Odkąd reprezentację Polski siatkarek objął Stefano Lavarini ta jest na fali wznoszącej i rośnie jako zespół. Teraz zapisała na swoim koncie kolejny ogromny sukces i awansowała do igrzysk olimpijskich. – Rywalki były wielokrotnie nad nami, my robiliśmy „tysiące” błędów. To mogło wyglądać, że wygrana jest niemożliwa. Dziewczyny były jednak razem i wierzyły w każdą piłkę. Wracały, budowały przewagę i zrobiły różnicę – podsumował ostatni mecz.
Polki na koniec łódzkiego turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich zagrały fantastyczny mecz. Mimo że to Włoszki otworzyły go dużo lepiej, biało-czerwone potrafiły wrócić do swojej bardzo dobrej gry i wyrwać im tę wygraną oraz awans do igrzysk z rąk.
– Był to mecz pełny emocji. Prawdopodobnie w wielu momentach nie była to najlepsza gra. Walczyliśmy w końcu przeciwko naprawdę silnej drużynie. Na koniec najważniejszy okazał się duch tej drużyny. Cały czas były w meczu, wydarły to swoimi paznokciami, sercem. Dzięki temu duchowi było to możliwe. Rywalki były wielokrotnie nad nami, my robiliśmy „tysiące” błędów. To mogło wyglądać, że wygrana jest niemożliwa. Dziewczyny były jednak razem i wierzyły w każdą piłkę. Wracały, budowały przewagę i zrobiły różnicę – chwalił swój zespół Stefano Lavarini.
rozegranie – ważny punkt drużyny
W ostatnim czasie dużo mówiło się o pozycji rozgrywającej w polskiej drużynie. Joanna Wołosz – kapitan reprezentacji oraz numer „jeden” nie tylko kadrowy, ale również w klubowej siatkówce wróciła do kadry na mistrzostwa Europy. Na Wołosz po nich spadła fala krytyki. Szkoleniowiec odniósł się do tego, podkreślając, że ma w składzie dwie fantastyczne zawodniczki i każda wnosi dużo do sukcesów drużyny.
– Po pierwsze – za ten sezon musimy pogratulować Kasi Wenerskiej, bo jest znakomita i wykonała niesamowitą pracę. Od ostatniego sezonu czuję, że idealnie pasuje na tę pozycję. W tym roku złapała dużo pewności siebie i połączenie z zespołem, które sprawiło, że to właśnie ją zdecydowałem się wystawić od pierwszej piłki przeciwko Amerykankom i Włoszkom. Mówiąc z kolei o Asi Wołosz – nie wystawiałem na boisko średniej rozgrywającej, tylko najlepszą na świecie. Nawet jeśli pewne kwestie nie rozwijały się najlepiej w tym ostatnim okresie, to ona i tak jest najlepsza. Nadal jest naszą liderką. Czułem, że w meczu z Włoszkami tego potrzebowaliśmy – jej jakości, charyzmy i doświadczenia – podkreślił Lavarini.
Zespół ponad wszystko
Stefano Lavarini tworzy zespół kompletny, który z meczu na mecz staje się lepszy, silniejszy i jeszcze mocniej ze sobą związany. W połączeniu z poświęceniem może to stworzyć mieszankę wybuchową, choć jak sam podkreśla, siatkarki to nie maszyny.
– Chcę, żeby to wybrzmiało: uważam, że jest bardzo dużo Asi w tym końcowym rezultacie. Tylko w sytuacji, gdy masz u siebie tak wspaniałe osoby, nie tylko sportowców, to jesteś w stanie zbudować taki zespół. Trudno jest znaleźć zawodniczki, które tak kochają swój kraj i tak marzą o awansie na igrzyska olimpijskie, że są w stanie zaakceptować moje wybory z ostatnich dni, a przy tym być gotowym w każdym momencie, aby pomóc zespołowi, tak jak Asia to zrobiła – powiedział Lavarini. – Wszyscy mówią bardzo dużo różnych rzeczy. Pojawiają się komentarze, ludzie myślą, że jesteśmy maszynami i liczbami. Że nie ma w tym emocji i relacji między nami. Czasami trudno jest zrozumieć, dlaczego pewne sytuacje idą w jednym czy drugim kierunku. A czasami po prostu nie ma się na ten temat wiedzy – zaznaczył szkoleniowiec polskiej reprezentacji.
Zobacz również:
Galeria z meczu Polska – Włochy
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl