– Druga runda pokaże na co stać poszczególne drużyny. Sytuacja w tabeli może się jeszcze zmienić. Cieszy mnie fakt, że otrzymałem szanse gry w zespole z Bydgoszczy. Każda możliwość pojawienia się na boisku to dla mnie ogromna radość – powiedział Michał Szczechowicz zawodnik Visły Bydgoszcz.
Za nami pierwsza runda Tauron 1. Ligi. Jak oceniasz swoją formę w tym sezonie?
Michał Szczechowicz: – Przede wszystkim jestem zadowolony z tego, że miałem okazję zagrać w dużej ilości meczów. Moim głównym założeniem przed sezonem było, przede wszystkim, skupienie się na jakościowym treningu i wyciągnięcie jak najwięcej z każdej kolejnej jednostki pod okiem tak dobrej kadry trenerskiej. Każda okazja na zaprezentowanie się na boisku to dla mnie ogromna radość, tym bardziej początek sezonu oceniam na plus. Postawa całej drużyny cieszy oko, podobnie zresztą jak nasza pozycja z tabeli.
Spodziewałeś się takich wyników przed sezonem?
– Zdecydowanie nie i myślę, że nikt z ekipy nie mierzył tak wysoko. Oczywiście nie można do tego podchodzić zbyt ochoczo i budować teraz wielkiej presji na kolejne spotkania z racji dotychczasowych wyników. Druga runda pokaże to, co każdy zespół ma do zaoferowania. Sytuacja w tabeli jeszcze może się zmienić, więc najważniejsze jest to, żeby kontynuować dobry trening i szlifować formę całej drużyny.
Wspomniałeś o kadrze trenerskiej, czy to jest rzecz, która skłoniła cię, żeby wrócić do Bydgoszczy?
– Propozycję od trenera potraktowałem jako wyróżnienie i cieszę się, że późniejsze negocjacje pozwoliły mi znaleźć się w Bydgoszczy. Kiedy dowiedziałem się, kto obejmie to stanowisko, uznałem to za wartość dodaną.
Jaka atmosfera panuje w drużynie?
– Jestem wdzięczny chłopakom za to, jak mnie przyjęli tutaj od samego początku. Myślę, że dowieziemy taką pozytywną atmosferę do samego końca.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?
– Gdzieś ten sport zawsze się przejawiał w mojej rodzinie. Rodzice starali się aktywizować mojego brata i mnie. Zachęcali nas do różnych aktywności. W trzeciej klasie szkoły podstawowej nadarzyła się okazja, żeby spróbować siatkówki. Mój tata wraz z innymi trenerami otworzyli akademię, w której prowadzili zajęcia dla dzieciaków z podstawówki. Postanowiłem też tego spróbować. Przyszły pierwsze wyniki, zwycięstwa w mniejszych turniejach i poczułem, że jestem w tym dobry. Właśnie to mnie przyciągnęło do siatkówki na dłużej.
A od początku grałeś na rozegraniu?
– Nie, zaczynałem w mini siatkówce, gdzie jeszcze nie ma podziału na pozycje. Później grałem chwilkę na przyjęciu. Tak naprawdę zmieniałem pozycję dosyć często. Dopiero w okolicach kadeta wyklarowała się ta pozycja rozgrywającego.
A na której pozycji czujesz się najlepiej?
– Myślę, że na rozegraniu.
Wiem też, że grasz w siatkówkę plażową. Bardzo się ona różni od tej na hali?
– Różni się, jeśli chodzi o aspekty techniczne, elementy taktyki, czy też samej gry. Nie są to jednak różnice, które sprawiają, że traktowałbym te dyscypliny jako całkowicie odmienne i niepowiązane ze sobą w żaden sposób. W środowisku zawodników i trenerów plażówka jest często pomijana w procesie szkolenia, przede wszystkim w młodzieżówce. Myślę, że gdyby wszystkie kluby miały chęci, możliwości i wiedzę do łączenia obu tych dyscyplin, spędzając sezon jesienno-zimowy na hali, a letni na plaży, to byłaby to świetna sprawa
Lepiej czujesz na plaży czy w hali?
– Trudno powiedzieć. Na pewno więcej trenuję w hali i to robi największą różnicę.
Z którą siatkówką wiążesz swoją przyszłość? Widzisz siebie grającego zarówno cały czas w hali i na plaży? Czy wolisz na przykład grać na halach?
– Jeśli chodzi o plażówkę, to nie gram w nią już tak dużo jak kiedyś. Zajmuję się bardziej stroną organizacyjną czy popularyzatorską samej dyscypliny i zapewnianiem jakościowych produktów z nią związanych. Myślę, że w przyszłości idealną sprawą byłoby to połączyć – grać w hali jeszcze przez parę lat i jednocześnie rozwijać gałęzie przedsiębiorcze tych działań, w które jestem zaangażowany.
No właśnie, opowiedz trochę więcej o tym, bo ty prowadzisz portal związany właśnie z siatkówką plażową i też dużo innych rzeczy robisz w tej dziedzinie. Jak to się u Ciebie zaczęło i jak to teraz przebiega?
– Zaczęło się od tego, że mój brat założył własną akademię siatkówki plażowej w Poznaniu, a ja po czasie do niego dołączyłem. Obecnie jako Proskos zajmujemy się przede wszystkim szkoleniem amatorów i pół profesjonalistów, organizacją turniejów siatkówki plażowej (w tym również największego turnieju w kraju – Obłędna Plaża, który odbywa się w moim rodzinnym mieście – Zbąszyniu, oraz Pucharu Świata w Malborku [2019], czy organizacją plażowych obozów siatkarskich, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Niedawno ruszyliśmy też z nowym projektem Szkoły Trenerów Plażówki, który ma na celu podniesienie kompetencji polskich szkoleniowców właśnie z zakresu plażowej odmiany siatkówki – to trochę w odpowiedzi na to, co wspomniałem wcześniej, o połączeniu hali i plaży w klubach. W międzyczasie staliśmy się właścicielami portalu Napiachu.pl, który jest największym portalem o siatkówce plażowej w tej części Europy. Mamy też swój obiekt, swoje boiska z beach barem w Poznaniu – Piach i Podróże. Jak widzisz staramy się objąć dość kompleksowo całe te działania „okołoplażowe”.
Cały wywiad Julii Rogowskiej w portalu: visła-bydgoszcz
źródło: visla-bydgoszcz.pl