Dawid Murek to jedna z legend polskiej siatkówki. Wielokrotny reprezentant kraju, multimedalista mistrzostw Polski oraz były zawodnik takich klubów jak AZS Częstochowa, Jastrzębski Węgiel i PGE Skra Bełchatów, obecnie pracuje jako trener w pierwszoligowej Gwardii Wrocław. Sam zainteresowany nie ukrywa, że gdyby mógł, wróciłby jeszcze na parkiet.
Kto pana zdaniem awansuje do PlusLigi? MKS Będzin czy Norwid Częstochowa?
– Będzin jest mocny, posiada szeroki skład. Na pewno wystąpi w roli faworyta, ale myślę, że to jest też dobry układ dla Norwida, który zagra swoje. Może tutaj dojść do niespodzianki. Poza tym Bydgoszcz pokazała, że można z tym Będzinem grać, walczyć i rozstrzygać wszystko w trzecim meczu. Nie skazywałbym Norwida na straty, mówiąc że Będzin wygra przekonywująco.
A ciągnie jeszcze pana na parkiet?
– Oczywiście, że tak. Widać to w trakcie meczów. To jest coś niesamowitego. Ja bym chciał tam wejść i naprawdę pomóc swoim zawodnikom. Wiem, że to jest już niemożliwe, ale te emocje są tak niewyobrażalne. Cieszę się z każdej akcji, jak zrobią coś niesamowitego na siatce, podbiją piłkę. Ciężko to określić. Szczerze mówiąc – wolałbym grać. Wtedy wchodzisz na boisko i po kilku akcjach to ciśnienie powoli schodzi. A przy linii to ciśnienie jest do końca meczu. Może poza sytuacją, kiedy ucieka set i wtedy człowiek myśli, co będzie w następnym.
Być może wraz z doświadczeniem trenerskim to minie. A może nie…
– No właśnie. A może i nie? Na pewno się nie zmienię. Będę robił to, co robię do tej pory. Nie będę stał w miejscu i patrzył cały czas w statystyki. To dla mnie nie jest istotne. To pomaga, ale dla mnie ważne jest, jak się czuje zespół. Zawodnicy też to czują. I ja wolę tak reagować na to, co się dzieje na boisku niż patrzeć w liczby.
*Rozmawiał Krystian Natoński, więcej w serwisie polsatsport.pl
źródło: polsatsport.pl