– U nas jak już coś się wali, to na potęgę. Chcemy grać o wysokie cele, ale nie mam wpływu na kontuzje czy choroby zawodników – mówi Łukasz Chajec, trener pierwszoligowej drużyny siatkarzy Olimpii Sulęcin. – Jesteśmy na etapie poszukiwań nowego rozgrywającego. Od trzech tygodni prowadzimy intensywne rozmowy, ale znalezienie zawodnika na tę pozycję w środku sezonu nie jest łatwym zadaniem – dodaje.
W ostatnią sobotę, 26 listopada, przełamaliście pasmo pięciu porażek z rzędu i wygraliście „za trzy” z uczniami Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale. Ale niespodziewanie straciliście w tym spotkaniu jednego seta. Bałeś się po trzeciej partii, że coś może pójść nie tak?
Łukasz Chajec: – Nie. W takim meczu niebezpieczeństwo pojawia się tylko wtedy, gdy nagle zaczynamy grać na 50-60 procent naszych możliwości. Gdy nie jesteśmy odpowiednio zaangażowani w atak, zaczynamy plasować, gubimy agresywną zagrywkę. Przeciwnicy łapią wtedy wiatr w żagle, nakręcają się, wszystko zaczyna im wychodzić. Wystarczyło, byśmy w czwartej partii wrócili na swój poziom i pewnie zakończyliśmy pojedynek wygraną.
Przed meczem z SMS PZPS Spała wasi kibice ostatni raz cieszyli się ze zwycięstwa 22 października, kiedy pokonaliście 3:1 AZS AGH Kraków. Niektórzy zaczęli już mówić, że boją się powtórki z poprzedniego sezonu, gdy Olimpia – licząc pojedynki ligowe i pucharowe – przegrała aż 16 spotkań z rzędu…
– W ubiegłym roku porażki zaczęły się od momentu, gdy straciliśmy z powodu kontuzji naszego podstawowego rozgrywającego Bartosza Zrajkowskiego. Teraz, niestety, mamy powtórkę tamtej sytuacji. Cztery ostatnie mecze znów gramy bez Bartka, u którego lekarze zdiagnozowali przepuklinę oponową w lędźwiowym odcinku kręgosłupa. Musi przejść zabieg operacyjny, więc na sto procent będziemy występowali bez niego już do końca sezonu.
Próbujecie jakoś zaradzić tej sytuacji?
– Jesteśmy na etapie poszukiwań nowego rozgrywającego. Od trzech tygodni prowadzimy intensywne rozmowy, ale znalezienie zawodnika na tę pozycję w środku sezonu nie jest łatwym zadaniem. Każdy klub, tak jak my, buduje drużynę na dane rozgrywki w oparciu o jakąś koncepcję. Naszym pomysłem było stworzenie trzonu ekipy w oparciu o Bartka, atakujących Łukasza Owczarza i Grzegorza Turka, przyjmujących Filipa Frankowskiego i Igora Suboticia, środkowych Seweryna Lipińskiego i Bartosza Michalaka oraz libero Damiana Sobczaka. Nagle z tej układanki wypadły nam dwa elementy, bo oprócz Bartka z kontuzją praktycznie od początku sezonu zmagał się także Łukasz i nie odzyskał jeszcze pełni formy.
Słyszałem, że podczas meczu z Lechią w Tomaszowie Mazowieckim dysponowałeś tylko ośmioma zdrowymi zawodnikami. Doszły jakieś kolejne urazy?
– U nas jak już coś się wali, to na potęgę. Grzesiek miał problemy z jakimś zatruciem, Igor podkręcił kostkę i nie trenował od dłuższego czasu, a Fabianowi Letermeierowi przeciwnicy wybili w Tomaszowie palce. Doszło do tego, że przed meczem ze Spałą nie mieliśmy praktycznie ani jednego treningu w pełnym składzie. Na dodatek z jednym rozgrywającym trudni przeprowadzić wartościowe zajęcia. Ostatnie wyniki są efektem tej sytuacji. W siatkówce niczego się nie oszuka, zwłaszcza na poziomie pierwszej ligi.
Na newralgicznej pozycji rozgrywającego został w Olimpii tylko młody, 21-letni Hubert Szymczak, który poprzedni sezon spędził w drugoligowych Błękitnych Ropczyce na Podkarpaciu. Czy w regulaminie Tauron pierwszej ligi jest zapisany jakiś termin, do którego można kontraktować nowych zawodników?
– Okno transferowe jest otwarte do 31 stycznia. Rzecz w tym, że znalezienie klasowego rozgrywającego było problemem jeszcze latem. Bo dobrych zawodników na tej pozycji jest po prostu bardzo mało, szczególnie jeśli mówimy o wymogach zaplecza Plus Ligi. Teraz mamy środek rozgrywek i wszyscy są zakontraktowani. Przeglądamy siatkarskie rynki, także zagraniczne. Ta ostatnia opcja wydaje się najbardziej prawdopodobna do przeprowadzenia, ale wiąże się z dodatkowymi, wysokimi kosztami. Tymczasem my, nie będę ukrywał, nie jesteśmy w tej chwili gotowi do poniesienia tych kosztów. Czyli błędne koło się zamyka…
Paradoksalnie może się okazać, że w tym sezonie utrzymanie się w pierwszej lidze będzie bardzo łatwe. Spore problemy finansowe sygnalizują Legia Warszawa i Bas Białystok, więc nie wiadomo, czy w ogóle dotrwają do końca rozgrywek.
– Nie możemy zakładać takiej ewentualności. Życzymy naszym rywalom jak najlepiej i koncentrujemy się tylko na naszej pracy. Jeśli uda się nam załatać wyrwę po Bartku wartościowym rozgrywającym, to znów zaczniemy patrzeć w górę tabeli. Bo taki cel przyświecał nam latem, gdy budowaliśmy obecną ekipę.
Rozmawiał Robert Gorbat – cały wywiad w Gazecie Lubuskiej
źródło: Gazeta Lubuska