mi się we znaki, bo na pewno spędziliśmy więcej czasu na siłowni niż miało to miejsce w pierwszej lidze. Przede wszystkim gramy w siatkówkę i nie ma co ukrywać, że w pierwszej lidze, jeśli gra się w zespole z górnej części tabeli, to ten poziom też jest wysoki.
Świetna atmosfera w Nysie
Nie ma co ukrywać, że kibice z Nysy to wyjątkowa grupa, ale ty po latach w Świdniku, gdzie też jest głośno chyba jesteś do tego przyzwyczajony. Lepiej ci się gra w takiej atmosferze?
– Bardzo lubię grać w takiej atmosferze. Spędziłem te dwa lata w Świdniku, gdzie hala była mniejsza, a kocioł był niesamowity. Trochę jak stary kocioł nyski czyli mały obiekt w którym słychać dwa razy bardziej i wszystko czuć bardziej. Cieszę się, że trafiłem do miejsca, gdzie można powiedzieć że ta siatkówka jest trochę jak religia. Miasto żyje tymi meczami, czuć że ten sezon się rozpoczyna. Bardzo lubię taką atmosferę, dziękuję kibicom za takie wsparcie i mama nadzieję, że będzie tak przez cały sezon.
Przechodząc już do tego meczu z Jastrzębskim Węglem, na co nastawialiście się przed tym pojedynkiem? Jednak rywalem dopiero od niedawna są w komplecie, wy trochę dłużej pracujecie w pełnym składzie, choć przed meczem trochę problemów zdrowotnych się pojawiło.
– Na pewno nastawiliśmy się na bardzo ciężki mecz. Wiedzieliśmy kto przyjeżdża i jaka to jest drużyna. Natomiast nie obawialismy się przeciwnika, wiedzieliśmy że jeśli mamy ich ugryźć to właśnie w tym momencie sezonu, gdzie nie trenowali w pełnym składzie. Jastrzębie to zespół, który z każdą kolejną kolejką będzie wyglądał co raz lepiej. Mają klasowych zawodników i nie ma co ukrywać, że zagrali bardzo dobre spotkanie – dobrze zagrywali, dobrze przyjmowali i tak na prawdę w pewnych momentach gdy, głównie w drugim secie, mieliśmy swoje szanse to ich nie wykorzystaliśmy. Jednak taka jest siatkówka, czasem przeważy jedna czy dwie akcje. Mam nadzieję że szybko wyciągniemy wnioski, bo dużo tego czasu nie mamy. W kolejnej kolejce czeka nas trudny mecz derbowy, więc nastawiamy się na trudny mecz w którym na pewno będziemy chcieli sprawić niespodziankę.
Derby – dobre siatkarskie święto
Mieliście monety dobrej zagrywki, gdzie udało się ruszyć rywali w przyjęciu, ale nie przekładało się to na skuteczne kontrataki, to był klucz?
-Jastrzębski Węgiel ma klasowych zawodników na przyjęciu i wiedzieliśmy, że jeśli nie zaryzykujemy zagrywką to nie pogramy z nimi tak na prawdę bo przy dobrym przyjęciu Toniutti będzie rozrzucał nasz blok. W pewnych momentach mam się to udawało, ale nie ma co ukrywać że kilka razy strzeliliśmy zagrywką a i tak było przyjęcie na trzeci metr i też mogli grać wszystko. Takie drużyny, jeśli nie ma się dobrego dnia w tej zagrywce, to nie wybaczają.
Wspomniałeś o tych derbach Opolszczyzny, z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, takie mecze mają dodatkowy smaczek?
– Na pewno będzie to dodatkowy smaczek, a my będziemy chcieli zagrać dobry mecz. Wiadomo, że jeśli będzie się prezentować dobrą siatkówkę to są większe szanse na zwycięstwo. Nie patrzymy na przeciwnika i to jak on zagra, bo mimo wszystko chłopaki tam są cały czas w rytmie meczowym. Liczymy na dobre siatkarskie święto na Opolszczyźnie.
Zobacz również:
Stal w jednym secie poważnie postawiła się mistrzom Polski
źródło: inf. własna