27. kolejka była ciekawa, choć zdecydowana większość meczów zakończyła się w trzech setach. Jedynie hit tej rundy pomiędzy Projektem Warszawa i zespolem z Zawiercia rozstrzygnął tie-break. Na miano niespodzianki zasługuje starcie w Kędzierzynie-Koźlu, gdzie 3:0 triumfowała PGE Skra. Pewną wygraną zainkasowali olsztynianie, a także Trefl Gdańsk, który może już być pewnym miejsca w fazie play-off. Ta uciekła już LUK-owi Lublin, który w Krakowie 0:3 przegrał z Barkomem Każany Lwów.
27. runda PlusLigi zaczęła się w Suwałkach, gdzie bardzo ważne punkty zapisali na swoim koncie siatkarze z Olsztyna. Wygrali oni 3:0, choć mecz mógł się podobać. AZS Olsztyn świetnie spisał się w bloku, powstrzymując ataki rywali 13 razy, a liderem był Karol Butryn. Na to odpowiedzi nie byli w stanie znaleźć podopieczni Dominika Kwapisiewicza, a wygrana bardzo przybliżyła olsztynian do zapewnienia sobie miejsca w fazie play-off. – Nasz serwis oraz blok w wielu momentach pracowały bardzo dobrze. Mamy jeszcze kilka rzeczy do poprawy, aby nasza gra wyglądała znacznie lepiej. Potrzebujemy lepszej obrony, bo mamy warunki, by była lepsza – ocenił jednak Javier Weber. Jego zespół ma 46 punktów w tabeli, co daje mu 7. miejsce, natomiast Ślepsk jest na 9. lokacie
Hit kolejki na Torwarze absolutnie nie zawiódł. Prawie trzygodzinny pojedynek pomiędzy Projektem Warszawa i zespołem z Zawiercia zakończył się tie-breakiem, a w nim lepsi okazali się gracze Piotra Grabana. Obie drużyny nie zagrały w swoich pełnych składach, a na uwagę zasługuje postawa obu libero, którzy bardzo dobrze zagrali w przyjęciu. Liderem stołecznych był Nielsk Klapwijk, który wywalczył 26 oczek, a po drugiej stronie siatki 30 miał na swoim koncie Uros Kovacević. – Już jesteśmy w cyklu przygotowawczym pod play-off, to było widać, że jesteśmy wolniejsi, popełniamy czasami niewymuszone, dziwne błędy, ale wolą walki i charakterem wygraliśmy – ocenił trener Projektu Piotr Graban. Jego zespół przeskoczył w tabeli ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, a zespół z Zawiercia spadł na 3. miejsce.
Po perypetiach z powrotem z meczu Ligi Mistrzów Jastrzębski Węgiel w Lubinie wywiązał się z roli faworyta i pokonał miejscowe Cuprum 3:0. Wygrana nie przyszła jednak łatwo, w pierwszej partii jastrzębianie długo gonili wynik, a w trzeciej triumfowali dopiero po długiej grze na przewagi 38:36. Dobre zawody rozegrał Rafał Szymura, który spotkanie skończył z 22 oczkami na swoim koncie, lubinianom nie pomogła dobra postawa Aleksandra Bergera oraz Adama Lorenca czy Floriana Krage. – Zagraliśmy bardzo dobry mecz. Jastrzębianie pokazali klasę pomimo problemów przed spotkaniem, mimo meczu granego dwa dni temu zmobilizowali się i zagrali naprawdę dobrą siatkówkę. Walczyliśmy, staraliśmy się postawić im jak najbardziej, ale nie wystarczyło – skomentował po spotkaniu rozgrywający Cuprum Lubin Kajetan Kubicki, którego zespół plasuje się na 14. miejscu, a jastrzębianie są wiceliderami zestawienia.
Większych emocji nie przyniosło starcie w Radomiu, gdzie podopieczni Pawła Woickiego, poza trzecim setem, nie zawiązali z GKS-em Katowice wyrównanej walki. Choć radomianie atakowali z 50% skutecznością, to o wiele lepiej w tym elemencie poradzili sobie przyjezdni, kończąc 63% swoich akcji w ofensywie. Liderami byli Damian Domagała oraz Jakub Szymański. To właśnie w ręce tego drugiego powędrowała statuetka MVP, a jego drużyna spokojnie zajmuje 12. lokatę w tabeli. – Można było odnieść wrażenie, że brakowało w nim emocji po jednej i drugiej stronie. W tym wszystkim najważniejsze jest to, że my ten mecz wygrywamy i dla nas najważniejsze jest to, że wywozimy stąd punkty – podsumował spotkanie Jakub Szymański.
źródło: inf. własna