Drużyna Indykpolu AZS Olsztyn w środowe popołudnie rozegra swój drugi grudniowy mecz w Iławie. W prawdziwym klasyku siatkarskiej Plusligi Zielona Armia podejmie jedną z najlepszych polskich drużyn PGE Skrę Bełchatów. – Skupiamy się jednak tylko i wyłącznie na swojej grze oraz na tym, jak wykorzystamy trenowany przez nas system w tym meczu. Nasz zespół jest wyrównany. Możemy walczyć z kilkoma zespołami z czołówki – mówił rozgrywający olsztynian, Joshua Tuaniga.
34 dni – tyle siatkarze Indykpolu AZS Olsztyn czekali na zwycięstwo przed własną publicznością. Podopieczni Javiera Webera w minioną sobotę zdobyli komplet punktów w starciu przeciwko Cuprum Lubin. Akademicy z Kortowa próbują odbić się od dolnej stawki ligowej. Nadal zajmują 11. miejsce, mając 17 punktów na koncie, lecz tracąc jedynie 3 punkty do zajmującej ósme miejsce PSG Stali Nysa. Jak zwycięstwo nad zespołem Miedziowych skomentował Joshua Tuaniga? – Potrzebowaliśmy punktów i zdobyliśmy je. To była dobra okazja na zaprezentowanie swojej siatkówki. Nie był to nasz najlepszy mecz pod względem jakości, nadal musimy popracować nad wieloma elementami. Wykorzystaliśmy moment, aby zespół zagrał razem i jest to dla nas swojego rodzaju progres w dalszych ligowych starciach.
Zwycięstwa potrzebne jak powietrze – taka dewiza teraz przoduje w szeregach olsztyńskiego zespołu. O wygraną w następnym ligowym starciu będzie jednak bardzo trudno, ponieważ do hali nad Małym Jeziorakiem przyjeżdża PGE Skra Bełchatów, dziewięciokrotny mistrz Polski (środa, godz. 16:15). O starciach AZS Olsztyn z PGE Skrą Bełchatów można by napisać osobną książkę. Obie drużyny na najwyższym ligowym poziomie grali ze sobą 63 razy – olsztyński zespół wygrał jedynie 18 z nich. Swego czasu olsztyńsko-bełchatowskie starcia elektryzowały polską publiczność. Podobnie było w minionym sezonie, podczas pamiętnego starcia w ćwierćfinałach fazy play-off. Bo dramatycznym i zaciętym trójmeczu z awansu do półfinału cieszyli się bełchatowianie.
W sezonie 2022/2023 „Pszczoły” radzą sobie jednak nieco gorzej. Na ten moment zajmują 7. miejsce w tabeli, wygrywając 6 spotkań z trzynastu. Przez kilka kolejek siatkarze Skry nie prezentowali najlepszej formy, jednak wydaje się, że nasi najbliżsi rywale wyszli z dołka, pokonując ostatnio chociażby lidera tabeli – Jastrzębski Węgiel czy zdobywając punkt w starciu z Grupą Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Podopieczni angielskiego trenera Joela Banksa, pomyślnie prezentują się również na arenie europejskiej. W pierwszym meczu 1/8 finału Pucharu CEV, bez straty seta pokonali francuskie Narbonne Volley. – Bełchatowianie mają silną drużynę. Zaczynając od Mateusza Bieńka, Aleksandara Atanasijevica i kończąc na przyjmujących- Dicku Kooy i Filippo Lanzie – ocenił swojego rywala Josh Tuaniga. – Skupiamy się jednak tylko i wyłącznie na swojej grze oraz na tym, jak wykorzystamy trenowany przez nas system w tym meczu. Nasz zespół jest wyrównany. Możemy walczyć z kilkoma zespołami z czołówki. Jeśli pokażemy swoją siatkówkę, to razem z PGE Skrą Bełchatów możemy stworzyć dobre widowisko – dodał amerykański rozgrywający.
Wspomniani przez rozgrywającego akademików z Kortowa – Mateusz Bieniek i Aleksandar Atanasijević, to dwaj najlepsi gracze Skry w tym sezonie. Popularny Bieniu to najlepszy blokujący swojego zespołu (36 bloków – dla porównania dwa mniej ma Taylor Averill) oraz najlepiej zagrywający ligi (30 asów – 27 punktów w tym elemencie ma Karol Butryn). Bieniek przez wielu jest uznawany na ten moment za najlepszego środkowego na świecie. W prowadzeniu zespołu do zwycięstw pomaga mu wspomniany Atanasijević. Reprezentant Serbii to najczęściej punktujący PGE Skry Bełchatów i pierwsza opcja w ataku dla rozgrywającego Grzegorza Łomacza. Włoski duet przyjmujących, czyli Dick Kooy i Filippo Lanza, zgrabnie uzupełnia się w ataku, a w obwodzie zostają jeszcze Karol Kłos i Kacper Piechocki. W kwadracie dla rezerwowych trener Banks ma do wyboru kilka solidnych nazwisk jak Robert Milczarek, Lukáš Vašina czy Wiktor Musiał.
źródło: Indykpol AZS Olsztyn - materiały prasowe