– Niewiele zabrakło. Walczyłyśmy jak wilczyce, ale detale zaważyły. Całe szczęście, że udało nam się otrząsnąć i doprowadzić do tie-breaka. To dla nas bardzo ważne, żeby walczyć do samego końca. Kibice nas dziś ponieśli – powiedziała po meczu przeciwko Enerdze MKS-wi Kalisz libero UNI Opole Adriana Adamek.
Mieszane uczucia po meczu miał trener opolanek Nicola Vettori. – Troszkę mi żal drugiego seta. Byliśmy lepsi w każdym elemencie, a jeden błąd w końcówce spowodował zwycięstwo rywali. Jestem zadowolony z postawy dziwwczyn i walki. Szkoda, że źle zaczęliśmy tie-break, bo później ciężko było odrabiać. Jesteśmy zadowoleni z naszego ataku i obrony. Jest poprawa naszej gry i to nie jest przypadek. Liczę, że będzie jeszcze lepiej. Jeden punkt nie jest zły, ale liczyliśmy na więcej.
Z kolei rozgrywająca kaliszanek Alicja Grabka podkreślała, że jej drużyna nie zagrała dobrze, ale potrafiła mimo wszystko wygrać. – Cieszę się bardzo, że wygrałyśmy to spotkanie, bo takie mecze bardzo ciężko doprowadza się do końca z korzystnym wynikiem. Na pewno nie było to dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Z tego co widziałam, popełniłyśmy 33 błędy własne. Jest to niedopuszczalne, ale się wydarzyło. Spróbujemy to skorygować przed kolejnym spotkaniem.
W podobnym tonie wypowiedział się trener MKS-u Marcin Widera. – Dzisiaj w dużej mierze graliśmy dla dwóch zespołów, co Opole bardzo dobrze wykorzystało. Myślę, że zmiany na przyjęciu ruszyły zespół trenera Vattoriego. My szukaliśmy swojego rytmu grania i jakości, bo bardzo dużo błędów popełniliśmy dzisiaj. Jeżeli spojrzymy na rubrykę błędów, to powinniśmy się cieszyć, że wygraliśmy to spotkanie. Byliśmy dobrze przygotowani taktycznie na przeciwnika. Myśmy popełnili błędy, ale w pierwszych dwóch setach z rzadka można policzyć ataki rywalek, które trafiły czysto w pole.
źródło: inf. własna, Uni Opole