Podopieczni trenera Śrona nie zdołali zakończyć roku 2022 zwycięstwem. Po długim i emocjonującym meczu ze zdobycia dwóch punktów cieszyli się siatkarze Lechii Tomaszów Mazowiecki. – Może podejmowaliśmy błędne decyzje w końcówce, powinniśmy agresywniej, mocniej uderzyć piłkę a graliśmy bardziej zachowawczo licząc, że przeciwnik się pomyli. Zdarzały nam się błędy serwisowe podczas tie-breaka a nie szło to w parze z mocnymi zagrywkami. Drużyna z Tomaszowa się rozkręciła i dlatego wygrali – opowiedział o możliwych przyczynach porażki Bartosz Kowalczyk.
MKST Astra Nowa Sól podzieliła się punktami z Lechią Tomaszów Mazowiecki. Gospodarze ostatniego spotkania na parkietach pierwszoligowych w 2022 roku prowadzili 2:1, jednak nie zdołali postawić kropki nad i ani w czwartej partii, ani w tie-breaku. – Cieszymy się z tego, że podjęliśmy walkę, bo ostatnie mecze nie wyglądały najlepiej. Troszeczkę chcieliśmy zaskoczyć przeciwnika zmianą mojej pozycji. Poszedłem na środek. Trochę nas rozbiło w tym tygodniu, przechodzimy zapalenie krtani, do wtorku było do dyspozycji siedem osób. W środę się zebraliśmy, w czwartek wystartowaliśmy na pełnym ryzyku i pokazaliśmy, że potrafimy grać w siatkówkę a przede wszystkim sobie udowodniliśmy, że potrafimy wrócić do tej walecznej gry, którą prezentowaliśmy na początku sezonu – opowiedział kapitan nowosolan Marcin Brzeziński, którego nominalną pozycją jest przyjęcie.
O trudnej sytuacji zdrowotnej nowosolan wspomniał również prezes „Koliberków”. – Większość zespołu, zawodników ostatni tydzień spędziło w łóżku z temperaturą, jakiś wirus krążył w naszym zespole. Staraliśmy się przełożyć ten mecz, bo nie wiedziałem, czy w ogóle uzbieramy sześciu zdrowych zawodników na to spotkanie. Chłopaki wyszli pełni werwy i za to chciałbym podziękować, bo wiem, że łatwo się nie gra po przejściu jakiejkolwiek choroby. Byliśmy zdziesiątkowani, ale mimo wszystko zebraliśmy się i drużyna walczyła jak równy z równym z drużyną z Tomaszowa Mazowieckiego. Było już bardzo dobrze, prowadzenie 2:1. Szkoda czwartego seta, gdzie w końcówce było kilka błędów z naszej strony i nie starczyło energii na tie-breaka – powiedział Przemysław Jeton.
Przez cztery sety Astra albo prowadziła zaciętą walkę z rywalami, albo dyktowała warunki na boisku. W tie-breaku sytuacja odmieniła się – to tomaszowianie od początku nadali ton grze i nie oddali inicjatywy aż do końca spotkania. – Troszeczkę zagrywka nam siadła. Przez cały mecz kąsaliśmy przeciwnika zagrywką a w tie-breaku nie siedziało to już. Myślę, że się troszeczkę wystrzelaliśmy, szkoda. Staraliśmy się jak możemy – skomentował Brzeziński.
– W ogóle nie jestem zadowolony. Dla mnie ten mecz był chyba najważniejszy w tym sezonie. Moja rodzina i bliscy na pewno wiedzą dlaczego, nie będę o tym mówił, ale bardzo chciałem wygrać ten mecz i nie ukrywam, że teraz jest mi ciężko z tego powodu – przyznał pełnym emocji głosem Bartosz Kowalczyk. Siatkarz kilka sezonów temu miał być zawodnikiem Lechii, jednak jeszcze przed sezonem doznał kontuzji. – Może zabrakło dokładności. Jestem pod wpływem emocji, więc ciężko mi to powiedzieć, ale – wyjaśnił przyczyny porażki atakujący beniaminka.
Czwartkowe spotkanie rozpoczęło się dopiero po 21 a zakończyło tuż przed północą. – Jest to trochę zmiana, zwykle w innych godzinach trenujemy, ale teraz dwa tygodnie trenowaliśmy pod mecze telewizyjne w godzinach 20, 19:13, staraliśmy się, żeby treningi kończyły się około 22, żebyśmy poczuli klimat gry wieczornej, bo to nie jest najlepsze, najłatwiej złapać kontuzję w takich porach. Mamy też tego efekt, ostatnio rozgrywający stracił więzadła i musimy sobie na razie radzić z jednym rozgrywającym. Będziemy wiązać to w całość, żebyśmy mogli ruszyć w nowym roku ze zwycięstwami. Staramy się – zakończył przyjmujący Astry Nowa Sól.
źródło: opr. własne, zachod.pl
