GKS Katowice nie był w stanie ugrać ani jednego seta w meczu z Jastrzębskim Węglem. Jednym z mankamentów gospodarzy była zagrywka. Nie zapunktowali nią ani razu, a rywalom oddali 16 punktów po błędach w tym elemencie. – W pierwszym secie mieliśmy 71% skuteczności ataku i w normalnych warunkach nie ma opcji, żeby taką partię przegrać, a my ją przegrywamy, bo na koniec spotkania mamy 16 błędów w zagrywce i 0 punkowych serwisów, a przeciwnik ma bilans 9-5. Ten argument zagrywki jest bardzo istotny – powiedział Strefie Siatkówki trener GKS-u, Grzegorz Słaby.
Znowu ta zagrywka?
Grzegorz Słaby: – No tak. Wystarczy spojrzeć w statystyki, żeby zobaczyć, gdzie ten mecz się rozegrał. W pierwszym secie mieliśmy 71% skuteczności ataku i w normalnych warunkach nie ma opcji, żeby taką partię przegrać, a my ją przegrywamy, bo na koniec spotkania mamy 16 błędów w zagrywce i 0 punkowych serwisów, a przeciwnik ma bilans 9-5. Ten argument zagrywki jest bardzo istotny i z każdym kolejnym meczem to się tylko potwierdza. My chyba powinniśmy w ogóle przestać myśleć o tej zagrywce, bo jesteśmy usztywnieni. Zdajemy sobie sprawę, że odszedł Micah Ma’a, który te kilka punktów zagrywką dokładał. Zespół był budowany pod to, żeby mieć czterech zawodników zagrywających z wyskoku i dwóch flotowców, a obecnie – kontraktując Giorgiego Seganowa na trzy tygodnie przed startem PlusLigi, to założenie zaburzyło. Wiadomo, że będziemy mieć mniejszą presję na zagrywce, bo w tej lidze my wygrywamy z zespołami, które nie mogą sobie poradzić ze swoim side-autem czy przyjęciem zagrywki typu float. Wszystkie czołowe drużyny – ich nie dotykamy, po prostu nie mamy możliwości grania blok-obrona, a większość piłek przyjęta jest w punkt.
Jest w takim razie jakiś inny element, którym dałoby się to zbilansować?
– Na pewno blok-obrona na piłce przyjętej perfekcyjnie. Pomimo wszystko jastrzębianie w tym meczu mieli 55% skuteczności w ataku. To sporo, ale nie popełnili żadnego błędu w przyjęciu i wszystko, co mieli po swojej stronie wykorzystywali. My na pewno w tym elemencie obrony możemy zrobić coś więcej. Jesteśmy też w pułapce tego, że każdy oczekuje od nas, że zrobimy coś ponad stan. Robienie tego przez parę lat powoduje, że każdy się do tego bardzo mocno przyzwyczaja. Jesteśmy w trudnym momencie, graliśmy z topowymi zespołami, przed nami jeszcze jeden bardzo ciężki mecz i mam nadzieję, że potem trochę odetchniemy i uda nam się doprowadzić do zdrowia zawodników na pozycji przyjmującego, bo są oni dla nas kluczowi.
Co trzeba zrobić, żeby coś ugrać w Warszawie?
– Nasza gra po przyjęciu jest naprawdę na niezłym poziomie i to jest zasługa naprawdę całej drużyny, ale musimy wywrzeć na rywalach jakąkolwiek presję zagrywką. Bez tego będzie nam trudno. Nie chcę też tego w kółko powtarzać, bo wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę, a od samego mówienia nic się jeszcze nie zmieniło.
źródło: inf. własna