Od przyszłego tygodnia w lidze włoskiej dostępna będzie „Soundtrack Volley”, wolna od praw autorskich biblioteka muzyczna stworzona jako ścieżka dźwiękowa meczów Serie A – podały włoskie media. To oznacza, że włoska liga chce pójść drogą wytyczoną przez światową federacje i proponuje ujednolicenie siatkarskiego widowiska. Jak pokazuje doświadczenie kilku lat rozgrywek międzynarodowych ma to swoje plusy i minusy.
Przede wszystkim liga proponuje klubom używanie oprawy muzycznej stworzonej przez profesjonalnych muzyków. To zestaw soundtracków i dżingli przeznaczonych do oprawy widowiska oraz kompleksowo do obsługi wszelkich klubowych mediów i wydarzeń. Kluby będą mogły korzystać z utworów bez ograniczeń, a co najważniejsze są one pozbawione praw autorskich, co znacznie ułatwić może klubom publikacje, a także ma odciążyć budżet.
Z drugiej strony można się obawiać, że widowisko siatkarskie zostanie skrojone pod uniwersalną miarę i w każdej hali będziemy oglądać tak naprawdę tę samą oprawę. Możemy to już dawno zaobserwować w rozgrywkach międzynarodowych, gdzie trybuny kibicują pod dyktando wodzireja, którego głównym zadaniem jest nauczyć publiczność wszędzie tej samej reakcji na te same wydarzenia i pod tę samą muzykę.
Taki obraz meczu ma swoich zwolenników – można to będzie nazwać nomen omen siatkówką sieciową, jak zunifikowane na całym świecie restauracje czy sklepy. Buduje to swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, bo wiemy, że gdziekolwiek się udamy, dostaniemy ten sam produkt. Jednocześnie w ten sposób zabija się lokalny koloryt, a to jest dużą siłą wydarzeń sportowych.
Pewnie w oczach władz, marketingowców i specjalistów od rozwoju ma to sens. Budowanie silnej marki obudowanej graficznie i dźwiękowo tak samo na każdej hali to od dawna obserwowane zjawisko, na które być może jesteśmy skazani, choć mam ogromną nadzieję, że nie wszędzie. Z pewnością duża część kibiców będzie się bronić przed tego typu praktykami – oby skutecznie.
Póki co z niecierpliwością zaczekam na wynik tego eksperymentu we Włoszech. Jeżeli się nie przyjmie – odetchnę z ulgą. Jeżeli „zażre” – będę z obawą spoglądał, kto będzie następny…
źródło: inf. własna