– Dla USA liczą się tylko igrzyska olimpijskie i nawet mistrzostwa świata traktują jako jeden z punktów przygotowań. Dlatego Amerykanki przyjadą na kwalifikacje olimpijskie w perfekcyjnej formie. W reprezentacji Polski zabraknie Zuzanny Góreckiej i Klaudii Alagierskiej–Szczepaniak. To wielkie osłabienie dla waszej kadry. Zwłaszcza Zuzę będzie trudno zastąpić – powiedział w rozmowie z Interią Alessandro Chiappini, który z ŁKS Commercecon zdobył mistrzostwo Polski.
Najpierw porozmawiajmy o lidze – w pierwszym meczu finału gładko przegraliście 1:3, a do tego w dwóch setach Developres Rzeszów was rozbił. Skąd to się wzięło?
Alessandro Chiappini: Po tej porażce usiedliśmy z drużyną i próbowaliśmy przeanalizować, co się stało. Całkowicie straciliśmy kontrolę nad meczem i nad swoim umiejętnościami. Trudno nam było stwierdzić, skąd to się wzięło. Może presja zewnętrzna, a może ciśnienie wewnątrz zawodniczek to spowodowało. Rozmawialiśmy z nimi, próbowaliśmy na nie wpłynąć, tymczasem w drugim meczu znów pierwszego seta przegraliśmy wysoko. To jednak za co cenię zespół, to stabilność mentalna. Nigdy w drużynie nie było dramatu, że coś się nie idzie. Ja też zachowuję spokój, bo jeśli będę nerwowy, to udzieli się zawodniczkom i do niczego nie dojdziemy. To nie pomoże drużynie przezwyciężyć problemów czy grać lepiej. Musimy wierzyć w swoje umiejętności. W trakcie sezonu zdarzały się mecze, w których nie działo się dobrze, ale nigdy się nie poddawaliśmy. Nawet kiedy w Lidze Mistrzyń mierzyliśmy się z Fenerbahce czy Vakifbankiem, nie było strachu. Nie stresowało nas, gdy rywalki uciekły, tylko walczyliśmy do końca.
W trakcie meczu w rozmowach z zawodniczkami potrafi pan w jednym zdaniu wpleść słowa w trzech językach. W trakcie piątego meczu finału podsłuchano jak mówi pan „K….a mać, andiamo girls”. Czyli mówiąc łagodnie: „Cholera, do boju dziewczyny”. W czwartym meczu finałów w tie breaku przegrywaliście już 8:12, ale wygraliście.
– Czasami musisz wstrząsnąć drużyną i użyć do tego mocnych słów. Ważne, żeby pomogło. Podczas czasu powiedziałem dziewczynom co mają zrobić i za chwilę będziemy mieli dobre ustawienie z wysokim blokiem oraz dwiema dobrze serwującymi zawodniczkami. Będziemy w stanie to odrobić. I przez ostatnie pięć minut zagraliśmy perfekcyjną siatkówkę.
Wygranie mistrzostwa nie przyszło łatwo. Jakie były największe problemy ŁKS w trakcie sezonu?
– Największe kłopoty to kontuzje podstawowych zawodniczek. Najpierw wypadła Klaudia Alagierska-Szczepanik, a już w trakcie finałów Zuzanna Górecka. Ich brak mocno odbił się na zespole. To są jednak momenty, w których drużyna może udowodnić swoją wartość, a zawodniczki, które są trochę w cieniu, wziąć na siebie odpowiedzialność. Jestem bardzo dumny z tego jak zespół zareagował. Te problemy sprawiły, że drużyna jeszcze mocniej się zjednoczyła. Porażki to część sportu i nie mogą sprawić, że po przegranej zakopujemy się w ziemi. Trzeba ja po prostu przyjąć i pracować, by zdarzały się jak najrzadziej. Stabilność naszej gry mimo kontuzji bardzo mnie ucieszyła.
Brak Góreckiej i Alagierskiej to duże osłabienie reprezentacji?
– Bardzo duże. To zawodniczki, wokół których można budować podstawowy skład reprezentacji. Trudno będzie znaleźć zastępczynie o podobnych możliwościach. Klaudia w tym sezonie świetnie blokowała. Dawno kogoś nie widziałem w takiej dyspozycji. Do tego dobrze zagrywała i atakowała. Zuza Górecka to jedna z nielicznych zawodniczek, która ma tak wielkie umiejętności zarówno w przyjęciu, jak i w ataku. Nie jest wysoka, a znakomicie skacze. Jest świetna właściwie w każdym elemencie. Była bardzo ważna dla drużyny i mam nadzieję, że uda się ją zastąpić, choć rzeczywiście trudno znaleźć polską zawodniczkę o podobnej charakterystyce. Brak tych zawodniczek to ogromna strata dla kadry.
Cała rozmowa Andrzeja Klemby w serwisie sport.interia.pl.
źródło: sport.interia.pl