Marcin Janusz jest naprawdę dobrym zawodnikiem na swojej pozycji, doceniam jego umiejętności. W meczu z nami dał kolegom najlepsze w warunki do gry. Po kędzierzyńskiej stronie widziałem po raz kolejny doskonały zespół – mówi po meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle Gino Sirci, właściciel Sir Safety Perugia, półfinałowego rywala polskiej drużyny w Lidze Mistrzów. Pierwszy mecz kędzierzynianie wygrali 3:1, rewanż odbędzie się 6 kwietnia.
Jak będzie pan wspominał ostatnią wizytę w Polsce?
Gino Sirci: – To był bardzo niefortunny i pechowy wieczór. Aż nie poznałem mojej drużyny – grała bardzo źle. Poza tym ZAKSA Kędzierzyn-Koźle prezentowała się perfekcyjnie jako zespół. To był jej świetny występ. Odnotowałem to, co się stało i liczę na to, że lepiej wykorzystamy swoje szanse w meczu we Włoszech.
A co zrobiło na panu największe wrażenie po stronie ZAKSY?
– Bardzo dobra zagrywka, świetne przyjęcie. Również rozgrywający zagrał bardzo dobrze. Tak naprawdę jednak każdy z zawodników po stronie rywali zaprezentował się doskonale.
Słowa o Marcinie Januszu cieszą tym bardziej, że mówi się, że to Sir Safety Perugia ma najlepszego rozgrywającego na świecie, Simone Giannelliego.
– Ja patrzę na to tak, że mam jednego z najlepszych rozgrywających na świecie w składzie. Marcin Janusz jest jednak naprawdę dobrym zawodnikiem na tej pozycji, doceniam jego umiejętności. W meczu z nami dał swoim kolegom najlepsze w warunki do gry. Po kędzierzyńskiej stronie widziałem po raz kolejny doskonały zespół. Możliwe, że my z kolei trochę się obawialiśmy, nie byliśmy w stanie grać naszej siatkówki. Nie potrafię wyjaśnić tego, co się stało. Samo „środowisko” meczowe było bardzo miłe, choć rzecz jasna wspierało ZAKSĘ, a nie nas.
Zaskoczyło pana to, że Kamil Semeniuk nie wyszedł w wyjściowym składzie na mecz z przeciwnikiem, w którego szeregach spędził wiele lat?
– Nie wiem czy byłem zdziwiony. Trudno mi o tym mówić. Kamil w ostatnich tygodniach nie grał w niektórych meczach. Trzeba jednak zauważyć, że na jego pozycji są też dwaj inni świetni przyjmujący (Wilfredo Leon i Oleh Płotnicki – przyp. red.). To nie było więc problemem. Problemem jest to, że w ostatnim meczu wszyscy grali trochę gorzej. Każdy z tych trzech graczy ma coś do poprawy. To się wcześniej nie zdarzało, przykro nam z tego powodu. Wiem, że niekoniecznie łatwo było ostatnio Kamilowi. To bardzo miły chłopak. Naszym celem na poprzedni mecz było zwycięstwo, a decyzją trenera było to, by zacząć spotkanie tak, jak zaczęliśmy.
Cała rozmowa Sary Kalisz w serwisie TVP Sport.
źródło: sport.tvp.pl