Zespół Aluron CMC Warta Zawiercie pokonał na wyjeździe Cuprum Lubin 3:1 i dopisał do swojego konta komplet punktów. – Trapią nas trochę takie nieszczęśliwe wypadki. Nie było Michała Szalachy, został w hotelu, bo źle się czuł. Musieliśmy zagrać w takim eksperymentalnym ustawieniu. Ten mecz należał do ciężkich. Musieliśmy pokazać charakter, duże skupienie – powiedział po spotkaniu Patryk Łaba.
Łaba pojawił się na boisku w trzecim secie i pozostał na nim do końca meczu. Wywalczył dla swojego zespołu 8 punktów, w tym 1 z zagrywki i 7 w ataku. Przyjmujący dał bardzo dobrą zmianę, jego skuteczność w ataku wyniosła aż 70%.
– Musieliśmy przepchnąć ten mecz, tak to trzeba nazwać. To była walka trochę nierówna. Dawid (Dulski – przyp. red.) występował dzisiaj nie na swojej pozycji, ale świetnie dał sobie radę. Trzy punkty jadą do Zawiercia, to jest najważniejsze. Z tego się będziemy cieszyć – podkreślił Patryk Łaba. Przyjmujący pojawił się na parkiecie w trzeciej partii i świetnie wszedł w to spotkanie. – Od razu dostałem piłkę, to było szybkie wprowadzenie w mecz. Nie było czasu się rozkręcać. Musieliśmy wziąć się w garść i trochę lepiej grać. Prawdopodobnie przeciwnik nie był na to przygotowany. Nie mieli pewnie nawet materiałów, żeby się przygotować na moją grę.
Dawid Dulski w meczu z Cuprum musiał zagrać na środku siatki. Zdobył 7 „oczek” dla zawiercian. W ataku zanotował wprawdzie 33% skuteczności, ale wykonał 5 punktowych bloków. – Na rozruchu okazało się, że Michał jest niezdolny do gry i tak wyszło, że zagrałem na środku. Myślę, że to było dobre doświadczenie, pomoże mi w grze na bloku. Niespodzianki się zdarzają, trzeba wyjść i zrobić swoje na tyle, ile można – podsumował Dulski.
źródło: Aluron CMC Warta Zawiercie, opr. własne