Bartosz Kwolek wziął na siebie ciężar gry w ataku w ćwierćfinale Tauron Pucharu Polski. Przyjmujący spotkanie z MKS-em Będzin zakończył z 22 punktami i skutecznością na poziomie 67 procent, a po ostatnim gwizdku odebrał statuetkę MVP.
Na pewno nie było to tak łatwe spotkanie, jak niektórzy się spodziewali. Graliście z drużyną z pierwszej ligi, ale MKS Będzin udowodnił, że potrafi postawić poprzeczkę bardzo wysoko.
Bartosz Kwolek: – Wydaje mi się, że nie możemy rozpatrywać ich jako średniego klubu tylko dlatego, że są w pierwszej lidze. To zespół, który bije się o PlusLigę i MKS Będzin na pewno jest jednym z faworytów do tego, aby do niej awansować. Skład jest napchany nazwiskami, które były już kiedyś w najwyższej klasie. Jest choćby Łukasz Swodczyk, który grał przecież w Zawierciu już w PlusLidze i bardzo dobrze sobie w niej radził. To, że ci zawodnicy nie są wyżej, to tylko ich wybór. Jestem przekonany, że drużyna z Będzina dobrze spisze się w meczach, których stawką będzie awans.
Masz wrażenie, że to był najlepszy mecz w ataku, który rozegrałeś w barwach Aluronu? Dostałeś wiele piłek od Miguela i radziłeś sobie z nimi bardzo dobrze. Cały czas kręciłeś się wokół 70 proc. skuteczności.
– Musiałem trochę przejąć rolę Uroša i pokończyć więcej piłek. Czy ta tendencja się utrzyma, czy też nie, zależy już od Miguela i tego, jak nasz rozgrywający będzie czuł mecz. Cieszę się, że dzisiaj dołożyłem swoją cegiełkę i przede wszystkim, że wygraliśmy to spotkanie.
Było momentami nerwowo? Brak challenge’u utrudniał grę i utrzymywanie emocji na wodzy?
– Ja sobie z challengem nie daję rady z emocjami, a co dopiero bez niego (śmiech). Sędziowanie bez challenge’u jest zupełną pomyłką i dobrze, że następnym razem w Pucharze Polski już będzie.
Do turnieju finałowego w Krakowie zostało 3,5 tygodnia. To już będzie inna nasza drużyna? Nie da się ukryć, że ostatnio macie swoje problemy.
– Na pewno mieliśmy jakiś kryzys, ale przecież każdy go przeżywał. Jedni wcześniej, drudzy później. Nas dopadł teraz, ale patrząc na wyniki i terminarz, to każdy zespół z top 4 miał swoje gorsze momenty. Jedni wychodzili z tego dłużej, inni krócej. My mieliśmy je przez ostatnie pięć meczów, więc nie rozpatrywałbym tego jako długi okres. Teraz jedziemy do Bielska-Białej i mam nadzieję, że wywieziemy stamtąd trzy punkty. Potem gramy w Lidze Mistrzów z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i liczę na to, że wrócimy już na tę zwycięską ścieżkę.
Przełamaliście czarną serię na wyjazdach. Czuliście jakąś dodatkową presję z tego powodu, że nie szło wam ostatnio poza własną halą?
– Nie no, ja w ogóle nie brałem do świadomości, że mielibyśmy tutaj przegrać. Jeżeli chcemy się bić o mistrzostwo i Puchar Polski, to nie możemy przegrywać z pierwszoligowym zespołem. Z całym szacunkiem do rywala, ale my gramy o zupełnie inne cele. Takie mecze musimy domykać i bardzo dobrze, że to zrobiliśmy.
źródło: aluroncmc.pl