Polskie siatkarki awansowały na igrzyska olimpijskie, czym zakończyły ten najbardziej od lat udany sezon reprezentacyjny. – Nigdy nie wątpiliśmy, że nasz wybór był słuszny. Zawsze w to wierzyliśmy. Praca, którą wykonuje trener Lavarini, to nie tylko trening – mówi Sebastian Świderski, prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej.
Prezes Świderski optymistycznie patrzy w przyszłość. Wierzy, że żeńska kadra pójdzie w ślady męskiej i na stałe zagości w światowej czołówce. – Nasze szkolenie sprawia, że siatkarzy i siatkarek będzie coraz więcej. Trener męskiej kadry Nikola Grbić ma kłopot z ustaleniem składu, może wybierać z kapelusza kto dziś zagra. Wierzę, że wkrótce trener Lavarini również będzie miał taki sam zgryz, jeśli chodzi o możliwości personalne.
Sternik PZPS cieszy się, że dziewczyny w reprezentacji stworzyły dobrą atmosferę, bo od tego zaczynają się później wyniki osiągane przez kadrę. Według Świderskiego dzięki Lavariniemu siatkarki uwierzyły w swoje umiejętności i zaczęły osiągać sukcesy.
Świderski podkreślił, że turniej był wyczerpujący, ale w decydujących momentach siatkarki wykrzesały z siebie wolę walki, a kiedy było trzeba zachowały zimną głowę. – W ubiegłym roku dziewczyny nabrały pewności siebie, która rosła z każdym meczem. Duża w tym zasługa sztabu szkoleniowego i wszystkich ludzi przy reprezentacji. Nie cegiełkę, ale cegłę do tego sukcesu dołożyli też kibice.
Cieszyć może fakt, że prezes PZPS przyznał, że premie za realizację postawionych celów są takie same w męskiej i żeńskiej kadrze. To cieszy, bo jest to jeden z aspektów, który pokazuje, że reprezentacja kobiet nie jest traktowana jako dodatek do naszych panów.
Na koniec Świderski wyróżnił całą drużynę za awans, a dodatkowo pochwalił szczególnie trenera Lavariniego. – Gdybym miał wskazać jedną osobę, to powiedziałbym, że trener Lavarini. Gdy na początku rozgrywek nie robił zmian, zaczęto go krytykować. Potem pokusił się o rotacje, inaczej zaczął mecz z Amerykankami. Dzisiaj też szukał optymalnego składu i znalazł.
źródło: sportdziennik.com
