16 września to dla Nikoli Grbicia bardzo ważna data. To właśnie w tym dniu w 2001 roku zdobywał mistrzostwo Europy, 22 lata później to samo osiągnął jako trener. To jednak nie koniec wspomnień związanych z tą datą. – Nie jestem płaczkiem, ale w tym dniu tak to właśnie wyszło. Na emocje nie mam czasu w trakcie meczu. Myślę tylko o tym, co powinniśmy zrobić na boisku – mówił Nikola Grbić.
Reprezentacja Polski w Rzymie sięgnęła po złoty medal mistrzostw Europy. Polacy w świetnym stylu, 3:0 pokonali Włochów, dając sporo powodów do radości swojemu trenerowi. Nikola Grbić tuż po meczu znalazł się w objęciach swojej rodziny. – Przyjechała cała moja rodzina: żona, dzieci i kuzynka, którą jednak uważamy za siostrę. Nie mógł pojawić się jedynie mój brat ze względu na swoje obowiązki. W tych ważnych rodzina zawsze jest przy mnie, jeśli tylko może – zdradził trener biało-czerwonych.
Dla Nikoli Grbicia to również wyjątkowa chwila w jego karierze ?❤️ pic.twitter.com/DkJeJMvG2r
— Polsat Sport (@polsatsport) September 16, 2023
W objęciach swoich najbliższych Grbić nie krył wzruszenia. 16 września to wyjątkowa data. Nie tylko na boiskowe wydarzenia. – Mój ojciec zmarł tego dnia 15 lat temu. Nie sądziłem, że tak mnie to poruszy, ale jednak. To były miks emocji. To także dzień, w którym w 2001 roku jeszcze jako zawodnik wygrywałem mistrzostwo Europy, więc to nie jest smutny dzień. Teraz mam tylko więcej ciepłych wspomnień – zdradził Nikola Grbić. Nie tylko data, ale także hala, w której reprezentacja Polski zdobyła złoto mistrzostw Europy ma znaczenie dla serbskiego szkoleniowca. – Tu w 2010 roku wywalczyłem brązowy medal mistrzostw świata – wspominał Grbić. Został on również wtedy wyróżniony jako najlepszy rozgrywający turnieju. – Wtedy już wiedziałem, że to mój ostatni mecz w reprezentacji – podsumował szkoleniowiec.
View this post on Instagram
Chociaż Nikola Grbić w trakcie meczu nie okazuje zbyt wielu emocji, to data i wielki sukces, który odniósł z polską kadrą sprawiły, że po wygranej wszystko musiało znaleźć swoje ujście. – Normalnie nie jestem płaczkiem, ale w tym dniu tak to właśnie wyszło. Na emocje nie mam czasu w trakcie meczu. Myślę tylko o tym, co powinniśmy zrobić na boisku – przyznał uśmiechnięty już Nikola Grbić.
Korespondencja z Rzymu
źródło: inf. własna