– Coś pękło w Asseco Resovii od strony mentalnej. Nie od strony umiejętności, bo nie można z dnia na dzień oduczyć się, grać w siatkówkę – twierdzi w rozmowie z serwisem Nowiny24.pl Krzysztof Ignaczak, były znakomity libero Asseco Resovii i reprezentacji Polski.
Jak przyjąłeś wysokie porażki Asseco Resovii z Jastrzębskim Węglem i Wartą Zawiercie?
Krzysztof Ignaczak: Przegrana w pucharze była dla mnie niespodzianką. Uważałem, że dyspozycja Resovii jest lepsza, jej gra jest bardziej płynna, podczas gdy jastrzębianie mieli swoje problemy i nie grali na miarę oczekiwań. Obstawiałem 60:40 dla rzeszowian. Patrząc na potencjał obu tych zespołów, to Jastrzębie ma mocniejszą ławkę, co mogło być dużym atutem, bo Resovia ma tę ławkę zdecydowanie krótszą. Wobec tego było zagrożenie, że jeżeli zawiedzie któryś z przyjmujących, to będzie problem.
I był. Asseco Resovia gra jednym składem…
– Tak, w typowo włoskim stylu. Mało zmian, mało wykorzystywania pozostałych zawodników, mało rotacji, ale każdy trener prowadzi zespół po swojemu. Zawiedli liderzy, na których Fabian Drzyzga opierał swoją grę. Mam tu na myśli Maćka Muzaja i w głównej mierze Toreya Defalco, bo widoczny był „zjazd” jego skuteczności. Puchar Polski to jest taka impreza, w której decyduje, jak drużyna przyjedzie na turniej przygotowana mentalnie. Oczekiwania były bardzo duże, był pompowany balonik. Wiadomo, wszyscy czekamy na ten puchar, bo nie udało się go zdobyć od 36 lat. Było oczekiwanie, że to jest ten moment, by go wywalczyć. Gra pod presją nie jest mocną stroną Resovii. Jeżeli przeanalizujemy jej 5 spotkań z ligowym topem – ZAKSĄ, Jastrzębskim Węglem i Wartą Zawiercie, to wypada ona w tym bilansie blado; wygrała tylko raz. Mecz z Wartą Zawiercie był konsekwencją i kontynuacją tego, że coś pękło w zespole od strony mentalnej. Resovia ma w tym roku duży komfort pracy. Trener ma cały tydzień na przygotowanie do meczu, bo zespół nie gra w europejskich pucharach. Klub zrobił bardzo dobry ruch, rezygnując z jakiegoś tam marnego pucharu. Start w nim poza wydatkami, nic konkretnego by nie dawał. (…)
Jak wyjść z tego zakrętu i wrócić do normalnej dyspozycji?
– Nie wiem. Nie ma złotego środka, złotej recepty. Trening, trening i jeszcze raz trening. Ciężka praca w sali. I tyle. Chłopcy wiedzą, które elementy zaczęły im szwankować, co mają zrobić. Trener jest doświadczonym szkoleniowcem, wie, co należy robić. Trzeba zachować spokój. Drużyna potrzebuje spokoju, mniej paniki i więcej wsparcia kibiców. Podpromie w tym roku, to Podpromie, które doskonale pamiętam. Wypełnione po brzegi, z olbrzymim wsparciem kibiców, którzy już nie jęczą, nie narzekają, nie gwiżdżą, tylko wspierają drużynę. Trzeba chodzić na mecze, zdzierać gardło, dawać wsparcie chłopakom, bo wszyscy jesteśmy Resovią.
Cały wywiad Marka Bluja w serwisie Nowiny24.pl.
źródło: nowiny24.pl