W niedzielę zakończył się Wielki Finał Ogólnopolskich Mistrzostw w Minisiatkówce o Puchar Kinder Joy of Moving, który kolejny raz odbywał się w Gliwicach. To wydarzenie wieńczy dziesięć miesięcy ciężkiej pracy i wysiłków najmłodszych siatkarzy i siatkarek w Polsce, którzy do Gliwic przyjechali oczywiście z pasji do siatkówki, ale i po to by zdobywać medale i nagrody.
W ciągu ostatnich siedmiu lat pięciokrotnie byłam na Wielkim Finale „Kinderek”. Mówiąc szczerze, jest to moja ulubiona siatkarska impreza roku. Choć meczom reprezentacji Polski i fazie play-off PlusLigi towarzyszą ogromne emocje, nie mogą się one równać z tymi, których doświadczam na „Kinderze”. Gdy wchodzę do hali, pierwsze co słyszę, to doping głównie rodziców czy krewnych, przyjaciół i znajomych. Kibice mają profesjonalny sprzęt – trąbki, bębny. Atmosfera na trybunach jest niesamowita, do tego dochodzi oprawa muzyczna duetu Kułaga-Magiera. Do Gliwic zjechała młodzież z całej Polski – z Białej Podlaskiej, Pucka, Zawiercia, Poznania, Lubina, Warszawy, Rzeszowa, Giżycka, Gdańska, Augustowa, Wałbrzycha, Nowego Sączu i wielu innych miast. Natomiast pierwsze co widzę, to tłum dzieci rozsiany po różnych boiskach, a tych jest naprawdę wiele – w sumie na całym obiekcie aż 25 (!), walczących o każdą piłkę i grających na naprawdę wysokim poziomie jak na swój wiek.
W całej imprezie najfajniejsze jest, że liczy się naprawdę każdy kolejny mecz. Każdy chce wygrać z każdym. Nie wszystkim jest to oczywiście dane, jednak nie o to w tym chodzi. Wielu uczestników podkreśla, że to nie nagrody ich mobilizują do przyjazdu do Gliwic, a chęć zdrowej rywalizacji w duchu fair-play. Zawodnicy i zawodniczki, którzy zajmują niższe lokaty cieszą się z samej możliwości występu w Wielkim Finale tych mistrzostw. Trudno im się dziwić, że sam wyjazd na tę imprezę traktują jako nagrodę! Mają styczność z najlepszymi z najlepszych w swoim wieku, nikt nie wyjeżdża z pustymi rękami, poznają nowych ludzi i zbierają doświadczenia, wspomnienia na całe życie. Ponadto grają w hali, w której wielokrotnie swoje mecze rozgrywała reprezentacja Polski zarówno mężczyzn, jak i kobiet. Organizatorzy zadbali też o atrakcje – na imprezę zaproszono znanych siatkarzy i siatkarki, m. in. Mariusza Prudla, Artura Szalpuka, Malwinę Smarzek czy Joannę Wołosz, z którymi dzieciaki mogły zrobić sobie zdjęcia i wziąć autografy. Co odważniejsi zagadywali, niektórzy chcieli się tylko przywitać i przybić piątkę, ale trzeba pamiętać, że nie co dzień ma się taką okazję.
Jedna rzecz od razu rzuca się w oczy – wysoki profesjonalizm dzieci. Przed meczem każdy się przywitał z przeciwnikami, po meczu podziękował, uścisnął rękę i pogratulował wygranej. Dzieci od najmłodszych lat uczą się sportowej kultury i dyscypliny. – Trzeba okazywać szacunek do rywala. Po każdym meczu powinno się pożegnać jakoś i podziękować za mecz. Najpierw trzeba zakończyć mecz formalnie, a potem można się cieszyć z wygranej – mówił Leon z ENEA Energetyk Poznań, który wraz z kolegą Wojtkiem wygrali w kategorii dwójek chłopców. Między meczami jest oczywiście czas na odpoczynek, regenerację i zabawę, ale i rozgrzewkę przed kolejnym spotkaniem. Gdy ktoś wchodzi dzieciakom „w paradę”, te nie krępują się i upomną, że im przeszkadzasz. Mimo hałasu dzieciaki są w pełni skoncentrowane na swoich meczach i kolejnej akcji. Wielu znawców, w tym prezes PZPS Sebastian Świderski, niezmiennie podkreślają wysoki poziom zawodów, szeroki wachlarz umiejętności, głównie technicznych, ale i spryt, jakim wykazują się młodzi adepci siatkówki: – Z przyjemnością się przyjeżdża i patrzy, jak te dzieci rosną, jak trenerzy się rozwijają, a przede wszystkim jak cudownie spędzają czas i się bawią ze sobą. Bo też należy o tym powiedzieć, że rywalizacja na boisku jest oczywiście prawdziwa, mocna, natomiast poza boiskiem wspaniale spędzają czas.
Chciałoby się, by takich turniejów było znacznie więcej, ale właśnie to, że ten turniej odbywa się tylko raz w roku czyni go wyjątkowym. Podobnie jak Bartosz Bućko, który wielokrotnie wpadał na to wydarzenie, mogę tylko zachęcać, byś za rok sam się przekonał, o czym tutaj piszę i wpadł na Wielki Finał!
źródło: inf. własna