Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle po raz czwarty z rzędu sięgnęła po Puchar Polski. Ponownie pokonała Jastrzębski Węgiel, nie tracąc ani jednego seta, a w finałowym starciu pokazała ogromną siłę, przede wszystkim tę mentalną. – To ma duże znaczenie dla psychiki zarówno dla nas, jak i dla przeciwników. Taki set daje nam dużo większą pewność siebie i wiarę, że można wejść z każdego wyniku, natomiast rywala może trochę deprymować – mówił kapitan ZAKSY i MVP finału, Aleksander Śliwka.
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle napisała historię. Klub jest rekordzistą pod względem liczby zdobytych Pucharów Polski. Ten wywalczony w krakowskiej Tauron Arenie był dziesiątym w kolekcji i czwartym z rzędu. – Jest to wyjątkowe uczucie i myślę, że w tej chwili nie dociera jeszcze do mnie to, co udało się zrobić dla klubu. Także mi i Łukaszowi Kaczmarkowi indywidualnie. To jest nasz czwarty wspólny Puchar Polski z rzędu To wielka radość, która jeszcze będzie do mnie dochodzić – nie ukrywał swojej radości Aleksander Śliwka.
Nie tylko jego zespół zapisał się na kartach historii, ale zrobił to w niesamowitym stylu, odwracając losy dwóch pierwszych partii. – Myślę, że te dwa pierwsze sety, które udało nam się odwrócić, były kluczem do zwycięstwa. Zagraliśmy bardzo zespołowo, brawa należą się Norbertowi Huberowi, który zrobił różnice, dał nam dużo jeśli chodzi o side-out czy też ataki ze środka siatki. Tego nam brakowało na początku meczu, każdy znasz z nas dołożył cegiełkę do tego triumfu – chwalił cały zespół kapitan Śliwka i dodał: – Patrząc na to, jak do tej pory wyglądał nasz sezon cieszy to, że potrafiliśmy wyjść z trudnych sytuacji. To ma duże znaczenie dla psychiki zarówno dla nas, jak i dla przeciwników. Taki odwrócony w końcówce set daje nam dużo większą pewność siebie i wiarę, że można wejść z każdego wyniku, natomiast rywala może trochę deprymować – analizował przyjmujący kędzierzynian. ZAKSA zaimponowała zwłaszcza w premierowej partii, w której przegrywała już 15:20, ale także w drugiej odsłonie to gracze ze Śląska nie byli w stanie utrzymać swojego prowadzenia. – Jastrzębianie świetnie zagrali również w drugiej partii, w której prowadzili. W trzeciej również walczyli do końca, także te sety były bardzo wyrównane – przypomniał Aleksander Śliwka.
On sam był pod wrażeniem tego, co udało się jego drużynie. – Najbardziej byłem zdziwiony tym, że udało nam się wygrać te dwa pierwsze sety. Nie wiedziałem, jak to się stało, że obie partie udało nam się odwrócić w podobny sposób. Tym bardziej naszemu zespołowi należą się wielkie słowa pochwały, bo atmosfera, którą stworzyliśmy w końcówkach setów, to jest coś co z pewnością zostanie w naszej pamięci – podsumował przyjmujący triumfatorów Pucharu Polski.
Śliwka sam zagrał bardzo dobre spotkanie i za swój występ otrzymał statuetkę MVP, jednak nie ukrywał, że kluczową rolę odgrywała tutaj dyspozycja całej drużyny. – To jest trochę wyświechtane powiedzenie, ale myślę że w tym meczu każdy zasłużył na nagrodę MVP. Gdyby ktokolwiek inny otrzymał tę nagrodę, to naprawdę nikt nie mógłby mieć o to pretensji. Graliśmy jako zespół, byliśmy w stanie ukryć swoje wady zaletami innych i moim zdaniem to było najważniejsze w tym turnieju – ocenił MVP finałowego starcia.
ZAKSA miała w tym sezonie lepsze i gorsze momenty, ale po raz kolejny udowodniła, że w tych najważniejszych spotkaniach potrafi wspiąć się na swoje wyżyny. – Myślę, że mamy przede wszystkim świetną drużynę. Byliśmy dobrze przygotowani taktycznie i nasza psychika, wiara w to, że jesteśmy w stanie odwrócić każdy z tych setów, decydowało o tym, że te końcówki przychyliliśmy na swoją korzyść. W takich momentach liczy się głowa i my naprawdę w tych końcówkach robiliśmy rzeczy, które były na tyle dobre, że uniemożliwiały przeciwnikom zdobywanie punktów – podsumował Śliwka.
Jako kapitan mistrzów Polski i zdobywców Pucharu Polski pokazuje, że jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu, nie raz i nie dwa był w stanie zmotywować swoich kolegów. – Ja staram się dać drużynie to, co jest w danym momencie potrzebne. Staram się patrzeć na to, jak chłopaki się zachowują, czy są pewni siebie, czy mają gorsze momenty. Ewentualnie staram się ich podbudowywać, a kiedy trzeba jakieś iskry – to ją dorzucam. Bardzo się cieszę, że jestem kapitanem i jestem dumny z tego, że mogę grać z takimi dobrymi zawodnikami – podsumował Aleksander Śliwka.
źródło: inf. własna