– Brakuje nam w tym momencie jakości. Jakości, którą mieliśmy przy pełnym składzie. Kiedy mogliśmy rotować zawodniczkami… – uważa Błażej Krzyształowicz. Trener Radomki mówi też o miejscu w tabeli Tauron Ligi, kontuzjach, o grze drużyny i jakie nastawienie panuje wśród zawodniczek i sztabu.
Zacznijmy od tego, że sytuacja w tabeli w tym momencie sezonu chyba nie wygląda tak, jakbyście tego oczekiwali przed rozpoczęciem rozgrywek…
Błażej Krzyształowicz: Na pewno ostatnie mecze, na pewno miejsce w tabeli nie satysfakcjonuje nas jako klubu, drużyny, zawodniczek i sztabu. I może nie na miejscu jest usprawiedliwianie się, ale liczba kontuzji, która w tym roku nas dotknęła jest po prostu niewyobrażalna.
Zaczynając od Muri zaraz bezpośrednio przed sezonem [wyrostek robaczkowy – przyp. red], musieliśmy zmieniać pozycję Gozde… Po dwóch meczach uraz kostki Gozde, która wróciła na dwa mecze i doznała kolejnego urazu… Samara, która przyjechała z Brazylii, cały czas trzeba dozować objętość treningu i ilość skoków i teraz już wiemy, że potrzebuje kolejnej przerwy około dwóch tygodni bez gry.
Czyli na ten moment, po rozwiązaniu kontraktu za obopólną zgodą stron z Janet Kalaniuvalu zostajemy z dwoma przyjmującymi. Kornelia Moskwa też boryka się ze swoimi dolegliwościami, które co jakiś czas wykluczają ją z treningów siatkarskich, więc tak naprawdę od tego okresu tygodnia przed startem Tauron Ligi jesteśmy cały czas w rozsypce i „sztukujemy” te rzeczy…
Obserwując treningi widać, że dziewczyny dają z siebie wszystko. Przygotowujecie się dobrze do każdego spotkania, jednak w samym meczu czegoś brakuje. Co widzi trener obserwując to zza pomarańczowego pola gry? Czego brakuje?
– Brakuje nam w tym momencie jakości. Jakości, którą mieliśmy przy pełnym składzie. Kiedy mogliśmy rotować zawodniczkami… A kiedy podstawowe zawodniczki, o których myśleliśmy, że będą grały są kontuzjowane sprawia to, że nie mamy możliwości zmian. W tym momencie jest to liczba totalnie ograniczona do minimum i przez to nie można w trakcie meczu dać „odpowietrzyć się” komuś na parę piłek, bo po prostu musi grać. Bez względu na jej jakość i bez względu co na boisku robi. To nas bardzo ogranicza. Żeby powiedzieć też, dlaczego nie wygrywamy – brakuje nam jakości i powtarzalności na dobrym poziomie. Czasami można mieć wrażenie, że gramy „od przypadku do przypadku” jeśli chodzi o zdobywanie punktów i wykonywanie tych samych elementów nie w ten sam sposób. Że nie trzymamy przez cały okres seta, meczu tej samej jakości.
Wiem, że nie możemy jeszcze rozmawiać o konkretnych nazwiskach, ale czy planujecie wzmocnienia na tych pozycjach na których borykacie się z problemami?
– Tak, będziemy starali się jak najszybciej zakontraktować nową przyjmującą, abyśmy mogli uzupełnić skład.
Przed drużyną dwa mecze w 2022 r. Oba dość ciężkie, bo najpierw wyjazd i mecz z Chemikiem, następnie domowe spotkanie z ŁKS-em. Jakie macie nastawienie przed tymi meczami i jak wyglądają przygotowania?
– Nasze nastawienie jest takie, żeby jak najlepiej wyjść i zagrać agresywnie, myśląc o swoich szansach w bezpośrednich akcjach i bezpośrednich setach. Głupotą byłoby zakładać i opowiadać, że jedziemy po zwycięstwo. Musimy jechać po to, żeby w trakcie meczu łapać swoje szanse i wykorzystywać je i to co powiedzieliśmy – poprawiać swoją jakość w warunkach meczowych, w warunkach stresowych. Gdy nie jest to trening, na którym musimy kolokwialnie mówiąc „założyć klapki na oczy” i myśleć tylko o tym, co jest w trakcie meczu, o tym co jest tu i teraz, o tej jednej akcji, o tym jak gra przeciwnik, gdzie można go „ugryźć”, gdzie danego dnia ma on najsłabsze punkty i to wykorzystywać. Bo musimy urywać punkty w każdym, nawet najmniejszym niuansie, żeby myśleć realnie o dobrej grze i wygraniu czegokolwiek.
Zbliża się koniec tej pierwszej części sezonu, ale na pewno miejsce w ósemce albo w tej wyższej części tabeli nie jest jeszcze dla drużyny nieosiągalne. Będzie runda rewanżowa, pojedynki z rywalami w zasięgu i na pewno będziecie chcieli te punkty odzyskać…
– To na pewno. Nie jest tak, że ósemka już nam odjechała bezwzględnie. Do końca roku mamy dwa bardzo trudne mecze z Chemikiem i ŁKS-em, po Nowym Roku jeszcze Legionovia i MKS Kalisz – zespoły które stawiane są w naszej orbicie, jeśli gralibyśmy w pełnym składzie. Nie zwalnia nas to z obowiązku podjęcia próby wygrania tych pojedynków w składzie, w jakim jesteśmy. Dużo zespołów też „pomieszało się” wynikami. Np. Uni Opole wygrało z Chemikiem, ale też bardzo dużo innych meczów przegrało. Z tego co pamiętam, mają chyba tylko trzy zwycięstwa na koncie. Inne zespoły też nie odskoczyły nam na sześć, siedem zwycięstw, ale mają dwa mecze przewagi, więc patrząc na rundę rewanżową, jesteśmy w stanie się „odkuć” i ten dystans do góry tabeli zminimalizować. Ważne są wszystkie mecze, ale nie ma co ukrywać, że ultra ważne będą te dwa spotkania po Nowym Roku z Legionovią i MKS-em, dodatkowo spróbujemy ugrać jak najwięcej się da w meczach z Chemikiem i ŁKS-em.
Ostatni mecz w 2022 rozegracie przed własną publicznością. Mimo tych wszystkich niepowodzeń i niesatysfakcjonującego wyniku, w dalszym ciągu drużyna liczy na wsparcie radomskich kibiców. Bo ta wiara i ten doping pomagają?
– Absolutnie wiem, że łatwiej jest być kibicem zwycięstw i w momencie kiedy się wszystko dobrze układa. Zawsze będziemy dawali z siebie wszystko i będziemy grać na maksa, w zależności od tego w jakiej jesteśmy dyspozycji. Tu chciałbym podkreślić, że nie ma żadnego „olewania” tak złego początku i, że nie ma w naszych głowach myśli o nowym sezonie, transferach. Nie ma załamywania rąk. Musimy przetrwać w jak najlepszym stylu ten ciężki okres. Zarówno wizerunkowym jak i sportowym. Szukając nowych, lepszych rozwiązań. Przetrwać ten bardzo ciężki dla nas okres a na pewno dziewczynom przyjemniej i łatwiej będzie to zrealizować, jeśli będą czuły od państwa, od naszych kibiców wsparcie.
Rozmawiał: Krzysztof Witek
źródło: radomka.com