Ta runda PlusLigi zakończyła się bez podziału punktów. Wszystkie spotkania kończyły się wynikiem 3:0 lub 3:1. Komplet punktów zainkasowały zespoły z Jastrzębia-Zdroju,, Kędzierzyna-Koźla czy Gdańska i Warszawy. Hit tej rundy był dość jednostronny i dzięki wygranej nad Asseco Resovią zawiercianie są nowym liderem tabeli. Fatalną passę przerwali też gracze PGE Skry, którzy wygrali w Radomiu 3:1.
26. kolejka rozpoczęła się w Bielsku-Białej, gdzie ostatnia drużyna tabeli spotkanie zaczęła od zwycięstwa w premierowej odsłonie. Potem jednak do głosu doszedł Trefl Gdańsk, który musiał radzić sobie bez Bartłomieja Bołądzia. Godnie zastąpił go Mariusz Wlazły, zdobywając z resztą w tym meczu swojego 600. asa w PlusLidze. Nie on był jednak gwiazdą tego pojedynku. Zabłysnął Jingyin Zhang – to jego imponująca seria sprawiła, że goście triumfowali w drugiej partii, a w sumie zdobył aż 24 oczka, notując 76% skuteczności ataku. – Potencjał ma. Myślę, że to było widoczne, że to fajny, pozytywny gość. Patrząc na to, że tylko dwa ostatnie tygodnie trenujemy razem, to całkiem dobrze wygląda – chwalił swojego kolegę rozgrywający gdańskiej ekipy, Lukas Kampa. Trefl jest na 6. miejscu w ligowej tabeli, a tę nieprzerwanie zamyka BBTS.
W piątek o przełamanie walczyli olsztynianie oraz ekipa z Lwowa. Z roli faworyta wywiązali się gospodarze, którzy nie stracili ani jednego seta w starciu z beniaminkiem. Olsztynianie dominowali w ofensywie, do tego dołożyli też 10 bloków, a MVP powędrowało w ręce Moritza Karlitzka, który z 19 oczkami na swoim koncie był liderem akademików. – Była to dla nas ważna wygrana, chcieliśmy zdobyć trzy punkty i to zrobiliśmy. Zwłaszcza po ostatnich spotkaniach, które nie ułożył się po naszej myśli. Dobrze prezentowaliśmy się w tzw. side-out, wykonaliśmy krok do przodu. Z optymizmem patrzymy w przyszłość – powiedział niemiecki przyjmujący.
Zawiódł hit kolejki, w którym Aluron CMC Warta Zawiercie podejmowała ekipę z Rzeszowa. Gospodarze zdominowali dwie pierwsze partie i choć w trzeciej odsłonie trochę więcej życia na boisku mieli goście z Podkarpacia, to ostatecznie zawiercianie wygrali tego seta i całe spotkanie 3:0. Spora w tym zasługa między innymi Miguela Tavaresa, który po chorobie pokazał świetną formę. – W mojej opinii, wydaje mi się, że to my zagraliśmy dobry mecz – to nie jest tak że Asseco Resovia się położyła, tylko nasze dobre akcje spowodowały to, że wygraliśmy dość pewnie – ocenił jeden z liderów – Bartosz Kwolek. Wygrana pozwoliła ekipie Michała Winiarskiego wskoczyć na fotel lidera tabeli, strącając z niego właśnie Resovię.
W dwóch pierwszych setach meczu w Jastrzębiu-Zdroju dominowali gospodarze. Swoją zagrywką i imponującą postawą w ofensywie całkowicie wybili z głowy siatkówkę Ślepskowi Suwałki. W trzeciej partii to goście włączyli wyższy bieg w polu serwisowym i byli w stanie przedłużyć losy tego spotkania. Nie na długo, bowiem czwarta część ponownie należała do wicemistrzów Polski, których do zwycięstwa poprowadził duet Stephen Boyer – Tomasz Fornal. Jastrzębianie skończyli mecz ze skutecznością 75%. – Przysnęliśmy trochę w trzecim secie, ale te trzy, które wygraliśmy były pełne ognia z naszej strony. Wydaje mi się jednak, że całe spotkanie było pod naszą kontrolą – ocenił mecz doświadczony środkowy Jastrzębskiego Węgla, Jurij Gladyr. Jego zespół nadal jest na 3. miejscu w ligowym zestawieniu, a Ślepsk na 9. i szansami na fazę play-off.
Od wygranej w premierowej odsłonie starcie na terenie mistrzów Polski rozpoczęli zawodnicy Cuprum Lubin, ale potem inicjatywę przejęli faworyci. Na parkiecie zabrakło podstawowych przyjmujących, ale godnie poradził sobie Wojciech Żaliński, w jego ręce powędrowała statuetka MVP. Dobrze zaprezentował się także Norbert Huber, a jego zespół zainkasował komplet punktów, co pozwoliło mu utrzymać 4. miejsce w tabeli. – Myślę, że z tego meczu najważniejsze są trzy punkty. Ta nasza gra na pewno nie wyglądała zbyt porywająco – przyznał jednak atakujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Łukasz Kaczmarek.
Bez Damiana Wojtaszka oraz Artura Szalpuka w Lublinie musieli radzić sobie warszawianie. I poradzili sobie całkiem nieźle, bo tylko premierowa odsłona padła łupem gospodarzy. Po stronie stołecznych dobre zawody rozegrał Linus Weber, świetnie zaprezentował się Piotr Nowakowski, który skończył mecz z 15 oczkami na swoim koncie, w tym 6 blokami i 100% skutecznością ataku. – Wygraliśmy pierwszego seta, grając niezłą siatkówkę. Szkoda na pewno drugiej partii, bo pojedyncze błędy przesądziły o tym, że w końcówce lepszy okazał się zespół z Warszawy – ocenił pojedynek trener LUK-u, Dariusz Daszkiewicz. Faza play-off coraz bardziej oddala się od jego zespołu, a Projekt kontynuuje swoją zwycięską passę.
Sporą szansę na pierwsze zwycięstwo w już wcale nie tak nowej hali zaprzepaścili radomianie. Podopieczni Pawła Woickiego podejmowali PGE Skrę Bełchatów i wygrali premierową odsłonę. W drugiej lepsi okazali się goście, ale to Czarni mieli okazję prowadzić 2:1, jednak końcówka trzeciej partii była w ich wykonaniu fatalna, nie wykorzystali kilku setboli. Świetnie w tym momencie zaprezentował się Aleksandar Atanasijević, a jego drużyna w kolejnym secie poszła za ciosem i odniosła pierwsze zwycięstwo w tym roku. MVP powędrowało właśnie do serbskiego atakującego. – Ten trzeci set, który odwróciliśmy, dał takiej energii dodatkowej, a potem za tym poszliśmy. Nie odpuściliśmy. We wcześniejszych meczach też wygrywaliśmy sety, ale nie potrafiliśmy pójść za tą radością – ocenił libero PGE Skry, Jędrzej Gruszczyński.
Niespodziankę sprawili siatkarze GKS-u Katowice, wygrywając z wyżej notowaną PSG Stalą Nysa i nie tracąc przy tym ani jednego seta. Podopieczni Daniela Plińskiego kiepsko spisali się w ataku, natomiast gospodarze świetnie grali w obronie, a w wygranej spory udział miał Gonzalo Quiroga, zdobywca 17 oczek i bardzo dobrej gry w obronie. Zawodnicy Grzegorza Słabego umocnili się na 12. pozycji w tabeli, Stal jest na 8. miejscu, ale musi oglądać się za siebie.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna