Przed PGE Skrą Bełchatów kolejna część rywalizacji w Pucharze CEV. Tym razem zmierzy się ona w dwumeczu z Galatasaray Stambuł. Pierwszy pojedynek rozegra już we wtorek w Turcji. Czy do Bełchatowa wróci z zaliczką?
Mimo że sporo czasu minęło już od początku sezonu, to PGE Skra Bełchatów jakoś nie może odnaleźć ciągle odpowiedniego rytmu gry. Udane mecze przeplata słabszymi, a nawet w pojedynczym spotkaniu ma lepsze i gorsze momenty. Na dodatek kontuzji nabawił się Kacper Piechocki, którego zastąpił ściągnięty z Zawiercia Jędrzej Gruszczyński.
Ostatnie dni nie są jednak owocne dla podopiecznych Joela Banksa, bowiem przegrali ze Stalą Nysa i Treflem Gdańsk, przez co nie ułatwili sobie zadania wkontekście walki o czołową ósemkę. Obecnie są dopiero na dziesiątej pozycji, choć do szóstego Projektu Warszawa tracą tylko cztery punkty. – Liga jest ciekawa. Ścisk w tabeli jest niesamowity. Walka będzie do samego końca. Musimy jednak zacząć zdobywać punkty, a takie mecze jak z Treflem na pewno nie pomogą nam w awansie do play-off – skomentował rozgrywający bełchatowskiej ekipy, Grzegorz Łomacz.
Lepiej wiedzie jej się na europejskich parkietach. W tym sezonie rywalizuje w Pucharze CEV, w którym do tej pory nie poniosła porażki. Najpierw nie miała problemów z wyeliminowaniem holenderskiego Dynama Apeldoorn, a następnie wykazała wyższość nad dwoma francuskimi zespołami – Chaumont VB 52 oraz Narbonne Volley. Przed nią kolejny sprawdzian, którym będzie wyjazdowe starcie z Galatasaray Stambuł.
Turecka ekipa zmagania w tym sezonie w Pucharze CEV zaczęła od 1/16 finału, w którym w dwumeczu nie oddała nawet seta austriackiemu Union Raiffeisen Waldviertel. Schody zaczęły się dla niej w kolejnej rundzie, w której dość niespodziewanie u siebie przegrała 2:3 ze szwajcarskim Chanois Genewa. W rewanżu jednak spisała się znacznie lepiej, a wygrana 3:0 dała jej awans do kolejnej rundy. Przyzwoicie radzi sobie także w rodzimych rozgrywkach, w których w miniony weekend rozprawiła się z Tokatem Plevne, a po czternastu kolejkach zajmuje czwartą pozycję w stawce, choć do prowadzącego Halkbanku Ankara ma już dziesięć punktów straty. Jej skład oparty jest na rodzimych zawodnikach, a za strefę ofensywną odpowiadają dwaj zagraniczni skrzydłowi – Morteza Sharifi (Iran) oraz Thomas Edgar (Australia).
Gdyby PGE Skra była w optymalnej formie, to o wynik konfrontacji z Galatasaray nie trzeba byłoby się obawiać, ale jej dyspozycja nie jest do końca stabilna, więc w Stambule wszystko zdarzyć się może. W Turcji nigdy nie gra się łatwo, więc bełchatowianie muszą być gotowi na twardy bój. A czy wyjdą z niego zwycięsko? Przekonamy się we wtorek. Początek spotkania o godzinie 18.
Zobacz również:
Terminarz Pucharu CEV mężczyzn
źródło: inf. własna