– Trochę boli ta porażka. Cieszyć może tylko to, że potrafiliśmy się podnieść, odbudować i wygrać dwa kolejne sety. W tie-breaku mało zabrakło nam do wygranej – skomentował porażkę będzinian z Mickiewiczem Kluczbork Kacper Gonciarz, rozgrywający MKS-u Będzin.
Trwa niemoc MKS-u Będzin, który poniósł trzecią porażkę ligową z rzędu. Tym razem we własnej hali nie sprostał Mickiewiczowi Kluczbork, przegrywając z nim po tie-breaku. – Trochę boli ta porażka. Cieszyć może tylko to, że potrafiliśmy się podnieść, odbudować i wygrać dwa kolejne sety. W tie-breaku mało zabrakło nam do wygranej – powiedział Kacper Gonciarz, który nie załamuje się serią niepowodzeniem MKS-u. – Nie zwieszamy głów. Liga jest jeszcze długa. Na treningi od poniedziałku przyjdziemy zmotywowani, a za tydzień spróbujemy odnieść zwycięstwo – dodał rozgrywający będzińskiej ekipy.
Mogła ona przegrać nawet 0:3, ale wyszarpała wygrane w końcówkach trzeciego i czwartego seta. – Można cieszyć się z tego jednego punktu, ale chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Kluczowe jest to, aby zawodnicy przebywający na boisku pokazywali to, co potrafią, a tego nie widziałem w meczu z Mickiewiczem. Nie pokazali oni pełni swoich możliwości. Dlatego zwalam to na barki ciśnienia, które za bardzo nas paraliżuje. Jak rozluźniliśmy się w trzecim secie, to nasza gra wyglądała zdecydowanie lepiej. Musimy zdecydowanie szybciej spuszczać z siebie powietrze – ocenił szkoleniowiec zespołu znad Czarnej Przemszy, Wojciech Serafin.
O ile MKS na początku sezonu był liderem tabeli, o tyle w ostatnich tygodniach przechodzi lekki kryzys. Przegrał w Częstochowie, następnie w Głogowie, a w miniony weekend nawet we własnej hali. – Na pewno te porażki nie wynikają z tego, że źle wyglądamy na treningach. Na nich prezentujemy się fajnie. Jedna z drugą szóstką biją się jak równy z równym, a w trakcie meczów wywieramy na siebie zbyt dużą presję. Może za bardzo chcemy. Może powinniśmy zrobić krok do tyłu i bardziej szanować przeciwnika, wychodząc z założenia, że w każdym meczu nie jesteśmy faworytami – zakończył Wojciech Serafin.
źródło: inf. własna, MKS Będzin - YouTube