Dwa i pół tygodnia trwała świąteczno-noworoczna przerwa pierwszoligowych zespołów. Ferie dobiegły jednak końca i czas wrócić na ligowe boiska. Drużyny miały sporo czasu żeby odpocząć, zaleczyć drobne urazy i spokojnie szlifować formę na treningach. Kto najlepiej przepracował ten okres? Pierwsze odpowiedzi uzyskamy już w czwartkowy wieczór.
Pierwszy mecz rundy rewanżowej został zaplanowany na czwartkowy wieczór, a zmierzą się w nim biegunowo odległe w tabeli drużyny. Niespodziewany lider Exact Systems Norwid Częstochowa zagra z przedostatnim w lidze Krispolem Września.
Faworyt tego meczu jest oczywisty, ale trener wrześnian Marian Kardas liczy po cichu na sprawienie niespodzianki, choć zdaje sobie sprawę, jak trudne będzie to zadanie. – Musimy zagrać na bardzo wysokim i równym poziomie, bo inaczej nasz rywal może po prostu nas zmieść z parkietu – powiedział szkoleniowiec Krispolu.
Najciekawiej zapowiada się spotkanie w Kluczborku. Piąty Mickiewicz podejmie szóstą drużynę po pierwszej rundzie – Chemeko-System Gwardię Wrocław. Wrocławianie mierzą bardzo wysoko, ale na razie zaliczyli kilka wpadek i przed drugą serią spotkań są mocno zmotywowani. Z kolei siatkarze z Kluczborka spisują się nawet powyżej oczekiwań, ale chcą wziąć na Gwardii rewanż za mecz z pierwszej części sezonu. – Mieliśmy tylko 4 dni wolnego w święta, bo chcemy się do tego meczu dobrze przygotować. Mamy rachunki do wyrównania z Gwardią. Nie leży nam ona od początku naszych występów w I lidze. Kiedy więc, jak nie teraz, kiedy, jak nie w tym sezonie i kiedy, jak nie u siebie. Chcielibyśmy, aby ten 7 stycznia okazał się dla nas szczęśliwy – powiedział Konrad Mucha.
W Krakowie AZS AGH podejmie Astrę Nową Sól. Beniaminek będzie walczył o utrzymanie wzrokowego kontaktu z zespołami walczącymi o ósemkę, ale będzie to bardzo trudne. Klub pożegnał się z trenerem Norbertem Śronem, który pod koniec swojej pracy był w nie najlepszych stosunkach ze swoimi graczami. Dodatkowo kontuzji doznał rozgrywający Mateusz Ruciński. Na domiar złego w pierwszej części sezonu nowosolanie fatalnie radzili sobie na wyjazdach, co potwierdził prezes klubu Przemysław Jeton. – My jesteśmy taką drużyną, która musi „szarpać”, grać agresywnie, nie mamy wielkich gwiazd i wysokiego budżetu Gramy sercem i ambicją i te elementy charakteryzowały nas przez całą pierwszą rundę. Czasami brakowało nam tej iskry. Po meczach wyjazdowych siatkarze sami przyznawali, że nie czuli tego „naładowania”, co w Nowej Soli.
Łatwą przeprawę powinni mieć za to siatkarze Avii Świdnik. Wicelider pojedzie do Spały na mecz z SMS-em PZPS. Młodzi siatkarze nie wygrali dotąd jeszcze żadnego meczu i trudno przypuszczać, że zrobią to w sobotę. W pierwszej rundzie świdniczanie oddali SMS-owi jednego seta, ale w pozostałych ich przewaga nie podlegała dyskusji. Avia będzie chciała z pewnością wygrać jak najmniejszym nakładem sił, bo później będzie już raczej pod górkę. – W rundzie rewanżowej mamy niekorzystny układ spotkań: tylko sześć zagramy u siebie, aż dziewięć na wyjeździe. Miejmy nadzieję, że limit pecha w postaci chorób i urazów już wyczerpaliśmy. Aby w rundzie rewanżowej nie opuszczało nas zdrowie, a będziemy mogli osiągać ciekawe wyniki – twierdzi świdnicki szkoleniowiec Witold Chwastyniak.
Od wygranej rundę rewanżową będą chcieli też rozpocząć siatkarze MKS-u Będzin. Stuprocentowi faworyci do awansu zaliczyli kilka potknięć i pierwszą serię spotkań zakończyli na czwartym miejscu. Jeżeli chcą myśleć o powrocie na fotel lidera, to mecz z BAS-em Białystok powinni wygrać, ale beniaminek już kilka razy w sezonie pokazał, że nie jest dostarczycielem punktów. Trener MKS-u Wojciech Serafin optymistycznie patrzy w dalszą część rozgrywek. – Zagraliśmy 10 meczów na wyjeździe. Mieliśmy sporo kontuzji naszych podstawowych zawodników, część z nich borykała się też z chorobami. Było jeszcze kilka innych rzeczy, które wpłynęły na nasze wyniki. Myślę, że te 2 punkty straty do lidera to dobry prognostyk przed kolejną rundą.
Z kolei nadspodziewanie dobrze w tym sezonie spisują się siatkarze BKS-i Visły Proline Bydgoszcz. Zajmują trzecie miejsce w tabeli, a rundę rewanżową rozpoczną w Tomaszowie Mazowieckim od spotkania z miejscową Lechią. Lechiści zajmują dziewiątą lokatę, ale ich celem jest awans do play-off, więc łatwo punktów nie oddadzą. Podobny target postawili sobie bydgoszczanie, co potwierdził w wywiadzie Paweł Cieślik. – No przed sezonem nie było jakiś sprecyzowanych celów. Chcieliśmy po prostu wypaść jak najlepiej, jak najwięcej meczów wygrywać. Dobrze zaczęliśmy sezon i przez to też sobie później na treningach z trenerem rozmawialiśmy. Głównym celem na ten moment są play-offy. Nie zakładaliśmy tego przed sezonem. Na razie wydaje się, że cel chyba się spełni. Może będzie jeszcze lepiej, może jeszcze o medale powalczymy. Zobaczymy co się wydarzy.
Apetyt na komplet noworocznych punktów ma również Chrobry Głogów. Siódma drużyna w tabeli zagra z czternastą obecnie Legią Warszawa i wydaje się, że głogowianie na własnym parkiecie powinni sobie poradzić z przeciwnikiem, co pozwoliłoby im umocnić się w czołowej ósemce ligi. Z kolei Legia musi szukać zdobyczy w takich meczach, bo mogą być kluczowe w kwestii utrzymania. Warszawianie są na razie „nad kreską”, ale mają tylko punkt przewagi nad Krispolem.
Mecz Olimpii Sulęcin z KPS-em Siedlce został przełożony na 29 marca.
źródło: inf. własna