Mimo, że sezon ligowy już za nami i emocjonujemy się występami naszych reprezentacji, to Jakub Popiwczak w wywiadzie dla klubowych mediów wrócił do minionych rozgrywek i ocenił zakończony sezon klubowy.
– Sezon był bardzo długi i wyczerpujący. Pierwszy raz miałem okazję przeżyć całe wakacje z reprezentacją Polski, więc podejście do nowego sezonu było już zupełnie inne. Nie było czasu złapać głodu siatkówki i mocno się naładować. Wszystko było w biegu. Pamiętam pierwsze mecze w PlusLidze – nie było głodu i ciężko było wejść w rytm, ale im dalej w las, kiedy przychodziło poważniejsze granie, było chyba lepiej – powiedział libero Jastrzębskiego Węgla.
Mimo, że Jastrzębski Węgiel może ten sezon zapisać do najbardziej udanych, to Jakub Popiwczak wracał do tego najbardziej bolesnego momentu w tym roku. – Dzień po finale Ligi Mistrzów czułem wielką gorycz, trudno było się uśmiechać i mówić, że było ok, bo wtedy było rozczarowanie, że nie udało się zdobyć Ligi Mistrzów. Wiele osób podchodziło i gratulowało, mówiło, że drugie miejsce w Europie jest ok. Ja też czuję w głębi serca, że to jest ok, ale jak jest się sportowcem, to chce się wygrywać i jak jest się tak blisko, to chce się zapisać na kartach historii. Nam się to nie udało.
Libero zdaje sobie sprawę, że udział w finale Ligi Mistrzów to coś wyjątkowego, ale jednak siedzi w nim porażka. – Finał Ligi Mistrzów najbardziej zapadł mi w pamięć. Rozmawialiśmy między sobą, że jest wielu zawodników w europejskiej siatkówce, są świetni, ale nigdy nie było im dane zagrać w finale Ligi Mistrzów, lub mieli taką szansę tylko raz. To nie jest taka oczywista sprawa. My mieliśmy swoją szansę, nie udało się i nie wiadomo kiedy kolejna szansa się pojawi. Ten smutek i gorycz na pewno zapamiętamy na długo. Praktycznie dwa lata graliśmy w niezmienionym składzie. Razem niesamowicie urośliśmy. Zeszły sezon był ok – praktycznie drugie miejsca we wszystkim, w czym uczestniczyliśmy. W tym roku wygraliśmy Superpuchar, później zostaliśmy zbici w Pucharze Polski. Odrodziliśmy się jednak i wygraliśmy mistrzostwo Polski. Do Turynu jechaliśmy z ogromnymi nadziejami. Zaczęliśmy mecz całkiem dobrze, pierwszy set wygrany, drugi też ok i każdy czuł, że ukoronujemy te dwa lata fenomenalnym sukcesem, a był smutek, gorycz i żal, że to nie my.
źródło: inf. własna, Jastrzębski Węgiel - YouTube