W Gdańsku rozpoczął się turniej finałowy Ligi Narodów siatkarzy. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym reprezentacja Stanów Zjednoczonych zmierzyła się z Francją. Spotkanie dobrze rozpoczęli Amerykanie, którzy szybko zapisali na swoje konto dwa sety i byli na prostej drodze do awansu. W trzeciej i czwartej z lepszej strony pokazali się podopieczni trenera Andrei Gianiego, wykorzystując gorszą dyspozycje amerykańskich siatkarzy. Ostatecznie po tie-breaku to Amerykanie mogli cieszyć się ze zwycięstwa i awansu do półfinału.
Świetny początek Amerykanów
Dobre bloki Francuzów sprawiły, że prowadzili 3:0. Ich rywale szybko zrewanżowali się im tym samym elementem i zrobiło się po 5. Po krótkiej wymianie punkt za punkt błędy własne po stronie Trójkolorowych spowodowały, że po przestrzelonym zagraniu Kevina Tillie przegrywali dwoma ,,oczkami”. Amerykanie kończyli swoje akcje zazwyczaj w pierwszym uderzeniu, a po wykorzystaniu kontry przez Thomasa Jaeschke zwiększyli przewagę (15:12). Podopieczni Andrei Gianiego nie potrafili się do nich zbliżyć, dlatego w końcówce premierowej odsłony spotkania trzypunktowa różnica utrzymywała się. Nie pomógł też wzięty czas. Po zakończeniu dłuższej wymiany przez Matthewa Andersona ekipa prowadzona przez Johna Sperawa miała cztery setbole. Wykorzystali drugiego i pewnie zwyciężyli w pierwszym secie 25:21.
Drugą partię także zaczęli lepiej. Po autowym uderzeniu Kevina Tillie oraz trafieniu z prawej flanki przez Matthewa Andersona zrobiło się 5:2. Amerykanie grali na wyższej skuteczności w ataku, a niezawodny był Anderson, który kończył większość piłek (7:3). Jednak także i im przytrafił się przestój i w wyniku pomyłek w ofensywie roztrwonili w całości całą przewagę. Dalsze błędy sprawiły, że musieli gonić swoich rywali. Kiedy tylko ograniczyli ich ilość byli zespołem lepszym na boisku i szybko budowali sobie różnicę. Grali cierpliwie, wygrywali wszystkie dłuższe wymiany, a dodatkowo wykorzystywali nadarzające się okazje. Po zablokowaniu Jeana Patrego było 12:17 i po raz kolejny sytuacja graczy Sperawa przed najważniejszymi piłkami w tym secie była wyśmienita. Różnicę w grze widać było przede wszystkim na skrzydłach oraz w dyspozycji fizycznej zawodników. Ostatecznie Trójkolorowi zdołali uzbierać tylko 18 ,,oczek” wyraźnie ustępując swoim rywalom głównie w ataku.
Francja wróciła do gry
Francuzi nie zamierzali się jednak poddawać i trzeciego seta zaczęli od mocnego natarcia na swoich przeciwników. Na boisku pozostał Jean Patry i to po jego ataku było 5:1. Różnica wynikała przede wszystkim z poprawy skuteczności na siatce, gdyż coraz częściej omijali ręce blokujących i trafiali w boisko. Po drugiej stronie siatki zatracona została moc w ataku, a to wystarczyło do zmiany obrazu gry na boisku. Czteropunktowy dystans utrzymywał się przez dłuższy czas, a podwójna zmiana wprowadzona przez Gianiego okazała się być bardzo owocną. Końcówka seta należała w całości do Trójkolorowych. Wypracowali sobie w niej osiem punktów przewagi, dominując całkowicie nad Amerykanami i różnica ta pozostała do końca trwania tej partii.
Na boisko powrócił Torey DeFalco oraz pojawił się David Smith. Czwarta partia zaczęła się od serii bloków po obu stronach siatki oraz dobrych zagrań liderów swoich drużyn – Jeana Patrego oraz Matthew Andersona. Po uderzeniu z lewego skrzydła przez Kevina Tillie było 9:7, ale po słabym fragmencie gry zaczął odbudowywać się DeFalco i zdobył trzy kolejne punkty w tym secie. W środkowym jego fragmencie wyraźnie przyspieszyli mistrzowie olimpijscy, którzy po zablokowaniu DeFalco prowadzili 14:11. Zwiększyli je po asie serwisowym Patrego. Cały czas problemy miał DeFalco, który opuścił boisko. Po bloku Thomasa Jaeschke Amerykanie nawiązali kontakt punktowy (17:18), dlatego zapowiadała się ciekawa końcówka. Jednak od tego momentu rozpoczęło się naprzemienne zdobywanie punktów, które przerwał dopiero Anderson doprowadzając do gry na przewagi (24:24). O wygranej Francuzów zadecydowała ,,czapa” Antoine Brizarda, dzięki której o tym kto awansuje do półfinału miał zadecydować tie-break.
Końcówka jednak dla USA
Po asach serwisowych Antoine Brizarda było 4:2, ale Amerykanie szybko doprowadzili do wyrównania. W najważniejszych momentach swoje robił Matthew Anderson, który dał prowadzenie swojej drużynie 7:5. Dodatkowo rzuconą piłkę sędzia odgwizdał Francuzom, dlatego ich straty wzrosły do trzech ,,oczek”. Swoje dołożył też Garrett Muagututia, który zwłaszcza w tym secie dał bardzo owocną zmianę. Losy tego pojedynku zdawał się przesądzać serwis Andersona (12:7). Do końca nic się nie zmieniło i to Amerykanie jako pierwsi zameldowali się w półfinale Ligi Narodów eliminując z nich obrońców tytułu. Swojego rywala poznają wieczorem po zakończeniu spotkania pomiędzy Argentyną, a Włochami.
USA – Francja 3:2
(25:21, 25:18, 17:25, 24:26, 15:9)
Składy zespołów:
USA: Anderson (22), Jaeschke (16), DeFalco (12), Holt (9), Averill (6), Christenson (1), Shoji (libero) oraz Muagututia (4), Smith (4), Hanes, Ma’a
Francja: Chinenyeze (16), Le Goff (14), Tille (11), Clevenot (7), Boyer (4), Toniutti (1), Grebennikov (libero) oraz Patry (17), Brizard (3), Carle (2), Jouffroy
Zobacz również:
Wyniki turnieju finałowego Siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna