– Z meczu na mecz prezentujemy się coraz lepiej, praca na treningach przynosi spodziewane efekty. Jestem dobrej myśli odnośnie naszej dyspozycji w kolejnych spotkaniach. Będzie to dla nas dodatkowa motywacja do jeszcze lepszej pracy – powiedział Mateusz Frąc, atakujący MKS-u Będzin.
MKS Będzin nie sprostał Aluronowi CMC Warcie Zawiercie w ćwierćfinale Pucharu Polski i uległ tej ekipie 1:3. Gospodarze pomimo porażki pozostawili po sobie dobre wrażenia. Będzinianie nie wykorzystali swoich szans w pierwszej i trzeciej partii spotkania. – To właśnie różni czołowe drużyny ekstraklasy od drużyn z dolnych rejonów tabeli PlusLigi lub ekip z I ligi, że potrafią wykorzystywać swoją przewagę w końcówkach setów, są bardziej wyrachowane. Mecze rozstrzygają się właśnie w decydujących momentach, co miało miejsce właśnie w naszym spotkaniu przeciwko Warcie. Wszystkie sety zakończyły się minimalną różnicą jednej z ekip. Nasi rywale byli lepsi od nas i zasłużenie uzyskali awans do turnieju finałowego – stwierdził atakujący MKS-u.
Z bardzo dobrej strony pokazał się atakujący Mateusz Frąc, który pojawił się na boisku w drugim secie. Zawodnik w całym meczu zdobył 16 punktów, atakował z 67% skutecznością i napędził grę swojej ekipy. – Ten mecz na pewno będzie dla nas dodatkową motywacją. Wszyscy widzimy, że praca na treningach przynosi dobre efekty. Na pewno nasza gra była na dobrym i wysokim poziomie, z każdym dniem prezentujemy się coraz lepiej. Jest to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami. Cieszy mnie fakt, że otrzymałem szansę gry w tym spotkaniu, ponieważ nie było pewne czy zagram. W ubiegły czwartek podczas meczu we Wrocławiu z Gwardią skręciłem nogę, nasz fizjoterapeuta pomógł mi w szybkim powrocie – dodał siatkarz.
– Do każdego meczu podchodzimy z takim samym nastawieniem, być może te mecze z niżej notowanymi rywalami nie są zbyt ładne i na wysokim poziomie. Być może nasza motywacja jest większa z bardziej wymagającym rywalem. Z najbliższym przeciwnikiem Legią Warszawa zrobimy wszystko, aby trzy punkty zostały u nas – zakończył Mateusz Frąc.
źródło: inf. własna
